wtorek, 27 lutego 2018

Tessa Dare - "Ich obietnice"

Autor: Tessa Dare 
Tytuł: Ich obietnice 
Wydawnictwo: AMBER
Data wydania: 2018
Ilość stron: 304
Ocena: 8/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:

Książę Ashbury wrócił z wojny z ranami na ciele i duszy. Odsunął się od świata, zamknął w swym londyńskim pałacu. Lecz rodowy obowiązek nakazuje mu zapewnić ciągłość rodu. A zatem książę potrzebuje żony. I oto w jego bibliotece pojawia się Emma Gladstone… ubrana w ślubną suknię.
Emma, mistrzyni krawiectwa, jest młoda, ale odebrała już od życia kilka trudnych lekcji. Książęta są tylko w bajkach. A dobre wróżki, jeżeli nawet istnieją, omijają ją starannie. Dziewczyna może liczyć tylko na siebie. I dlatego Emma przychodzi do księcia po zwrot pieniędzy za suknię uszytą dla jego narzeczonej. Jego byłej narzeczonej...

Nieoczekiwanie książę proponuje Emmie małżeństwo. Ale stawia cztery osobliwe warunki.

Emma przyjmuje propozycję… Ale stawia własne warunki.


Recenzja:

Uwielbiam dobrze napisane romanse historyczne. Jeśli tylko ich autor dobrze oddaje klimat epoki i tworzy do tego cudowne postacie, to ja jestem jak najbardziej "za", żeby czytać takie powieści w ilościach hurtowych. Tessa Dare jest jedną z takich autorek. Jest także mistrzynią w opisywaniu emocji i uczuć i w przelewaniu ich na strony książki. Po przeczytaniu tej pozycji, było mi po prostu mało i miałam nadzieję, że niebawem zapoznam się z czymś innym tej pisarki - i pewnie tak będzie, bo dalej czuję spory niedosyt jej twórczości. Zapraszam na recenzję powieści, którą dziś wzięłam na celownik, żebyście się dowiedzieli, czemu tak bardzo w mój gust wpadły "Ich obietnice".

Emma Gladstone - główna bohaterka tej książki - to dziewczyna o wielkim sercu i ogromnej kreatywności. Od początku wydała mi się bardzo sympatyczna i szybciutko ją polubiłam, bo chyba inaczej się nie dało. Postać ta, mimo trudnej historii rodzinnej, ułożyła swoje życie od nowa - stając się bardzo dobrą krawcową. Nigdy nie wspominała jednak o tym, że jest córką pastora, a ten, za jeden głupi błąd, wyrzucił ją za drzwi. Nikomu nie wspominała też, że przeszłą wtedy w zimnie wiele kilometrów, żeby w ogóle dojść do jakiejkolwiek miejscowości - do Londynu. 

Kiedy narzeczona pewnego księcia zrywa z nim zaręczyny, nie płacąc Emmie za uszycie sukni ślubnej, główna bohaterka postanawia udać się do owego księcia, ubrana w to, co sama uszyła, żeby domagać się zapłaty, gdyż inaczej nie miała jak opłacić czynszu i jedzenia. Nie spodziewała się jednak tego, co się wydarzyło, kiedy pojawiła się w zamku - książę Ashbury daje jej ultimatum: albo weźmie zapłatę za suknię, albo zostanie jego księżną. Problem jednak w tym, że cokolwiek by Emma nie wybrała, to książę wiedział, że nie pozwoli jej odejść, gdyż spełniała wszystkie jego warunki, a przede wszystkim wyglądała na zdrową i młodą, aby móc urodzić mu dziedzica. Z Emmą nic nie okazało się jednak łatwe, gdyż ona też miała wiele swoich warunków i nie dała sobie w kaszę dmuchać. Mówiłam już, że ją polubiłam? No, to przynajmniej wiecie dlaczego. Kobieta w romansie historycznym, która ma pazurki i nie pozwala sobą pomiatać, zdecydowanie jest warta zachodu.

Książę Ashbury jest bardzo bogaty i kiedyś był bardzo przystojny. Kiedyś, bo teraz jego ciało znaczą blizny, naprawdę wiele blizn. Znajdują się one także na części jego twarzy. Są skutkiem tego, że książę brał udział w bitwie, na której odniósł rany i ledwo uszedł z życiem. Mężczyzna bardzo nie lubi swojego wyglądu i traktuje samego siebie jak potwora. Wie, że musi spłodzić potomka, ale obawia się, że żadna kobieta nie będzie w stanie znieść jego widoku. No, może w nocnej ciemności. Postanawia więc spróbować z Emmą, na której widok jego blizn nie zrobił jakiegoś większego wrażenia - tyle, że on nie bardzo jej w to wierzy. W końcu dla pieniędzy dużo osób jest w stanie zrobić prawie wszystko. Ale czy na pewno?

Postacie drugoplanowe także były świetnie wykreowane - naprawdę przypadły mi one do gustu. Służba księcia Ashbury i przyjaciółki Emmy, były stworzone w taki sposób, że nie dało się ich nie polubić - po prostu od razu wpisywały się one w gusta postaci, które każdemu wydają się fajne. Mam nadzieję, że kiedyś bliżej zapoznam się z przyjaciółmi Emmy - może w innych powieściach? Byłoby to naprawdę super!

"Ich obietnice" to wspaniała powieść o tym, że zranione serca można naprawić tylko wtedy, kiedy zagości w nich prawdziwa, wielka miłość, a także o tym, że nie liczy się piękno zewnętrzne, ale to wewnętrzne. Emma i książę Ashbury są świetnym przykładem na to, że wszystkie kłopoty można rozwiązać razem, wspólnie, jeśli tylko się tego chce. 

Tessa Dare to jedna z moich ulubionych pisarek z gatunku romansu historycznego - zdecydowanie najlepiej idzie jej używanie pióra, aby wyrazić wszystkie te uczucia i emocje. Nie robi ona miłości od pierwszego wejrzenia, ale od początku potrafi stworzyć taką chemię między postaciami, że atmosfera robi się tak gęsta, że udziela się ona nawet czytelnikowi. Ja nie byłam w stanie czytać tej książki bez wielkiego uśmiechu na twarzy. 

W "Ich obietnice" była jedna nieścisłość wiekowa - a mianowicie gra w badmintona - co autorka tłumaczy na końcu swojej książki. Jej wytłumaczenia wydają się prawdopodobne i spójne, a gra w ten sport zdecydowanie sprawdziła się w tej powieści.

Sama okładka średnio mi się podoba, aczkolwiek w porównaniu z oprawami graficznymi tego wydawnictwa, z którymi ostatnio się spotykałam, to w tej przynajmniej jest fajna grafika i w miarę dobrze dobrany napis, który jest nawet czytelny. To naprawdę wielki sukces, bo przeważnie okładki do romansów historycznych są tak zmasakrowane, że z trudem można na nie patrzeć - mam nadzieję, że ten progress będzie się dłużej utrzymywał, bo inaczej to książki na tym cierpią. 

Podsumowując, jeśli jeszcze nie czytaliście powieści "Ich obietnice", to szybko musicie to nadrobić - oczywiście, jeśli lubicie ten gatunek, a mam nadzieję, że romanse historyczne są bliskie waszemu sercu, tak samo, jak bliskie są mojemu. Pozycję, którą dzisiaj recenzowałam, czyta się lekko i szybko, zdecydowanie to lepsza powieść z tej kategorii. Polecam i zachęcam do czytania.

Pozycję dostałam  od Wydawnictwa AMBER


12 komentarzy:

  1. Dla wielbicielek gatunku, a mnie się okładka podoba 😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię romanse historyczne i nie trzeba mnie długo namawiać na ten gatunek. Oczywiście, że przeczytam, jak skończę "Porażka Księcia" Burrowes.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie się zapowiada! Już wielokrotnie pisałam, że uwielbiam klimat i wyjątkowość romansów historycznych, które ciężko oddać w powieściach, których akcja dzieje się współcześnie. Bardzo zaciekawiły mnie tytułowe obietnice oraz wspomniane warunki małżeństwa - muszę je poznać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastycznie się zapowiada! A do tego okładka baaardzo przyjemna, co ostatnio rzadko się zdarzało w tym gatunku. I jeszcze ta tajemnica - jestem z natury ciekawska i już się nie mogę doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam mieszane uczucia co do tej książki,specjalnie nie zwróciła mojej uwagi,mam wrażenie ,że jest jedną z wielu .Okładka jest ciekawa i chyba to by było na tyle.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam u siebie kilka romansów historycznych, ale wciąż czekają w kolejce do przeczytania. Zwłaszcza Wydawnictwo Amber w ostatnim czasie wydaje dużo książek tego gatunku. "Ich obietnice" uzyskało wysoką oceną w recenzji oraz jest bardzo dobrze oceniona w dalszym opisie. Czytając całość myślę, że książka zapowiada się bardzo dobrze. Chciałabym poznać pióro autorki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po romanse wydawnictwa Amber sięgam w ciemno. Muszę też przyznać, że jak na to wydawnictwo okładka tak nie straszy jak niektóre pozycje. Myślę, że z przyjemnością przeczytałbym tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie się osobiście ta okładka wcale nie podoba i z pewnością, gdybym w księgarni na nią natrafiła, to bym przeszła zupełnie obojętnie. Co do samego gatunku, czyli romansu historycznego, to jakoś rzadko po niego sięgam, jakoś mnie do niego nie ciągnie zbytnio, choć zwyczajne romanse uwielbiam. Może czas to zmienić? Zwłaszcza, że Twoja recenzja jest bardzo pozytywna i bardzo zachęca do czytania do tej pozycji ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po przeczytaniu recenzji do głowy mi przyszła "Piękna i Bestia". Może to jest historia bajki przestawiony jako romans historyczny, dla mnie książka zapowiada się rewelacyjnie. Rzadko można zaleź bohaterki z pazurem, nie bojących wyrażać swoje opinie oraz dążyć do wyznaczanego celu tych książkach. Ja uwielbiam historyczne romanse, ich klimat, tajemnice, intrygi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj nieeeee, nieeee. O ile romanse przyjmuję w każdych ilościach, to od romansów historycznych trzymam się z daleka. Nigdy nie czytałam żadnych klasyków tego gatunku (tzn. czytałam - ale nigdy nie byłam w stanie przebrnąć tego do końca...) i prawdopodobnie się to nie zmieni.

    A co do samej okładki - pamiętam, że moja ciocia namiętnie kolekcjonowała harlequiny (wszelakie serie i edycje) i pamiętam, że któraś z nich miała właśnie taki styl okładek ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja ostatnio polubiłam tego typu książki :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gratuluję patronatu. :) Jeśli kiedyś będę czytać romanse historyczne, to zacznę od tej. :)

    OdpowiedzUsuń