poniedziałek, 14 sierpnia 2017

K. Bromberg - "Down Shift. Bez hamulców"

Autor: K. Bromberg
Tytuł: Down Shift. Bez hamulców
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2017
Ilość stron: 432
Ocena: 9/10

Opis:

Miłość nie zawsze przychodzi od pierwszego wejrzenia. Nie zawsze jest słodka i delikatna. Czasem przypomina wielki wybuch, gdy zderzają się dwie rozgrzane do czerwoności gwiazdy.
Getty Caster chce w końcu ułożyć sobie życie. Zamieszkać w domku w sennej miejscowości PineRidge i zagoić rany. Mężczyźni w jej życiu przysporzyli jej tylko bólu. Ucieka przed przeszłością.
Zander Donovan za kierownicą samochodu wyścigowego jest w swoim żywiole. Ale nagle musi wycofać się z branży, jeśli tak naprawdę chce coś osiągnąć. Z dala od swojego ojca. Ucieka przed prawdą.
Silni, zadziorni, odważni, zranieni. Uciekają przed swoimi demonami.
Żadne z nich nie spodziewa się, że przez przypadek będzie skazane na wspólne mieszkanie w cichej chatce z nieznajomym. Żadnemu nie jest to na rękę, ale ani Getty, ani Zander nie chce spasować i się wyprowadzić... Niespodziewane spotkanie zmieni ich życie na zawsze.
Walka zmieni się we wzajemne przyciąganie, a przyciąganie... w coś znacznie więcej. Jednak żadne z nich nie chce się poddać sile namiętności, każde wciska maksymalnie gaz, doprowadzając do kolizji. Czy niespodziewane zauroczenie pozwoli im pokonać przeszłość i zbudować wspólną przyszłość? Czy z wielkiego wybuchu może narodzić się miłość?

Recenzja:

Z tą autorką zetknąłem się już trzy razy - w trzech poprzednich częściach (chociaż nie trzeba tego czytać w kolejności, bo nie są one ze sobą związane) i każda z tych historii bardzo mnie urzekła - naprawdę. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego i dopracowanego z tego gatunku - a trzeba jasno przyznać, że to podchodzi pod erotykę. Czy moje zetknięcie z powieścią, którą dziś recenzuje, też było takie owocne? Przekonajcie się sami z dalszej części recenzji!

Zander to kierowca wyścigowy. Jego życie to szybkie samochody - jest w tym bowiem bardzo dobry, nie wyobraża sobie wykonywania innej pracy. Niestety są sprawy, które niszczą go od środka, a problemy te odreagowuje na swoich bliskich - głównie na swoim szefie i facecie, który jego i jego kolegów przygarnął z sierocińca. Zander, zaślepiony bólem i gniewem, niszczy to, na co pracował wiele lat. Bohater wręcz nad sobą nie panuje. W tej sytuacji jego ojciec dokonuje jedynej słusznej według niego rzeczy - zwalnia go, przynajmniej do czasu, w którym mężczyzna nie przemyśli swojego zachowania i nie ułoży sobie tego wszystkiego wszystkiego w głowie. Takim oto sposobem Zander ląduje w małym domku jednego ze swoich znajomych, któremu ma pomóc z remontem. Szybko jednak okazuje się, że nie jest tam sam.

Getty - a właściwie Gertruda - jest kobietą po przejściach, a ma dopiero dwadzieścia sześć lat. Została wychowana w domu bogacza, przez ojca, który wymagał od niej perfekcji, a sam zachowywał się w stosunku do niej dosyć chłodno, chcąc tylko kontrolować jej życie. W pewnym momencie zrobił z niej jednak część umowy i wydał za faceta, który miał w przyszłości przejąć rodzinne imperium. Dla kobiety było to jednak jak upadek z deszczu pod rynnę. Jej mąż ją wyzywał, obrażał, zastraszał psychicznie, a czasami wręcz gwałcił. Getty postanowiła więc uciec - wniosła pozew o rozwód i Starym samochodem udała się na wyspę, do domu przyjaciółki swojej zmarłej mamy, by wylizać rany i zacząć od nowa. Pewnego dnia okazało się jednak, że będzie miała nieplanowanego współlokatora...

"Down shift. Bez hamulców" to wspaniała historia o próbie zmiany swojego życia, ryzyku i nauce tego, jak to jest komuś w pełni zaufać. Zander i Getty nie są osobami, które od razu się w sobie zakochują, nie są też osobami, które od razu idą ze sobą do łóżka - są za to ludźmi, którzy bardzo małymi kroczkami starają się zbudować jakąkolwiek przyjacielską relację i ukrywają masę tajemnic, o których nie mówią na początku znajomości. Są nieufni wobec siebie i świata. Ale przyszłość odezwie się w obu przypadkach - zarówno nasz bohater, jak i bohaterka będą musieli zmierzyć się ze swoimi najgorszymi koszmarami, chociaż myśleli już, że ucieczka do domku na wyspie rozwiązała większość z ich rozterek.

Autorka stworzyła ujmującą historię, która posiada świetnie opisane sceny seksu (nie są one też przesadzone i obrzydliwe), ale skupia się bardziej na psychice bohaterów, dzięki czemu są oni tak bardzo dopracowani i realistyczni. Zdecydowanie polubiłam ich obu. Tak samo zresztą, jak większość bohaterów drugoplanowych. Mam więc nadzieję, że za jakiś czas będę mogła poczytać też kolejne dzieła tej pisarki.

Powieść ta jest napisana lekko i bardzo fajnie. Znajduje się tu wiele humorystycznych fragmentów, chociaż równie dużo jest opisów, które są po prostu gorące i tyczą się sfery seksualnej. Jestem pewna, że masa czytelników będzie zakochana w tej autorce i w jej książkach! Warto też dodać, że pisarka świetnie opisuje uczucia i emocje, przez co "Down shift. Bez hamulców" ma świetny klimat i jest według mnie jedną z lepszych polskich premier tego roku.

Natomiast okładka mnie odstrasza - ciągle, kiedy tylko na nią spojrzę. Kojarzy się z takim chamskim, wyuzdanym erotykiem, a ta historia jest naprawdę o wiele delikatniejsza. Aż szkoda brać taką powieść - w sensie z taką oprawą graficzną - w miejsce publiczne, bo miny ludzi i komentarz zrobią z tego tylko ścieżkę wstydu. Liczę, że w kolejnych częściach grafik bardziej się postara i zobaczymy coś, co raduje oczy, a nie powoduje zażenowania i śmiechu.

Kończąc, książkę polecam. Bardzo. Jednym jej minusem jest okładka, ale sama treść, to cud, miód i malinki. Ja tę powieść pokochałam i wiem, że masa czytelników także. Może teraz kolej, żebyś i Ty ją pokochał? Sięgnij, warto!


Książkę dostałam od Wydawnictwa Editio

27 komentarzy:

  1. Okładka jest okropna. Jakby stała w księgarni i nie czytałabym rządnej recenzji wręcz odpychałaby mnie. Fajne, że bohaterowie się powoli poznają. Nie miałam styczności z autorką, ale chętnie to nadrobię. Przeszłość bohaterki również wydaje się ciekawa. Fajnie, że sceny erotyczne są również wypełnione emocjami, co rzadko się zdarza. Humoru w książce nigdy nie za dużo (no dobra przesadzam). Chętnie do książki zajrzę. Twoja recenzja mnie zachęciła.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka zawsze jest pierwszą rzeczą która rzuca się w oczy. Mnie ta aż tak bardzo nie odpycha (widziałam już gorsze). Bardzo lubię fioletowy kolor i taka okładka wpasowałaby się kolorystycznie do mojego pokoju (mam fioletowe ściany :)). Co do samej serii czytałam o niej dużo bardzo dobrych opinii. Sama jednak jeszcze nie miałam okazji się z nią zapoznać. Cieszy mnie informacja, że części nie trzeba czytać po kolei bo chyba to właśnie od tej części będę chciała rozpocząć swoją przygodę z tą serią. Dziękuję za recenzję. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię oceniać książek po okładkach dlatego na ten temat sie nie wypowiadam tylko skupiam na treści a ż recenzji wynika iż jest to książka idealna dla mnie i prawdopodobnie po jej przeczytaniu miałabym kaca-co poradzę że uwielbiam wręcz takie klimaty tym bardziej gdy są dobrze napisane.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię erotyki, pod warunkiem, że zawierają w sobie coś więcej niż tylko sceny łóżkowe. Czytając Twoją opinię przekonuję się, że humor i emocje bohaterom nie są obce, więc może skuszę się na tę lekturę - muszę jednak nadrobić czytanie poprzednich części 😊 Jak dotąd nie miałam do czynienia z twórczością tej autorki, a powyższa opinia przekonuje mnie, że to błąd!

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka okropna fakt i trzeba sie mocno zawziąć, żeby o niej zapomnieć. Sama recenzja kusi do sięgnięcia po książkę. Brzmi lekko i ciekawie. Nie znam tej autorki, Ale chętnie przeczytalabym te książkę.
    Jedno jest pewne- okładka straszna, ale ja zapamiętałam i łatwo będzie znaleźć tę pozycję;) może taki miał być chwyt- brzydka, ale rzuca sie w oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny ja naprawde nie wiem co Wam sie nie podoba w tej okladce. Wg mnie Henio z brzuchem nie bylby lepszy :-) Mnie nic a nic nie zraza, widzialam o wiele lepsze okladki, a w srodku tekst wolajacy o pomste do nieba. Lubie romanse dlatego mysle, ze ksiazka trafi w moj gust :-) Po recenzji tak wysoko punktujacej utwierdzilam sie w przekonaniu, ze niczego nie ocenia sie po okladce!;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam całą serię i z czystym sumieniem polecam każdemu! Książki wciągające, przyjemnie napisane, szybko się je czyta, więc nic, tylko brać! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Od dawna wiadomo że przeciwności się przyciągają. Piszesz że książka ma świetny klimat więc myślę że mogłaby przypaść mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ksiazka fajna a co do okladki to niewazne jak wyglada bo chyba tekst wazniejszy

    OdpowiedzUsuń
  11. Ogólnie książka to nie moje klimaty. Średnio przepadam za erotykami, bo są zbyt sztuczne jak dla mnie. Zaś romanse też raczej omijam z daleka. Ani okładka, ani fabuła mnie raczej nie zainteresowały.

    FB: Mariola Zofia Laura Marszałek

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie cieszy fakt, że w końcu bohaterka ma jakiś pazur, a nie jak w Greyu czy Zmierzchu, pozuje na ostatnią niezdare. To już się trochę ograło i osobiście wolałabym nie wracać do podobnych historii, ich czas przeminął. Tu zapowiada się coś świeżego, co chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Stare przysłowie mówi: nie oceniaj książek po okładce, ani ludzi i rzeczy po pozorach. Osobiście nie mam nic do tej okładki. A co do samej książki, to jak najbardziej trafia ona w moje gusta, musze się na nią skusić:)

    OdpowiedzUsuń
  14. No co poradzić, coraz więcej bardzo udanych powieści ma tak odrzucająca okładkę że w momencie gdy ktoś nie czytał recenzji ani nic po prostu po nią nie sięgnie. Dlatego ja już od jakiegoś czasu staram się szukać opini na temat jakiejś książki która okładka odpycha bo już nie raz się przekonałam że okładka stwarza tylko pozory i niepotrzebnie zniechęca :) Dzięki tobie teraz wiem że mogę wziąć w łapki ta książkę i nie przejmować się okładka, ale masz rację nie będę czytać jej w miejscu publicznym bo ludzie są różni :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale kusisz. Nic tylko siadać i czytać!

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapanowała jakaś moda na nagie torsy na okładkach? :P

    OdpowiedzUsuń
  17. Brzmi ciekawie 😀 ja listę tego co bym chciała przeczytać mam tak długą jak z Polski do Chin albo jeszcze dalej 😉

    OdpowiedzUsuń
  18. Brzmi ciekawie 😀 ja listę tego co bym chciała przeczytać mam tak długą jak z Polski do Chin albo jeszcze dalej 😉

    OdpowiedzUsuń
  19. Szarpałabym jak Reksio szynkę! :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Okładka mnie szczerze odstrasza! Przypomina jakiś tani erotyk-harlequin, a to co opisujesz wydaje się o wiele delikatniejsze i pewnie bardziej kobiece, niż ta wyzuta z uroku grafika nagiej klaty. Kto projektuje okładki dla takich książek?! Oryginalna jest niewiele lepsza. W ogóle do mnie nie trafia. Recenzja bardzo ładnie napisana i dobrze się ją czyta, ale wciąż nie do końca przekonałaś mnie do tej książki ;) Ale może jednak warto dać jej szansę?

    OdpowiedzUsuń
  21. Historia dziewczyny z przeszłością i mężczyzny po przejściach. Może być ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wiem, że nie trzeba czytać tych książek w odpowiedniej kolejności, ale mam bzika na tym punkcie, więc przeczytałam "Slow Burn" i zanim dotrę do "Down Shift", muszę poznać wcześniejsze historie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Z tą autorką się jeszcze nie zetknęłam i widać po recenzji to błąd. Zamknięta przestrzeń dwóch bohaterów po przejściach, którzy zaczynają się przyjaźnić scenariusz na dobrą książkę :) Co do okładki po co ta klata faceta jest !!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Z wielką chęcią przygarnę ją do mojej kolekcji! ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Dopisuje do listy :) A propos okładki można kupić oprawę do książki, jakąś fajną teksturę i problemu nie ma. ( Tak jak kiedyś kupowało się szary papier do zeszytów.)
    Kinga Wasiak

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo chętnie przeczytam. Jak do tej pory czytałam kilka erotyków, bardzo zachwalanych, ale dla mnie były albo za wulgarne albo po prostu nudne. Po przeczytaniu tej recenzji "Down Shift. Bez hamulców" - na półce do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeszcze nie czytałam, ale mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń