czwartek, 15 lutego 2018

Tijan Meyer - "Fallen Crest. Akademia"

Autor: Tijan Meyer
Tytuł: Fallen Crest. Akademia
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2018
Ilość stron: 480
Ocena: 3/10

Opis:

Pierwszy tom rewelacyjnej serii o zagubionej dziewczynie i dwóch seksownych braciach z miasteczka Fallen Crest
Po rozwodzie rodziców Sam wprowadza się z mamą do domu jej nowego partnera. Wówczas do życia dziewczyny wkraczają synowie bogatego biznesmena. Logan i Mason Kade to przystojni młodzi mężczyźni, o których marzy każda dziewczyna z Fallen Crest. Samantha nie ma zamiaru być jedną z nich. Chociaż chodzą do innych szkół, dziewczyna codziennie spotyka braci w domu. Mimo że traktują ją z lekceważeniem, samotna Sam zdaje się tym nie przejmować. Nie dba o opinię braci Kade ani o rozwód rodziców. Ale może to dobrze. Może lepiej nic nie czuć.


Recenzja:

Przyznam się, że opis tej powieści bardzo mnie zaciekawił, tak samo jak różne opinie, jakie pojawiały się w internecie, więc postanowiłam, że dam szansę tej pozycji i się z nią zapoznam. Jasno trzeba stwierdzić, że się trochę przeliczyłam i jestem w stanie - niestety - wymienić więcej wad niż zalet. Jak ogólnie lubię książki Wydawnictwa Kobiecego, bo rzadko się na nich przejechałam, tak ten przypadek jest naprawdę wyjątkowy. Jak już wspomniałam, niestety zapoznałam się z treścią tej powieści i bardzo tego żałuję. Wiem jedno: książek tej autorki już nigdy w życiu nie przeczytam, bo istnieje duża szansa, że po prostu odbiorę je tak samo negatywnie. Przejdźmy jednak do recenzji, żebyście zrozumieli mój punkt widzenia.

Sam - główna bohaterka tej książki - jest postawiona w trudnej sytuacji: jej matka postanowiła się rozwieść i wziąć ślub z innym mężczyzną, co wiąże się z ich przeprowadzką do domu owego pana, z racji tego, że Sam nie jest jeszcze pełnoletnia i nie mogła sama mieszkać. Jej ojciec natomiast średnio walczył o to, aby dziewczyna została w domu. Szybko okazuje się, że nowy wybranek mamy jest bogatym biznesmenem, który ma dwóch synów: Logana i Masona. Chłopcy są gwiazdami sportu w konkurującej z Akademią Fallen Crest szkołą. Wiadomo: oboje z nich to też niezłe ciacha, a na dodatek zazwyczaj zwiastują tylko kłopoty. 

Dziewczyna nie jest za bardzo zadowolona, że będzie z nimi mieszkać, ale właściwie wszyscy w domu ją ignorują - zwracają na nią uwagę tylko wtedy, kiedy trzeba zorganizować rodzinną kolację (a właściwie chodzi tylko o jej matkę). Sam jednak - jak typowo zbuntowanej dziewczynie -  bardzo odpowiada to, że dla wszystkich jest właściwie niewidzialna. W jej życiu zaczynają się natomiast kolejne zmiany: okazuje się, że jej chłopak ją zdradza (na co praktycznie nie zareagowała), a przyjaciółki od dawna nie są jej przyjaciółkami. Sam jednak skupia się tylko na bieganiu, jakby bieganie po kilka godzin dziennie miało rozwiązać jakikolwiek jej problem.

Wydawać by się mogło, że ta książka ma jakiś potencjał - bo pewnie go miała - ale nie został on w żaden sposób wykorzystany. Postać Sam była tak irytująca, że od samego początku miałam ochotę rzucić książką o ścianę, a pozostali bohaterowie wcale nie byli lepsi - czasami byli wykreowani w taki sposób, że dosłownie zlewali się w jedną całość i nie bardzo wiedziałam, jak ich od siebie odróżnić, gdy ich ze sobą zestawiłam. Autorka zdecydowanie powinna poćwiczyć tworzenie postaci, żeby były bardziej dopracowane, bo nawet najlepszy pomysł na fabułę, bez fajnych bohaterów, jest niczym. Tutaj jednak dostaliśmy taką kombinację, że nie byłam w stanie zrozumieć, dlaczego większość czytelników wystawia tej pozycji dobre noty.

Co do fabuły - właściwie to trochę szkolnego życia, masa imprez: jakby dzień bez imprezy był co najmniej stracony, a już nie mówiąc o piciu. W pewnym momencie pojawia się wątek tego, jak Sam traktuje własną matkę i jak jej matkę traktują jej nowi bracia, ale po prostu brak mi słów, żeby go opisać - nawet, jeśli nie była ona rodzicem roku, to z racji bycia człowiekiem zasłużyła ona na więcej szacunku, a traktowano ją dosłownie jak jakiegoś przybłąkanego psa, którym można manipulować i którego można dosłownie zastraszyć. Nie wiem, czy w taki sposób chciała to naprawdę przedstawią autorka, ale jeśli tak było, to wybaczcie, ale zostawię to bez komentarza.

W pewnym momencie pojawia się nawet wątek miłosny - zgadliście: między Sam a jednym z jej nowych braci. Nie byłam w stanie zrozumieć nagłego zwrotu akcji i tego, że osoby, które tak długo olewały tę dziewczynę, nagle poświęcają jej całą swoją uwagę. Co więcej - wcześniej nie było nawet wskazówek, że kogoś z nich do siebie ciągnęło. Jasne - Sam uważała obu z nich za przystojniaków, ale jestem w stanie powiedzieć tak nawet o własnym kuzynie, co nie znaczy, że na niego lecę, prawda? To po prostu stwierdzenie subiektywnego faktu: czy według nas ktoś mieści się w kanonie piękna, czy nie. A tu pod koniec - bum - jakby to było oczywiste i od początku jasne. Dla mnie natomiast wydawało się to co najmniej naciągane i po prostu dziwne. Żadne uczucia nie rozwijają się tak szybko, a tym bardziej, jeśli początkiem była po prostu ignorancja. Nie da się tak łatwo zmienić o kimś zdania, a tym bardziej poczuć coś poważnego, szczególnie w wieku młodzieńczych zauroczeń, gdzie sama po sobie wiem, że obiekt westchnień można zmieniać nawet co przerwę lekcyjną.

Mogłabym wiele napisać o tej autorce, ale wiele zostało już napisane. Nie byłam w stanie zrozumieć bohaterów, ani nie potrafiłam wciągnąć się w fabułę. Została więc do omówienia tylko warstwa emocjonalna, ale... właściwie ona nie istniała, a nawet, jeśli takowa była, to z racji tego, co napisałam przed chwilą, nie byłam w stanie tego poczuć. Naprawdę mam nadzieję, że ta książka była tylko wypadkiem przy pracy i inne są znacznie lepsze, ale po prostu nie sprawdzę tego: odpuszczę sobie i sięgnę po jakąś inną lekturkę.

Największym pozytywem tej książki jest chyba po prostu okładka - Wydawnictwo Kobiece ma przeważnie naprawdę śliczne okładki, które przyciągają wzrok i ta jest jedną z nich. Taka typowa młodzieżówka na grafice. Pytanie tylko. czy warto czytać książki dla oprawy graficznej? Jeśli zobaczycie "Fallen Crest. Akademia" w księgarni, to nie kupujcie jej z tego powodu, obiecajcie mi. Jest masa książek, z którymi lepiej spędzicie czas i na które bardziej warto wydać pieniądze.

Podsumowując, "Fallen Crest. Akademia" to jak na razie największe rozczarowanie 2018 - przynajmniej u mnie. Mam nadzieję, że do końca roku nie przeczytam niczego na tym samym poziomie, ani niczego gorszego, ale to raczej marzenia, które się nie spełnią. Jedno jest pewne: na pewno od tej autorki będę trzymać się z daleko, a książki szybko pozbędę się ze swojej biblioteczki.

Pozycję tę otrzymałam od Wydawnictwa Kobiecego 



19 komentarzy:

  1. Również jestem już po lekturze tej książki. I jestem bardzo rozczarowana. Moim zdaniem nawet 3 to za wysoka ocena. Dużo po tej pozycji oczekiwałam bo opis jest bardzo dobry, jednak jego realizacja to jakaś porażka. Nie polubiłam żadnego bohatera. Nawet okładka nie jest dla mnie pozytywem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, nie brzmi to zachęcająco. Cieszę się, że przeczytałam tę recenzję, ponieważ opis strasznie mnie pociągał, a chyba nie ma się czym zachwycać. Okładka rzeczywiście jest mocnym atutem, ale w końcu to nie szata graficzna zdobi książkę😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem tak zaskoczony oceną, że chyba poszukam i przeczytam z wrażenia 😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak ,opis jest zachęcający i ciekawy.Okładka nijak mi nie pasuje do tej książki.Rozumiem ,że jest jakaś fabuła ale czy jest jakieś zakończenie? Niestety po tej recenzji nie sięgnę po nią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka faktycznie dość interesująca. Jednak po takiej recenzji trzymać się jak najdalej od tej książki. xdd
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie dziwi mnie, że ta książka nie jest rewelacją, bo parę dni temu czytałam inną powieść autorki (Antybrat) i też bardzo średnia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja właśnie otrzymałam książkę do recenzji i dziś mam zamiar po nią sięgnąć. Zaciekawiła mnie swoim opisem, ale teraz po recenzji mój entuzjazm szybko opadł :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie Akademia była na raz do przeczytania i zapomnienia. Spędziłam przy niej miło czas, bracia są słodcy, a fabuła choć niewyszukana, to w jakimś stopniu mnie wciągnęła. Z tym że ja już do młodzieżówek nie podchodzę tak emocjonalnie, są dla mnie raczej oderwaniem od rzeczywistości i wzbudzają we mnie wspomnienia beztroskich lat szkolnych. Może to jest przyczyną tego, że dla mnie Akademia była dobrą książką.

    OdpowiedzUsuń
  9. To raczej nie książka dla mnie... Mam mnóstwo na swojej liście i chyba nie warto poświęcać pieniędzy na takiego średniaczka, a szczególnie, że uważasz ją za rozczarowującą :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ocena niziutka 3/10 a ja byłam bardzo ciekawa opinii, ponieważ przeczytałam niedawno Antybrata i chciałam sprawdzić co oferuje jeszcze autorka i dokładnie okładka była super, opis również, a tu jednak zawartość słabiutka. Mogę to skomentować trochę w kontekście Antybrata, również było nad nim wiele zachwytów okładkowych i opisowych. Mi jednak ciężko było dobrnąć do końca. Ponad 400 stron męczyłam długo. Ale nie poddawałam się, licząc, że akcja się rozkręci lub koniec mnie zaskoczy. Słabiutko... i coś czuje, że z Akademią jest podobnie. Oczywiście zgadzam się z opinią, że Wydawnictwo Kobiece ma świetne propozycje książkowe ostatnio. Okładki świetne i promocje bardzo zachęcające. Najbardziej podobała mi się książka "Turbulencja". Antybrat i recenzja Akademii nie zachęca mnie do sięgnięcia po tą ksiażkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. A mnie akurat pozycja się podobała :) Może nie była jakiś najwyższych lotów, ale odebrałam ją pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie czytałam tej książki, ale po opisie mogę stwierdzić, że takich historii jest multum w internecie. A w pierwszym zdaniu zapachniało mi Pamiętnikami Wampirów.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja bym sięgnęła po tę książkę, może nawet sięgnę, kiedy już naprawdę nie będę mieć pomysły na to, co przeczytać (jeszcze długo się na to nie zanosi :P ). Okładka jak i opis naprawdę przyciągają uwagę czytelnika, hipnotyzują i zachęcają do sięgnięcia po tę książkę, jednak sama recenzja ostudza zdecydowanie entuzjazm. Taka książka na raz i do zapomnienia ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. W planach książki nie miałam, ale po opisie spodziewałam się czegoś lepszego.

    OdpowiedzUsuń
  15. Auć...... Po opisie jak dla mnie zachęcająco książka się prezentowała, a tu taka nota. Mam wrażenie, że autorka poszła na łatwiznę dziewczyna i dwóch chłopaków i to miało wystarczyć, a gdzie emocję, chemia między bohaterami, śmiech i łzy ( może się pojawiły po przeczytaniu i przekonaniu się dlaczego wydałam forsę na książkę).

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam już tę książkę na półce - wygrana w konkursie :D. Jednak co raz częściej trafiam na negatywne opinie :( Wielka szkoda, że ta książka okazuje się gniotem, bo faktycznie - okładka jest śliczna, ale wydawnictwo naprawdę się stara, więc nie jestem zaskoczona. Książkę przeczytam skoro już mam, ale poczekam na kontynuacje, bo kto wie, może znajdę się w mniejszości i mnie akurat się spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Okładka kiepska, przewidująca treść... Aż się boję, co będzie dalej z tą serią

    OdpowiedzUsuń
  18. A mnie właśnie ta recenzja zachęciła do skuszenia się na tę książkę! Bo aż jestem ciekawa czy tak samo ją odbiorę ;) Chociaż z drugiej strony, w imię myśli "tak wiele książek, tak mało czasu", nie wiem czy to rozsądne sięgać po nią... ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziękuje :) tak dziękuje bo odkryłam że nie jestem osamotniona w ocenie tej książki... ja w ogóle byłam lepsza bo ...uwaga kupiłam 2 części w pakiecie od razu ale przebrniecie przez 1 było dramatem samym w sobie i ... ta końcówka jakby z mody na sukces... każdy z każdym... nie mniej jednak książki już sobie wymieniłam na inną :)

    OdpowiedzUsuń