wtorek, 8 sierpnia 2017

Anna Kapes - "Martwe ciało Mavericka"


Tytuł: Martwe ciało Mavericka
Autor: Anna Kapes
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 312
Ocena: 5/10

Opis:
Co przeraża nas najbardziej na świecie?
Mafia? Zombie? Przyjaciele w opałach? Nie, to tylko drobnostki dla Ricka Mavericka. To, co naprawdę mrozi mu krew w lekko niesprawnych żyłach, to goniąca jego martwy tyłek przeszłość. I sernik pani Hicky.
Rick Maverick nie spodziewał się od życia zbyt wiele, lecz gdy mafia potraktowała go jak najgorszego śmiecia, nie miał wyboru. Musiał wziąć sprawy we własne ręce – konkretnie wstać z grobu i upomnieć się o swoje. Szkoda tylko, że cios łopatą w głowę uszkodził mu pamięć…
Teraz musi znaleźć sens nowego, martwego istnienia, uratować swych przyjaciół od zguby, no i jeszcze… przeprowadzić rewolucję. Ale co to dla niego, no nie? Wszystko wydaje się normalne w porównaniu z gadającym robakiem.


Recenzja:
Nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni, skusiłam się na książkę z powodu okładki. Tutaj doszło jeszcze jedno krótkie zdanie, opisujące tę powieść jako przezabawną fantastykę. Więcej mi w sumie nie było trzeba. Sami przyznajcie, że okładka zachęca. Grafik wykonał kawał dobrej roboty, wszystko fajnie ze sobą współgra – rysunek, napisy, kolorystyka. I zapowiada zabawną lekturę. Czy taka rzeczywiście jest?
Muszę przyznać, że ta książka wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Autorka już na wstępie zdradza się z inspiracją Pratchettem. Osobiście nigdy nie byłam fanką tego autora – po dwóch książkach, które nie przypadły mi do gustu, porzuciłam przygodę ze Światem Dysku i już do niego nie wróciłam. Ciężko mi więc ocenić, na ile udanie autorka go naśladuje, ale w jednej z opinii na lubimy czytać przeczytałam, że nie do końca jej to wychodzi.
Długo męczyłam Martwe ciało Mavericka i nie świadczy to o nim najlepiej. Jeśli książka mi się podoba, jestem w stanie przeczytać ją za jednym posiedzeniem – do tej podchodziłam wiele razy i czasem musiałam walczyć z sennością, innym razem ze zniechęceniem. Bywało też oczywiście, że powieść mnie bawiła, ale od razu muszę powiedzieć, że dzikich wybuchów śmiechu nie wywołała – jeśli już to skromne parsknięcia od czasu do czasu. Co nie zagrało? Uwielbiam zabawne książki, ale tutaj autorka za bardzo chciała, by jej powieść bawiła i to niestety widać. Natłok absurdalnych sytuacji w pewnym momencie staje się męczący, a przez to, że wydarzenia przez większość czasu nie wydają się dążyć do jakiegoś określonego celu, książka nie potrafiła zbyt długo utrzymać mojej uwagi.
Zauważyliście, że nie napisałam jeszcze nawet zdania, o czym właściwie ona jest? Ano dlatego, że w sumie ciężko to określić. O pewnym zombiaku. Jego przygotowaniach do rewolucji. Bóstwach i wiedźmach usiłujących nie dopuścić do kolejnego końca świata. Pewnym Nekromancie, który zwiał z grobu. Jego córce, zamienionej w garnek.
Jeśli chodzi o kreacje bohaterów, były one dość pobieżne. Tytułowego bohatera, który został opisany najlepiej, nie da się za bardzo polubić, bo cóż… jest zombiakiem. Reszta albo nie robi najlepszego wrażenia (bo chla lub jest nieudacznikami), albo po prostu jest zbyt powierzchownie opisana.
W oczy kuły mnie też imiesłowy współczesne notorycznie używane w niepoprawny sposób. Nad książką pracowała redaktorka i dwie korektorki – trochę to słabe, że żadna z nich nie wie, że żeby można poprawnie użyć imiesłowu współczesnego, czynności muszą być równoczesne.
Martwe ciało Mavericka nie jest książką, która przypadnie do gustu każdemu. Pewnie znajdzie swoich wielbicieli, ale mojego serca nie zdobyła. Czasem zdarzyło się jej mnie rozbawić, ale przez większość czasu brnęłam przez nią bez większej przyjemności. A zatem sięgnijcie, jeśli lubicie książki ze specyficznym poczuciem humoru w stylu Pratchetta. Nie jest to powieść, która bawi w oczywisty sposób i wymaga większego skupienia niż powinna, biorąc uwagę, że pretenduje do miana zabawnej historii, ale może akurat wam przypadnie do gustu. Żeby się o tym przekonać, chyba musicie sprawdzić sami.


Książkę dostałam od Wydawnictwa Novae Res

25 komentarzy:

  1. Okładka świetna a recenzja jeszcze lepsza :)
    Uwielbiam zombiaki, wiedźmy i bóstwa. A jeśli jeszcze w to włączyć koniec świata, to już wiem że ta książka jest na pewno dla mnie :)
    Mimo że książka Twojego serca nie zdobyła, to ja jednak chciałabym do niej chociaż spróbować podejść, bo każdemu może podobać się coś innego 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejne rozczarowanie treścią i zachwyt grafiką. Ktoś jednak zainwestował, wierząc w potencjał tej książki. A może to tylko sprytny zabieg by złapać czytelnika na okładkę? W końcu stare porzekadło kryje w sobie pewną mądrość. Sama nie wiem, czy po takiej recenzji podeszlabym do tej książki bez uprzedzeń, mimo że lubię takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka raczej nie dla mnie. Zombie to nie moja bajka. Potrafię przeczytać książkę za jednym posiedzeniem, ale jeśli nudzi mnie na początku to odkładam i nie wracam do niej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Filmów o zombie raczej nie lubię, może za wyjątkiem "Duma i uprzedzenie i zombie", bo to taki uroczo romantyczny film :D ale tę książkę mogłabym przeczytać z samej ciekawości. Pratchett też mi nie wchodził, ale skończyło się na kawałku jednego tomu więc porównania nie będę miała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka jest świetna. Nigdy nie czytałam książki o takiej tematyce, więc może się jednak skuszę. :) Pozdrawiam Natalia Wójcik

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka fakt interesująca, ale nie jestem pewna czy książka trafi na mój stosik "do przeczytania".

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię takich książek;) Zombiaki mnie średnio interesują, a jak jeszcze podane są w historii, do której jest tyle negatywnych odniesień i zastrzeżeń w recenzji to nawet nie chce się samemu przekonywać;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książki Pratchetta uwielbiam; ta książka niestety jest tylko marną podróbą Pratchetta, w której jest wiele nudnych scen i powieść zamiast zachwycić czytelnika, to po prostu go męczy. U Pratchetta wielką zaletą są poboczni bohaterowie, bardzo charyzmatyczni, intrygujący... tutaj takich charyzmatycznych osobistości mi zabrakło.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha, a ja w prost przeciwnie, uwielbiam Pratchetta i jego zwariowany Świat Dysku, stąd mimo iż recenzja bardziej zniechęca niż zachęca, to jednak zamierzam sięgnąć po tą pozycję:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Często sięgam po książki według okładek niekiedy to trafny wybór innym razem nie koniecznie. Opis zapowiada, że książka fajna lecz twoja recenzja jest sceptyczny, chyba sama będę musiała się przekonać kiedy książka trafi w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie lubię zombiaków i nie lubię jak ktoś jedzie na sławie innych, Pratchett to dla mnie świętość, także dziękuję za solidną recenzję:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka jest u mnie w kolejce do przeczytania, ciekawa jestem jak mi się spodoba. Okładka podoba mi się ogromnie, opis brzmi ciekawie, więc zobaczymy ;) Pozdrawiam Książkowa Dusza

    OdpowiedzUsuń
  13. za fantastyką nie przepadam, ale czasami daję się namówić na jakąś ksiażkę z tego gatunku i czasami wychodzi mi to na dobre. Do Martwego ciała... nie jestem jednak przekonana więc odpuszczę sobie tę ksiażkę

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta to jest jak ktoś próbuje czerpać za dużo stylu innego autora lub też jest do kogoś porównywany, także bez akceptacji ze swojej strony. Często na okładkach powieści można zaleźć takie opisy jak współczesna Jane Austen, czy polski Stephen King. Niby ma dać do zrozumienia czytelnikowi w jaki sposób może być napisana książka, ale jednak często ten zabieg ma po prostu przyciągać. I wtedy przychodzi rozczarowanie lub radość w zależności czy była to prawda czy nie :)
    Kinga Wasiak

    OdpowiedzUsuń
  15. Okładka faktycznie przyciąga wzrok :) ja rzadko sięgam po fantastykę lecz na tą książkę raczej się nie skuszę, jakoś nie jestem do niej przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ksiazka ma bardzo ladna okladke a i sama tresc ksiazki wydaje sie ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Powiem szczerze, że od dawna kusiła mnie i wabiła ta książka - okładka boska, fantastyka, intrygujący tytuł... Po tej recenzji jednak mój entuzjazm nieco osłabł - ja też nie lubię męczyć się z lekturą!

    OdpowiedzUsuń
  18. Naprawde ciezko jest napisac dobra książkę fantasy i byc przy tym originalnym. Tutaj mamy tego przyklad, a zapowiadalo sie tak pieknie :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Patrząc na okładkę pomyślałam, że to horror. :D Szkoda, że nie za bardzo śmieszyła.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie dla mnie. Jak widzę tematykę zombie to uciekam gdzie pieprz rośnie. Zombie są dla mnie obrzydliwe i się po prostu ich boje. Okładka ciekawa, ale i tak po książkę nie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  21. Lubie takie mroczne klimaty ale po tej recenzji zaczynam się wahać czy po nią sięgnąć, chociaż może akurat mi by się spodobała? Tylko że jak czytam twoje recenzje co do książek z którymi już miałam styczność to zawsze się zgadzam i widzę że mamy podobny gust więc dlatego teraz mam chwilę zawahania co do tej pozycji. Ale chętnie bym ją jednak przeczytała by się przekonać czy na prawdę tak jest :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Okładka mnie też przyciągnęła i pewnie bym też po nią sięgnęła, ale waham się skoro mówisz, że autorka chce rozśmieszyć "za bardzo". :/ nie lubię czegoś takiego, dlatego muszę się głęboko zastanowić nad decyzją ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Książka już wylądowała na mojej liście książek do przeczytania. :)

    OdpowiedzUsuń