środa, 24 stycznia 2018

Brandon Sanderson - "Dawca Przysięgi I"

Autor: Brandon Sanderson
Tytuł: Dawca Przysięgi I
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 22 listopada 2017
Liczba stron: 560
Ocena: 10/10

Opis:

W „Dawcy Przysięgi”, trzecim tomie bestsellerowego Archiwum Burzowego Światła, ludzkość musi stawił czoło nowemu Spustoszeniu i powrotowi Pustkowców – wroga, którego liczebność jest równie wielka, jak pragnienie zemsty.
Alethyjskie armie pod dowództwem Dalinara Kholina odniosły chwilowe zwycięstwo, jednak cena była straszliwa: Parshendi przywołali gwałtowną Wielką Burzę, która teraz niszczy świat, a jej przejście uświadamia niegdyś spokojnym i potulnym parshmenom prawdziwą grozę ich trwającego wiele tysiącleci uwięzienia. Podczas desperackiej misji, by ostrzec rodzinę przed nowym zagrożeniem, Kaladin Burzą Błogosławiony musi pogodzić się ze świadomością, że ich gniew może być całkowicie uzasadniony.
Wysoko w górach pond burzami, w wieży Urithiru, Shallan Davar bada cuda starożytnej twierdzy Świetlistych Rycerzy i odkrywa mroczne tajemnice kryjące się w jej głębinach. Dalinar zaś uświadamia sobie, że jego święta misja zjednoczenia ojczystego Alethkaru miała zbyt ograniczony zasięg. Jeśli wszystkim narodom Rosharu nie uda się zapomnieć o krwawej przeszłości Dalinara, by się zjednoczyć – i o ile samemu Dalinarowi nie uda się stawić czoła tej przeszłości – nawet powrót Świetlistych Rycerzy nie zapobiegnie końcowi cywilizacji.


Recenzja: 

Pewnie nie raz spotkaliście się z sytuacją, w której powieść urwała się w najciekawszym momencie, a jej kontynuacji nie było ani widać, ani słychać. Mnie ten koszmar spotkał przy cyklu Archiwum Burzowego Światła. Pierwsze dwa tomy serii (Droga królów, Słowa światłości) zostały wydane w 2014 roku, natomiast trzeci (a w zasadzie pierwsza połowa trzeciego tomu) pojawił się na polskim rynku dopiero u krańca 2017, dokładnie – 22 listopada. Dawca przysięgi I jest więc książką, której wypatrywałam tęsknie przez trzy lata, jednakże… na niektóre powieści zdecydowanie warto tyle czekać (szczególnie, gdy jest się całkowicie zakochanym w twórczości danego autora).

Możecie się śmiać, ale omal nie popłakałam się ze szczęścia, gdy powróciłam do świata Rosharu i piszę to całkowicie poważnie (co zabawne - prolog Dawcy Przysięgi I nosi tytuł Płakać). Ledwo przeczytałam pierwszą stronę, a już zaaklimatyzowałam się na nowo w cyklu, choć nie miałam z nim styczności przez długi czas. Niesamowite w twórczości Brandona Sandersona jest to, że nawet jeśli nie do końca zna się daną serię lub zapomina o jakichś kwestiach fabularnych, to i tak czytelnik jakimś magicznym sposobem odnajduje się w treści i czerpie niepomierną przyjemność z czytania. I zapomina się, zapomina się na amen, by powrócić do życia dopiero, gdy zabraknie tekstu, jednocześnie czując satysfakcję i niedosyt. Każda książka Sandersona tak na mnie zadziałała, ale żadna nie wywołała takiego głodu jak Dawca Przysięgi I. Z niedowierzaniem wpatrywałam się w ostatnie strony książki, bo miałam wrażenie, że historia dopiero się rozpoczęła, a tu… klops. 544 strony w tym przypadku były dla mnie – choć cudowną – żałośnie krótką przygodą. Przy poprzednich tomach (ponad tysiąc stron każdy) ten wygląda naprawdę mizernie...

Zacznę od tego, że kocham wydanie tego cyklu – okładki współgrają ze sobą (te złote tytuły!), tak samo ilustracje wewnątrz, przypominające obrazy z okresu renesansu i romantyzmu, nie brakuje tutaj również cudownych mapek. W tym cyklu wszystko jest doszlifowane, wręcz idealne i – na Świetlistych Rycerzy! – naprawdę ciężko mi się do czegoś przyczepić. Jedyną wadą zdaje się być wydanie trzeciego tomu w dwóch częściach (o czym wspominałam już wcześniej), bo Dawca Przysięgi I zamyka się naprawdę w kiepskim momencie. Na szczęście kontynuacja zapowiedziana jest na maj 2018 roku, więc nie trzeba będzie długo na nią czekać (choć ja i tak odbieram to jako bestialstwo). Już tęsknię za bohaterami, których osobowości zdają się szczególnie rozkwitać w tym tomie. Dużo tu kontrastów – często skrajnych, które zaskakują na każdym kroku i budzą ogromne emocje – od empatii po wzburzenie. Sama fabuła zaskakuje, bo choć sytuacja jest napięta, skomplikowana, nie brakuje w niej tajemnic i niebezpieczeństw, tak… znalazło się tu sporo miejsca na wątek miłosny i dużo dawkę humoru. Sanderson bardzo szczegółowo wszystko rozpisuje – od detali świata, po relacje i dialogi między bohaterami (tu muszę przyznać chwilami wiało nudą, niektóre rozmowy były zdecydowanie za długie), a jednocześnie nie gubi głównego wątku, wszystko jest spójne, nie ma żadnych zapychaczy. I tej spójności nie psuje szwadron narratorów, gdzie każdy ma coś do dodania...

Dawca przysięgi I to kolejna perełka spod pióra Brandona Sandersona, zachwycająca kontynuacja Archiwum Burzowego Światła. Autor od pierwszych stron oczarowuje czytelnika niebanalną historią, bogato rozbudowanym światem i znakomitymi bohaterami, od których niełatwo odejść. Miłośnicy fantastyki całkowicie zakochają się w tym cyklu, aczkolwiek – jeśli jesteście osobami niecierpliwymi – poczekajcie na drugą część nim sięgniecie po tę, bo ja… cierpię teraz najprawdziwsze katusze. Doskonała lektura, po prostu doskonała…

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu MAG. :)

Znalezione obrazy dla zapytania logo wydawnictwo mag

10 komentarzy:

  1. Nie znam tego cyklu, wszystkich znać nie można, a że nie chcę cierpieć katuszy, oszczędzę sobie doznań. 😳

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Treść wynagradza katusze związane z oczekiwaniem na kolejny tom - zawsze można powrócić do wcześniejszych części. Dzisiaj postanowiłam przeczytać jeszcze raz "Drogę królów" i "Bramę światłości". Mam tylko nadzieję, że tym razem będę potrafiła czytać je na raty... :')

      Usuń
  2. Nie znam ani cyklu, ani twórczości Sandersona. Ale nic dziwnego, bo nie przepadam za fantastyką. Za to z zainteresowaniem czytałam recenzję, czułam, że książka / cykl ogromnie Tobie się podobał, że czerpałaś prawdziwą przyjemność z lektury. W recenzji "przebija" zachwyt nad treścią. To zapewne ocena 10/10?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bałam się spoilerów (nienawidzę ich w recenzjach), a - niestety - recenzowanie kontynuacji ma to do siebie, że bardzo łatwo coś ważnego nieświadomie zdradzić. Uznałam, że już sam opis książki sporo mówi, więc zwróciłam uwagę tylko na kilka elementów w fabule. Poza tym - jestem zakochana w twórczości Sandersona całkowicie, więc... nie potrafiłam sobie odpuścić tego zachwytu. ;)

      Usuń
  3. Muszę przyznać, że po raz pierwszy słyszę o tym autorze. Recenzję napisałaś w taki sposób, że ciężko jest odnieść inne wrażenie niż takie, że lektura była dla Ciebie naprawdę przyjemnością. Muszę sięgnąć po tę serię, zwłaszcza, że okładki zachwycają, a objętość poszczególnych części też nie należy do malutkich (a uwielbiam grube książki ;) ).

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam twórczości Brandona Sandersona, tyle czekać na ostatni tom serii to grzech, i jeszcze ostatni tom podzielony na dwie części. Chętnie przeczytała tą serię tylko przeraża mnie ich objętość. Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastanawiałam się, gdzie mi uciekły poprzednie tomy, już wiem, utonęły w pieluchach i krzyku niemowlęcia ;) a taka piękna opowieść :) przynajmniej nie będę musiała długo czekać, bo dostanę od razu trzy :) No i ta liczba stron - zacna cegiełka

    OdpowiedzUsuń
  6. To chyba nie dla mnie. Nie moja bajka. Rycerze i wojna. Nie lubię takich.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dziwie się, że omal się nie popłakałaś, gdy zaczęłaś ją czytać. Ja pewnie się popłaczę ;P To moja ukochana seria ❤ Już mam ebooka, ale wzbraniam się z jego przeczytaniem, bo wiem, że będzie ciężko z czekaniem na drugą część. Byłoby marudzenia co niemiara ;P Pewnie zostałabym wyrzucona z mieszkania. Dlatego dla dobra swojego i mojego współlokatora poczekam na premierę drugiej części i dopiero wtedy wezmę się za pochłonięcie całości. W oczekiwaniu ponownie przeczytałam "Drogę królów" i "Słowa światłości" więc nie jest źle, jakoś wytrzymam ;)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń