czwartek, 1 czerwca 2017

Bernard Cornwell - "Zimowy monarcha"

Autor: Bernard Cornwell
Tytuł: Zimowy monarcha
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 608
Ocena: 8/10

Opis:

„Zimowy monarcha” Bernarda Cornwella mistrzowsko łączy klasyczną legendę i opowieść o nieustraszonym Arturze z emocjonującą historią walk o władzę rozgrywających się w tajemniczych, mrocznych czasach.
Gdy król Brytanii Uther żegna się z życiem, państwo ogarnia anarchia i nastaje niebezpieczny czas wewnętrznych podziałów. Armie saskie szykują się do najazdu na pogrążającą się w chaosie Brytanię.
Tylko Artur może powstrzymać saksońską furię i zapobiec upadkowi kraju. Jego dłoń dzierży wyjątkowy miecz – Excalibur, dar od czarownika Merlina, ale jego waleczne serce przepełnia miłość do Ginewry piękniejszej od wszystkich kwiatów. Czy przeznaczeniem Artura będzie zwycięstwo?

Recenzja:

Legendy arturiańskie są dość popularnym motywem opowieści historycznych i fantasy. Ba! Na ten temat powstają również liczne filmy i seriale. Bernard Cornwell, jeden z najpoczytniejszych autorów beletrystyki historycznej, również wziął na warsztat Króla Artura. Jak się spisał?  

Powieść - jako powieść - jest fenomenalna. Od pierwszych stron porywająca, wręcz zniewalająca czytelnika, pełna niespodzianek i zwrotów akcji. Sięgając po tę książkę, czytelnik zapomina o słowie nuda, w tak dynamicznej fabule nie ma dla niej miejsca. Miłośnicy przygód, rycerzy, odrobiny magii i wojaży zakochają się w niej od razu, a osoby znające doskonale legendę o Arturze - pożrą książkę z ciekawości. Nie potrafiłam oderwać się od tej książki, zupełnie jak za sprawą zaklęcia, pochłonęłam ją w zaledwie kilka godzin. Myślę, że to przede wszystkim zasługa zaskakującej pomysłowości Cornwella i jego niebywała łatwość wprowadzania czytelnika w historyczny świat (tutaj - arturiański), narracja Zimowego monarchy jest po prostu rewelacyjna.

Bardowie opiewają miłość i bohaterstwo wojowników, wychwalają królów i schlebiają królowym, ale gdybym ja był poetą, sławiłbym przyjaźń.

 

Autor znanym nam z legend postaciom nadał nowe oblicza, przedstawił je na swój własny sposób, gdzie niektóre ujmowały czytelnika niesamowitą interpretacją, a inne - no cóż - wydawały się zaniedbane, potraktowane jak niechciane dzieci. Troszkę zawiodłam się, że narratorem powieści nie jest sam Artur, a lord Derfel i to właśnie na nim Cornwell skupił swoją uwagę. A szkoda, bo inne postaci miały równie ogromny potencjał - m.in. Morgana wypadła nijako, ale już Merlin fantastycznie... Taka dysharmonijność w bohaterach jest dla mnie zastanawiająca, ponieważ w innych powieść Cornwella nie spotkałam się z czymś takim. Może nieco nieudolnie pragnął postawić na swoistą różnorodność?

Merlin powtarzał zawsze, że los jest nieubłagany. Życie to igraszka bogów i próżno szukać sprawiedliwości. Trzeba nauczyć się śmiać, powiedział mi kiedyś, bo inaczej można zapłakać się na śmierć.

 

Zimowy monarcha zdecydowanie jest powieścią dla dorosłych czytelników. Mnóstwo tutaj walk i okrucieństwa, motywem przewodnim nie jest miłość do Ginewry, meritum jest przyjaźń. W zasadzie, opis książki jest nieco mylący, ponieważ - jak wspominałam wcześniej - Cornwell skupia się w niej bardziej na nieustraszonym Rycerzu - lordzie Derfelu, nie Arturze. Poza legendą arturiańską w książce pięknie odmalowano przełom V-VI wieku oraz walkę chrześcijaństwa z pogaństwem. Kto, jak kto, ale klimat powieści jest iście dziejowy!

– Otóż wiedz, Derfel, że nadchodzą ciężkie czasy. Wszystko, co dobre, stanie się złe, a co złe jeszcze gorsze. (...) Czasem myślę, że bogowie z nas kpią. Rzucają naraz wszystkie kości, żeby zobaczyć, jak skończy się ta gra.

 

Zimowy monarcha jest opowieścią, która dostarcza czytelnikowi mnóstwa wrażeń, budzi w człowieku pełną gamę emocji. Podczas bitew wyraźnie można usłyszeć szczęk oręża, przy bardziej wzruszającym momencie ciężko nie uronić łzy... To kolejna fenomenalna powieść w dorobku Bernarda Cornwella i - w dodatku - teraz tak pięknie wydana! Polecam serdecznie!

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu Otwarte. :)

1 komentarz:

  1. Bardzo nie lubię książek historycznych i jak na razie, jedyną znośną (ba! nawet rewelacyjną, jak dla mnie) są Królowie przeklęci. Myślę, że nie prędko coś tak przeze mnie nielubianego tak bardzo podbije moje serce. Z drugiej strony, legenda o królu Arturze zawsze mnie jakoś intrygowała, chociaż nie na tyle, bym wdawała się w szczegóły. Może jeśli będę miała okazję, to przeczytam, ale na razie się na to nie zapowiada.
    Chociaż okładka niesamowicie mnie zauroczyła. *.* I Twoja recenzja zaciekawiła bardziej, niż opis. Kto wie, może akurat podbiłaby moje serducho?

    Pozdrawiam,
    Recenzje Koneko

    OdpowiedzUsuń