piątek, 28 lipca 2017

Mia Sheridan - "Bez uczuć"

Autor: Mia Sheridan
Tytuł: Bez uczuć
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2017
Ilość stron: 360
Ocena: 6/10

Opis:

Nieszczęśliwa miłość do Lydii odebrała Broganowi wszystko. Ciężko zraniony staje się wyrachowany i skupia się na swoim biznesie i na zemście. Bo miłość wcale nie jest cierpliwa ani łaskawa.
Życie Lydii wyglądało kiedyś zupełnie inaczej – była bogata, bezpieczna i kochana. Teraz fortuna się od niej odwróciła. Rodzinna firma znalazła się na skraju bankructwa, lecz Lydia zrobi wszytko, by ją uratować. Gdy na jaw stopniowo wychodzą tajemnice jej bliskich, dziewczyna odkrywa, że niebezpieczeństwo może grozić także jej. Nie przypuszcza jednak, że największy cios padnie z najmniej spodziewanej strony...

Czy w sercach Lydii i Brogana na nowo zakwitnie miłość, chociaż wybrali życie bez uczuć?


Recenzja:

Mia Sheridan - jedna z moich ulubionych autorek, przynajmniej powieści z wątkiem miłosnym jako wątkiem głównym. Można się w jej książkach przyczepić do kilku rzeczy - na przykład chociażby w tej - ale nie można powiedzieć o niej tego, że nie umie pisać romansów i opisywać uczuć (bo to, co robi ta autorka, to jest czyta magia, nie jestem w stanie opisać tego, jak dobrze potrafi ona pokazać chemię między głównymi bohaterami!). Zapraszam więc do czytania dalszej części tej recenzji - bo uwierzcie, warto przeczytać "Bez uczuć"!

Brogan - główny bohater tej powieści - na początku książki był ukazany jako młody, siedemnastoletni chłopak, który miał na głowie bardzo dużo: opiekę nad młodszą siostrą, pracowanie za ojca alkoholika i próbowanie związania końca z końcem. Co więcej, Brogan jest typem osoby, która jest zbyt wrażliwa, ma problemy z nawiązywaniem kontaktów, ale za to jest genialna - bo nasz główny bohater pod względem matematyki był niekwestionowanym geniuszem (w wieku sześciu lat rozwiązywał zadania dla szkoły średniej - dla mnie to jest imponujące). 

Z racji tego, że ojciec Brogana pracował jako ogrodnik - przynajmniej oficjalnie - to żeby jego pracodawca dalej przekazywał mu czeki, Brogan wykonywał całą robotę. Wtedy też poznał Lydię - dziewczynę, która wyglądała niczym anioł, a zachowywała się... bardziej jak taka typowa księżniczka. Lydia miała bowiem to, czego brakowało w życiu Brogana - pieniądze, szczęście, rodzinę, która się o nią troszczyła. Główny bohater natomiast zawsze zdany był sam na siebie. Kiedy pewnego dnia Lydia mówi mu, że on jej się podoba, a sytuacja zaczyna się zagęszczać, okazuje się, że są oni obserwani, a Brogan traci posadę i mieszkanie dla pracowników, w którym dotychczas mieszkał z ojcem i chorą siostrą. Brogan wiedział tylko jedno - że kiedyś się za to zemści.

Gdy po kilku latach Brogan natrafia na Lydię i jej brata, stan ich rodzinnej firmy jest okropny, a brat Lydii jeszcze bardziej wpędza wszystkich w zadłużenie. Brogan postanawia przejąć cały dobytek tej rodziny: firmę, dom, a dodatkowo postanawia upokorzyć Lydię najbardziej, jak się tylko da. Chociaż na to wszystko pozwala mu stan portfela, to czy pozwoli mu na to jego serce? Czy nienawiść i miłość są naprawdę aż tak bardzo do siebie zbliżone? Tego musicie dowiedzieć się sami, sięgając po "Bez uczuć"!

Pod względem fabuły nie dzieje się tu zbyt dużo, raczej wszystko tyczy się wątku romantycznego i uczuć, aczkolwiek nie tylko, gdyż pojawiają się chociażby problemy z mafią, problemy z rodziną, czy nawet z przeszłością, która powoduje smutek i poczucie winy. Mia Sheridan stworzyła naprawdę sympatyczną historię miłosną, wykreowała naprawdę ciekawych bohaterów: Lydię, pełną temperamentu i Brogana, który nie radzi sobie ze swoim życiem, chociaż świetnie radzi sobie z finansami i pomaganiem innym. Bohaterowie drugoplanowi także byli bardzo realistyczni, szczególnie przyjaciel głównego bohatera, a także siostra. 

Mia Sheridan tworzy cudowne historie, które przez jej niezwykły, lekki styl, są wręcz niczym perełki. Jej powieści czyta się naprawdę szybko i z wielkim zaciekawieniem - ja osobiście nie jestem w stanie się od nich oderwać, a po przeczytaniu zawsze przez jakiś czas nie mogę sięgnąć po żadną inną książkę. Autorka tworzy fascynujące opisy i dialogi, od których czasem chce się płakać ze wzruszenia, albo śmiać na głos. No i najważniejsze - klimat, jaki jest w każdej książce tej autorki, powala na kolana, naprawdę. Takiego klimatu można ze świecą szukać, bo raczej się nie zdarza zbyt często, żeby w książkach uczucia były tak świetnie i naturalnie opisane, ani żeby chemia była tak wyczuwalna! Kocham, zdecydowanie kocham Mię Sheridan.

Jeśli chodzi o okładkę, to jest ona utrzymana w tym samym stylu jak większość polskich okładek tej autorki - przynajmniej w Wydawnictwie Otwartym. Ta jest chyba najładniejsza z tych wszystkich, które do tej pory były zaprezentowane, chyba głównie przez kolorystykę, aczkolwiek te oprawy graficzne jakoś mnie nie porywają: są trochę takie jak do tandetnego romansu, a chociaż zgodzę się, że to romans, to do kiczowatego mu daleko. 

Na sam koniec powiem tylko tyle, że musicie zapoznać się z twórczością tej pisarki - jak nie z "Bez uczuć", to z jakąś inną jej powieścią. Naprawdę, jestem pewna, że się w niej także zakochacie, a jej twórczość was urzecze. Nie traćcie więc czasu i biegnijcie do księgarni i bibliotek - pozwólcie sobie na to, aby przeczytać książkę, którą dosłownie aż chce się czytać! Nie marnujcie życia na słabe historię - lepiej sięgnijcie po coś Mii Sheridan!

Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa Otwartego 



2 komentarze:

  1. Muszę zatem nadrobić braki, historia zapowiada się bardzo ciekawie i w klimacie jaki uwielbiam :) Romanse chyba nigdy mi się nie znudzą :)
    Pozdrawiam :)
    http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam sporo zaległości w czytaniu. Nie znam jeszcze książek tej autorki. Fajna recenzja.

    Pozdrawiam.
    Kasia z Ebookowych recenzji
    http://ebookowe-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń