piątek, 2 lutego 2018

Adam Silvera - "More happy than not. Raczej szczęśliwy niż nie"

Autor: Adam Silvera
Tytuł: More happy than not. Raczej szczęśliwy niż nie.
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2018
Ilość stron: 400
Ocena: 8/10
PATRONAT KSIĄŻKOWIRU

Opis:

Po samobójstwie ojca szesnastoletni Aaron Soto nie może się pozbierać i znaleźć szczęścia. Dzięki pomocy swojej dziewczyny Genevieve i zapracowanej matki powoli wraca do siebie. Jednak smutek i blizna na nadgarstku nie dają mu zapomnieć o przeszłości.
Kiedy Genevieve wyjeżdża na kilka tygodni, Aaron spędza ten czas z nowym znajomym. Thomas ma projektor filmowy i nie przejmuje się tym, że Aaron kocha książki fantasy. Jednak ich szczęście nie wszystkim się podoba. Nie mogąc zerwać z Thomasem Aaron zwraca się o pomoc do Instytutu Leteo, chociaż oznacza to, że zapomni, kim naprawdę jest.

Recenzja:

Chociaż po opisie nie spodziewałam się takich emocji, to dostałam ich taką dawkę, że przez dłuższy czas nie wiedziałam, co w ogóle mam myśleć na temat tej powieści. Ba, pisząc to dalej nie do końca wiem, co w ogóle powinnam o tej książce napisać - wiem tylko, że jest po prostu świetna i ciężko się po niej pozbierać. Po części emocjonalnie, po części poprzez refleksje jakie wywołuje. Nie wyobrażam sobie jednak, że mogłabym nie poznać zawartości tej perełki. Logo Książkowiru na okładce potwierdza moje słowa - jestem dumna z tego, że mogę tę powieść polecać. Mam nadzieję, że powoli zaczęliście mieć ochotę na tę książeczkę, bo przechodzimy do opowieści o tym, co tak naprawdę urzekło mnie wewnątrz niej.

Aaron Soto to nastolatek, którego życie wcale nie wygląda tak kolorowo - z jednej strony niedawno zabił się jego ojciec, zostawiając całą rodzinę w kiepskiej sytuacji materialnej, z drugiej - dzięki swojej dziewczynie powoli zaczyna dochodzić do siebie, chociaż ciągle czuje, że coś jest nie tak. Szesnastolatek czuje się tak, jakby czegoś w życiu mu brakowało, bo chociaż Genevieve stara się mu udowodnić, jak wiele dla niej znaczy, to jakoś do Aarona nie jest w stanie to dotrzeć.

Kiedy dziewczyna głównego bohatera decyduje się na wyjazd związany z poszerzaniem umiejętności z malowania, Aaronowi wydaje się, że będą to najdłuższe trzy tygodnie jego życia. Szybko jednak okazuje się, że nie jest to prawda, bo gdy spotyka on Thomasa - pasjonata filmów i filozofii carpe diem, Aaron przestaje myśleć o Genevieve. Jego serce od razu wie, że Thomas jest osobą, z którą będzie on mógł być nie tylko szczęśliwy, ale przy kim będzie w pełni mógł być sobą. Jest tylko jeden problem - Aaron wcale nie chce kochać chłopaka.

Bohater wie, że jego obecne życie z Genevieve powinno mu wystarczać, powinien go chcieć - ale tak nie jest. Dlatego też Aaron myśli o tym, aby udać się do Instytutu Leteo - miejsca, w którym naukowcy modyfikują pamięć i wspomnienia. Do miejsca, w którym zamiast osoby homoseksualnej, której nie akceptuje on sam, ani nie zaakceptowaliby jego koledzy, stanie się osobą, która będzie chciała być hetero. Jest tylko jeden problem - terapia ta niesie za sobą spore ryzyko: amnezji, czegoś w rodzaju choroby Alzheimera, czy nawet nieodwracalnej śpiączki. Czy warto więc tak ryzykować?

Powiem szczerze, że końcówka tej książki mnie dosłownie zabiła - ja przypuszczałam w pewnym momencie, że jedna rzecz mogła mieć miejsce, ale kiedy na jaw zaczęły wychodzić różne fakty i tajemnice, byłam po prostu zaskoczona i mocno wstrząśnięta. Autor wykonał kawał dobrej roboty, bo pod względem fabularnym, ta książka jest fenomenalna. Niby świat szesnastolatka mało co różni się od zwykłej, szarej rzeczywistości - ma swoje hobby, a mianowicie rysuje komiksy, spotyka się ze znajomymi, mieszka w niebezpiecznej dzielnicy, ma problemy miłosne, ale to, w jaki sposób ukazał to wszystko Adam Silvera. zasługuje na medal. Tak samo jak samo przedstawienie tego, jak ciężko czasem jest się nam zaakceptować takimi, jakimi jesteśmy. Co więcej - nawet pokazano tu problem tolerancji i jej braku. Tematy ciężkie przeplatają więc te bardziej błahe - ale sama historia ma w sobie tyle magii, że po prostu chce się ją pożreć wzrokiem.

Bardzo podobała mi się tak samo kreacja bohaterów: jest tu wiele typów charakterów i zachowań, każda postać jest realistyczna i nie zauważyłam, żeby bohaterowie zlewali się ze sobą w jedną plamę. Po zakończeniu tej powieści, byłam w stanie opowiedzieć o każdej z tych postaci - przynajmniej po jednym, dwa zdania i nie brzmiały one identycznie. To całkiem spory sukces, ale ukazuje to, jak dobry warsztat literacki ma autor.

Adam Silvera zajął się opisywaniem świata nastolatków, ale jego powieść trafia tak samo do starszych czytelników - tak naprawdę osadzenie tej historii w bardziej młodzieżowym klimacie, podkreśla tylko, jak ciężko współcześnie się wyróżniać i być innym od reszty. Jak bardzo obecnie każdy dąży do tego, by być podobnym do kogoś. Pod względem dialogów i opisów - powieść ta nie jest skierowana tylko i wyłącznie do młodszych czytelników. Ba, jestem pewna, że części z tych zagadnień, przeciętny szesnastolatek nie zrozumie po pierwszym zapoznaniu się z treścią.

Sama okładka też jest dosyć ciekawa - na sto procent się wyróżnia, bo jest swego rodzaju kolorową abstrakcją, ale potrafiłabym sobie wyobrazić ładniejszą oprawę graficzną dla tej powieści: bardziej przekonywującą. Niemniej jednak ta nie jest zła i jestem w stanie domyślić się nawet, czemu jest tak kolorowa: albo jest to swego rodzaju odniesienie do wątku homoseksualnego, albo do twórczości dziewczyny Aarona, która przecież zajmowała się tworzeniem obrazów. Ewentualnie ta kaskada barw nawiązuje jeszcze do tytułu - który do tej opowieści pasuje idealnie, czego dowiecie się po zapoznaniu się z tą książką.

Podsumowując - jeśli nie planowaliście przeczytać "More happy than not. Raczej szczęśliwy niż nie", to mam nadzieję, że teraz już planujecie! Świetna powieść, skłaniająca do przemyśleń, która potrafi chwycić za serce i na długo zostać w pamięci. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego, co skierowane by być mogło do czytelników z różnego targetu wiekowego. Mam więc nadzieję, że zapoznacie się z tą pozycją i nie będziecie tego żałować!

Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa Czwarta Strona

26 komentarzy:

  1. Lubię czytać właśnie takie książki. Dziękuję za recenzję. Dodaję książkę do listy do przeczytania. 😊😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wracając do tematu problemów nastolatków przypomina mi się książka, która niedawno wpadła mi w ręce, Zimowa ewangelia. Problem nieco inny, bo dotyczący molestowania seksualnego nieletnich, ale również opisuje rozbicie emocjonalne młodych ludzi. W momencie zawirowań losu, gdy świat się rozpada na kawałki po rozstaniu rodziców, chłopak, który szuka wsparcia, wiary i miłości pada ofiarą księdza pedofila. Straszne jest to, że inni potrafią wykorzystać słabość i zaufanie mlodych ludzi, niszcząc im psychikę na całe życie. Niestety zdarza się to co raz częściej. 😟😟😟

      Usuń
    2. Polecasz? :) Nie znam autora ani jego książek, ale po tym krótkim opisie mnie zaintrygowałaś

      Usuń
  2. Mam ostatnio niedosyt młodzieżówek, muszę się nią bliżej zainteresować :) Lubię kiedy są nieco bardziej złożone niż proste i cukierkowe historie o pierwszych miłoścaich. No i ta okładka! (Choć ciekawa też jestem grzbietu, zawsze jakoś ciekawią mnie najbardziej)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mnie zaciekawilas opisem. Z drugiej strony tez juz na temat tej książki czytałam i znajduje się ona w mojej kolejce do przeczytania

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie jakoś ta recenzja nie skłania do sięgnięcia po książkę. Niby fantastyka z elementami szukania własnej tożsamości przez młodocianego bohatera? Zdecydowanie- nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka na pierwszy rzut oka to dla mnie prawdziwy koszmar, dopiero przy którymś razie zobaczyłam zacieki i jakby zarys twarzy i w połączeniu z opisem zaczęła mieć sens, choć za lepszą bym się nie obraziła. I za okładkę miałam dać nie, ale za opis i recenzję daję ogromne TAK. Bardzo mnie ciekawi i książka i jej zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, planuje! Ale kiedy? Mam listę takich świetnych książek przed sobą że mam wrażenie że np. książkę o której teraz piszesz przeczytam na początku lata (o ile sesja zakończy się dla mnie szczęśliwie). Więc... Ale czytałam ostatnio Notatnik samobójcy i tam również można spotkać ten motyw. A najbardziej mnie chyba przekonuje psychologiczne dopracowanie bohaterów bo jednak to często kuleje w powieściach nawet takich, które samą historię mają naprawdę intrygująca.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po samym opisie, książkę odłożyłabym na półkę. Okładka nie przyciągnęła mojej uwagi, dopiero po recenzji, wróciłam i się przyjrzałam. Zobaczyłam twarz i zacieki czy macki.Recenzja świetna, ale książka nie w moim guście czytelniczym.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szukać jej nie będę, ale jeśli kiedyś wpadnie mi w ręce to chętnie się z nią zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka warta uwagi, porusza trudny temat akceptacji siebie przez otoczenia a także przez samego siebie oraz stratę bliskiej osoby. Sięgnęłabym po nią z półki, okładka przyciąga wzrok.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię książki, które skłaniają do przemyśleń, więc możliwe, że przeczytam i tę pozycję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czuję się mocno zaintrygowana! Pamiętam jak wydawnictwo radziło się czytelników na facebooku w sprawie polskiego tytułu tej książki. I ostateczna opcja podoba mi się chyba najmniej. Rozumiem, że nie wszyscy znają angielski, ale jednak lepiej by wyglądała jedna wersja językowa. Ale i tak nie zmienia to faktu, że książkę dodaję sobie na listę 'do przeczytania' ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie osobiście okładka bardzo się podoba, szczególnie jeśli nabiera mniejszego lub większego sensu, znaczenia po zapoznaniu się z treścią i zrozumieniem historii. Zgodzę się z Olą, że tytuł mógłby pozostać w oryginale. Co do recenzji, zachęciłaś mnie. Mimo, że większość młodzieżówek to często powtarzające się schematy i oklepane motywy to mam wrażenie, że tutaj może być inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pierwszy raz słyszę o tej książce i jak sama okładka oraz opis jakoś specjalnie mnie do niej nie zachęciły, to Twoja recenzja już jak najbardziej tak. Czytam tutaj, że niektórzy z Was widzą na okładce ludzką twarz czy jakieś zacieki czy macki... Aż się cofnęłam z powrotem do tej okładki i spojrzałam jeszcze raz, tym razem bardziej wnikliwie... I faktycznie, ujrzałam ludzką twarz oraz macki... Te macki mogą symbolizować równe pokusy w codziennym życiu, które nas ściągają ciągle w dół... Zaintrygowała mnie ta pozycja, więc z pewnością dodam ją do swojej listy "must read". Ale kiedy mi się uda ją przeczytać? któż to wie, bo tyle książek jeszcze jest w kolejce ;P

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaintrygowałaś mnie tą recenzją,piszesz coś o tejemnicach i nie do końca jasnych sprawach.Czuje ,że to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. To może być bardzo ciekawa książka :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Do tej pory moją uwagę przyciągała tylko okładka, ale książki nie miałam zamiaru czytać. I chyba źle bym zrobiła. Po takiej zachwalającej recenzji, od razu chcę się tę książkę mieć i zacząć. Zapisuję sobie koniecznie tytuł. Chociaż wątki homoseksualne dotyczące głównych bohaterów nie bardzo mnie przyciągają, to tej pozycji dam szansę i być może dzięki niej zmienię zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytając opis wydawał mi się on trochę zakręcony i nie bardzo zachęcił mnie po sięgnięcie po książkę. Jednak czytając recenzję poczułam się coraz bardziej zaintrygowana. Podejrzewam, jednak, że ta książka nie ma klasycznego szczęśliwego zakończenia, a po takie książki raczej nie sięgam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo jestem ciekawa tej książki i jej historii! :) Okładka jest niesamowita i przyciąga wzrok, chociaż angielskie napisy nieco się mieszają z polskimi. Do tej pory miałam okazję jedynie poznać "History Is All You Left Me" Adama Silvera, więc mniej więcej wiem czego się spodziewać. Magda Lucima

    OdpowiedzUsuń
  19. Myślę, że mogę poświęcić chwilę tej książce, skoro jest taka mądra i zostaje na długo w pamięci <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Owszem okładka jest kolorowa, ale na pierwszy rzut oka to trochę taki pomazaniec i tytuł też by mnie nie przekonał, bo wolę jednak te odpowiedniki polskie, a ten jest taki mieszany. Czasem ciężko przetłumaczyć coś i pamiętam batalię i głosowanie która opcja bardziej podoba się czytelnikom. Do zerknięcia co kryje w sobie dalej ta książka, zachęciłoby mnie tylko Wydawnictwo, gdyż bardzo lubię zwłaszcza kryminały, ale też obyczajowe pozycje od Czwartej Strony, ta mi wygląda trochę na młodzieżówkę. Po przeczytaniu recenzji wydaje mi się, że jednak to wartościowa książka i chyba jednak trzeba by przyjrzeć jej się bliżej. Debiutanci potrafią zaskoczyć.

    OdpowiedzUsuń
  21. Brzmi ciekawie. Lubię takie remedia, troszkę uczuć i emocji ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zdecydowanie nie dla mnie. Po recenzji stwierdzam, że nawet jakbym ją kupiła, to i tak ciągle odklalabym "na później". Oczywiście bardzo lubię młodzieżówki, ale chyba jednak wolę te "cukierkowe" :) okładka też mi się nie podoba, nie przyciąga mojej uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Małgorzata Adamczuk11 lutego 2018 22:23

    Najlepsze są właśnie te książki które sprawiają że brakuje nam słów w tym pozytywnym sensie. Tych pozytywnych emocji, tego prawdziwego zachwytu którego nie sposób wyrazić słowami. To jest właśnie prawdziwe dzieło literackie.

    OdpowiedzUsuń