niedziela, 30 lipca 2017

Holly Robinson - "Hotel nad zatoką"

Autor: Holly Robinson
Tytuł: Hotel nad zatoką
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 456
Ocena: 6/10

Opis:
Rodzinne więzy łączą nas na zawsze – bez względu na to, jak daleko próbujemy od nich uciec…
Trzy siostry Bradford znane są z urody, pięknych głosów, legendarnych przodków i eleganckiej matki, która od dnia, kiedy zniknął jej mąż, samotnie prowadzi stary Hotel nad Zatoką Szaleńców.
Najstarsza została i stworzyła sobie z pozoru idealne życie: wyszła za mąż, urodziła dziecko i pomaga matce prowadzić hotel. Dwie młodsze uciekły, by spełniać marzenia. Po serii kiepskich decyzji obie muszą wrócić do domu, stawiając czoło krytycznej matce i najstarszej siostrze. Wszystkie postanawiają urządzić przyjęcie urodzinowe dla matki, z trudem starając się utrzymać w tajemnicy fikcję, które z taką pieczołowitością tworzyły. Ale kiedy otwierają się stare bolesne rany i wychodzą na jaw rodzinne sekrety, siostrzane więzi zostają wystawione na ciężką próbę.
Kameralne, szczere spojrzenie na siostrzeństwo, pełne ciepła i humoru. Fascynująca historia o rodzinie: o tym, co ją potrafi rozbić, ale przede wszystkim o miłości, która cementuje jak nic innego.
Powieść, która śpiewa: o miłości do dziecka, utracie i o żalu za życiem. O
cichych zwycięstwach, gdy uda się przetrwać i odnaleźć na nowo.

Recenzja: 
Zazwyczaj, gdy widzę opis podobny do tego, który znajduje się na tyle okładki „Hotelu nad zatoką”, nie decyduję się na przeczytanie książki. Dzieje się tak dlatego, że zwykle kojarzy mi się to z kolejną banalną sagą, opowiadającą o rodzinnych problemach i ich pokonywaniu. Ale w tym wypadku zrobiłam wyjątek. I wiecie co? Nie żałuję. 

Rodzina Bradfordów lata temu zbudowała hotel nad Zatoką Szaleńców. Gdy Sarah poślubiła Neila Bradforda, zajazd stał się także i jej dziedzictwem. Dlatego kobieta pracowała ciężko, by go utrzymać i uświetnić, nawet gdy zostawił ją mąż, a jej życie nie było do końca takie, jak opowiadała. Jednak Sarah nie załamała się kompletnie, trzymała żelazną ręką swój biznes, a do tego wychowywała trzy wspaniałe córki: Laurę, Elly i Anne. Każda z nich już dawno dorosła, zbudowała sobie własne życie, ale ostatecznie wszystkie trzy znajdują się znów w tym samym miejscu – w Zatoce Szaleńców, gdzie odkrywają  zupełnie nowe i zaskakujące rzeczy o swojej matce, ojcu, ale także i o nich samych. Zostają poddane próbom, które będą musiały przetrwać, a siostrzana więź może być tym, co utrzyma je w pionie. 

Historię poznajemy z różnych stron, dzięki narracji trzecioosobowej. Jesteśmy świadkami wszystkich dobrych, ale i złych wydarzeń w życiach bohaterek, których niestety los nie oszczędza. Muszę jednak powiedzieć, że fabuła, choć nie jest porywająca, naprawdę wciąga. Mimo że książka ma całe 456 stron, to czyta się ją bardzo szybko. Nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam do końca. Książka napisana jest w przystępnym, lekkim stylu, zabarwiona gdzieniegdzie humorem, gdzie indziej zawierająca poważniejsze, skłaniające do refleksji momenty. Przyznam, że początek wydał mi się trochę trudny – to znaczy dialogi bohaterów w pierwszych rozdziałach były zbyt sztywne, miałam wrażenie, że ich rozmowy bardziej przypominały przeprowadzanie wywiadu, niż swobodną konwersację. Na szczęście z upływem stron to się zmieniło i później powieść czytało się naprawdę dobrze. 

Ostatecznie po przeczytaniu całości, czuję jednak lekki niedosyt. Nie chodzi o to, że jakieś wątki nie zostały zakończone, coś nie było wyjaśnione – przeciwnie. Natomiast mam wrażenie, że zostało to zrobione w niektórych przypadkach zbyt pospiesznie, może zbyt płytko. Wydaje mi się, że autorka nie chciała za bardzo rozwlekać historii, nie dodawać zbędnych fragmentów, żeby nie znudzić czytelnika i postanowiła, że to, co nie zostało potraktowane bardziej szczegółowo, dopowiemy sobie sami. Czy to dobrze, czy źle? Cóż, mi w tym przypadku taki zabieg nie przypadł do gustu. 

Spodziewałam się jednak banalnej historii, tymczasem dostałam trochę więcej – piękną opowieść o więziach, które łączą siostry, o tym jak i czy w ogóle można pokonać przeszkody, pojawiające się na naszej drodze i o tym, że rodzina jest prawdziwą siłą. W książce ponadto pojawiło się mnóstwo ciekawych przemyśleń, dodatkowych wątków, a wszystko to autorce udało się utrzymać w ciepłej, pełnej humoru atmosferze. Dlatego „Hotel nad Zatoką” polecam  miłośnikom rodzinnych historii, ale także wszystkim tym, którzy chcieliby się przekonać, że rodzina, nieważne jak skomplikowana, może przetrzymać każdy kryzys. Pełna uroku historia sióstr Bradford i ich najbliższych będzie miłą odskocznią od codziennych kłopotów i pokaże, jak ważne są więzy krwi. Bo mimo wszystko z rodziną wychodzi się dobrze nie tylko na zdjęciach, naprawdę!

~Aga
Za książkę dziękuję wydawnictwu Marginesy 


1 komentarz:

  1. Niesamowicie podoba mi się nazwa "Zatoka szaleńców".
    Mam podobne podejście do książek opowiadających o losach rodziny, jednak zawsze gdzieś tam intrygują mnie tajemnicę jakie skrywają członkowie rodziny. Tym bardziej jestem zadowolona z tego, że nie żałujesz sięgnięcia po tą pozycję. Pomimo, że historia jest może zbyty płytko przedstawiona, mam w sobie ciekawość, aby poznać ten tytuł osobiście.

    OdpowiedzUsuń