piątek, 26 stycznia 2018

Piotr Muszyński - "Ten, co walczy z potworami"

Autor: Piotr Muszyński
Tytuł: Ten, co walczy z potworami
Wydawnictwo: Oficynka
Data wydania: 2017
 Ilość stron: 554
Ocena: 8/10
Patronat Książkowiru

Opis:

Świat, do którego wszyscy przywykli, zawalił się, gdy gigantycznych rozmiarów burza czasoprzestrzenna, przez ocalałych nazwana Restartem, zniszczyła Ziemię. Tylko niektóre państwa przetrwały, by odkryć, że ich sąsiedztwo nie jest już takie, jak dawniej. Obok dinozaurów i zwierząt z odległych czasów pojawili się też przybysze z zaawansowanej technologicznie przyszłości oraz nie tak odległej, mrocznej przeszłości. Jakby tego było mało, wszędzie można spotkać zombie, magów, wampiry i „psionów”.
Do tego ostatniego gatunku należy nastoletnia kryminalistka z supermocami, którą major Janusz Zielonogórski na potrzeby śledztwa ochrzcił „sierotką Marysią”. Szybko okazuje się, że tajemnica jej pojawienia się sięga głębiej niż wszyscy przypuszczają, a jej moce budzą zainteresowanie mocarstw rządzących nowym światem...

Recenzja:


"Ten, co walczy z potworami" to książka, z którą rozpoczęłam rok 2018 i szczerze mówiąc, nie mogę sobie wyobrazić lepszego początku. Kiedy przeczytałam opis tej powieści, byłam pewna, że może to być albo coś naprawdę genialnego, albo zupełny niewypał i postanowiłam zaryzykować. Koniec końców "Ten, co walczy z potworami" okazał się czymś zupełnie niespodziewanym, w pozytywnym sensie. Muszę powiedzieć, że przed rozpoczęciem czytania, nie miałam zielonego, ani nawet niebieskiego pojęcia, w co się pakuję, ale na pewno nie oczekiwałam tego, co zaserwował mi autor. Kreatywność wręcz tryska z każdej strony tej książki.

Integralną częścią "Tego, co walczy z potworami" jest humor. Moim zdaniem to również jedna z największych zalet powieści, tuż obok nieziemskiego polotu autora podczas tworzenia świata przedstawionego. Z każdej strony atakuje nas ironia, więc czytelnicy, którzy nie znają się na tego typu żartach, mogą poczuć się odrobinę przytłoczeni. Autor z jednej strony wyśmiewa wszelkie schematy, które znamy z popularnych powieści fantasy, a z drugiej strony podtrzymuje niektóre z nich, zazwyczaj te najbardziej niedorzeczne, prowadząc swoistą grę z odbiorcą. 

Skoro już poruszyłam temat świata przedstawionego, to wypadałoby napisać coś więcej, chociaż jeśli czytaliście opis, możecie sobie wyobrazić, co miałam na myśli, pisząc o niesamowitym polocie autora. Jestem pewna, że niektórzy z was czytali już jakąś powieść post-apokaliptyczną, ale myślę, że nie czytaliście takiej książki, której akcja dodatkowo ma miejsce w Polsce, a gra to niemałą rolę. Autor wplótł do fabuły wiele żarcików, które przedstawiają polską rzeczywistość w krzywym zwierciadle i bawią czytelnika do łez. Ja również nigdy nie wątpiłam, że nadmierna biurokracja, która jest domeną naszego kraju, przetrwałaby nawet wielką burzę czasoprzestrzenną.

Z opisu moglibyśmy przypuszczać, że protagonistą "Tego, co walczy z potworami" będzie nastolatka z supermocami. Nic bardziej mylnego. Autor po raz kolejny odcina się od typowych powieści młodzieżowych tworzonych na jedno kopyto i jako głównego bohatera przedstawia czytelnikowi zgorzkniałego i sarkastycznego ponad wszelką normę majora Janusza Zielonogórskiego. Mam wrażenie, że imię majora nie zostało wybrane przypadkowo, mając na uwadze popularny stereotyp standardowego Polaka. Zielonogórski dodatkowo ubarwia już tę niesamowicie ciekawą książkę. 

Muszyński skumulował w tych 550 stronach tyle pomysłów i rozwiązań fabularnych, że obecność słowniczka z tyłu powieści bardzo ułatwia czytelnikowi przeprawę przez wszystkie zawiłości produktu jego  wyobraźni. Nie jest to książka lekka w czytaniu, bo musimy całkowicie skupić się na tekście, żeby nie zgubić wątku, ale moim zdaniem to gra warta świeczki. Zresztą, dla doświadczonego czytelnika fantastyki nie będzie to stanowiło żadnego problemu. 

"Ten, co walczy z potworami" to nie jest powieść dla młodzieży. Uważam nawet, że nastolatek nie zrozumie w pełni komicznego i parodystycznego wydźwięku tej książki. Szczerze mówiąc, ja nawet po lekturze "Tego, co walczy z potworami" nie jestem pewna, czy mam brać tę książkę na poważnie, czy jest to jeden wielki żart i troll na czytelniku. Nawet jeśli, nie żałuję, że dałam się zrobić w balona, bo dawno nie czytałam tak ciekawej historii, więc jeśli jest to prank, to zrobiony z prawdziwą klasą. Oczywiście zachęcam do lektury!

Wasza Ariada :)

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Oficynka

11 komentarzy:

  1. Jeżeli jest humor i ironia co do naszych narodowych przywar, to jest to pozycja jak najbardziej dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiałam się, czy to pozycja dla mnie...? Po przeczytaniu recenzji już się nie zastanawiam, bo to jest dla mnie...! Teraz zastanawiam się czy wystarczy mi pieniędzy i czasu by przeczytać wszystkie styczniowe perełki? :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja przekonała mnie do przeczytania. Nic dziwnego napisana tak, że pobudza ciekawość, dziwić może to, że ja nie kocham takiej tematyki. A do tej mnie ciągnie. Humor, ironia i wyobraźnia autora kuszą, aby zajrzeć w te 550 stron.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio polubiłam dziewczyny z supermocami. A humor i do tego ironia? Jeszcze lepiej! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj bardzo zaciekawiłaś mnie swoją recenzją :) A ta okładka po prostu WOW :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja nie uleciałam ani na polocie autora, ani na recenzji, zdecydowanie nie dla mnie, nie podoba mi się, nie przekonało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowna okładka? Jest!
    Ironia i humor? Jest!
    Ogromna wyobraźnia autora? Jest!
    Ogrom stron? Jest!
    Ciekawa i zachęcająca recenzja? JEST!
    Czego chcieć więcej? Jedynie zdobycia tej książki i zagłębienia się w jej treść. Myślę, że po lekturze na pewno nie będę zawiedziona ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie czytałam żadnej książki z gatunku fantastycznej osadzonym w naszym podwórku nawet tym post-apokaliptycznym. Z chęcią zagłębiłam bym się w ten świat.

    OdpowiedzUsuń
  9. hmmm zaciekawiła mnie ta pozycja, chyba się skuszę na powoli idące jesienne wieczory - idealny klimat ;)

    OdpowiedzUsuń