środa, 1 marca 2017

Tove Jansson - "Słoneczne miasto"

Autor: Tove Jansson
Tytuł: Słoneczne miasto
Wydawnictwo: Marginesy
Rok wydania: 2017 
Liczba stron: 304
Ocena: 7/10

Opis:

Do tomu weszły dwa opowiadania Tove Jansson: „Kamienne pole” (tłum. Teresa Chłapowska) i „Słoneczne miasto” (tłum. Justyna Czechowska). 
Jonasza poznajemy w dniu przejścia na emeryturę. Szanowany dziennikarz ma jeszcze do wykonania ostatnie zlecenie – biografię niejakiego Igreka. Bohater wyjeżdża na letnisko, by odpoczywać i pisać. Biografia tajemniczego Igreka staje się autobiografią, spowiedzią i próbą oczyszczenia z grzechów, życia człowieka, który żoną pogardzał, a własnych córek nie znał, choć wychowywały się za ścianą. Zdaje sobie sprawę z tego, jak często uciekał od konfrontacji z życiem w świat słów. Dokonuje bolesnego rozrachunku z własną historią i samym sobą.
„Słoneczne miasto” to zabawna opowieść o grupie staruszków, którzy dożywają swoich ostatnich dni w miasteczku na Florydzie. Odsunięci od swoich rodzin  i pozbawieni przynależnych im ról, niechciani i niekochani, żyją na marginesie życia, odcięci od przeszłości, ze strachem, niepewnością patrzą w przyszłość, która wiele im już oferować nie może.W tej historii humor i komizm przeplatają się ze smutkiem i zadumą nad starością, ludzkimi charakterami, słabościami, lękami i marzeniami. Tove Jansson jest mistrzynią krótkich, celnych scenek, w których potrafi przekazać, co czują i myślą postacie.


Recenzja:

Bez wątpienia Tove Jansson większości czytelników kojarzy się głównie z Muminkami. Dotychczas i ja należałam do tego grona, nie znałam innej twórczości tejże autorki. Słoneczne miasto, zawierające w sobie dwie krótkie powieści, wydało mi się idealną pozycją do rozpoczęcia przygody z prozą dla dorosłych spod jej pióra.

Sam opis książki wywarł na mnie pozytywne wrażenie. W większości współczesnych powieści głównymi bohaterami są ludzie młodzi, przede wszystkim nastolatkowie i dorośli przed trzydziestką, podczas gdy w Słonecznym mieście główny prym wiodą emeryci. Jest to miła odmiana, odskocznia od miłosnych uniesień i schematów, coś absolutnie - przynajmniej dla mnie - nowego. Ta tematyka bardzo przypadła mi do gustu, zestawienie młodości i starości, mimo że miejscami autorka schodziła na tory depresyjnego myślenia, przejmującego smutku - motywów przemijania i rzeczy utraconych. Tove Jansson opisuje wszystko niezwykle realistyczne, jej historie oraz emocje wydały mi się bardzo prawdopodobne i nie zdziwiłabym się, gdyby odnalazły odniesienie w jej prawdziwym życiu. 

(...) jak to możliwe, że ten, kto tak wielbi prawdę, musi być wyśmiewany, a ten, kto pragnie sprawiedliwości, nie potrafi o nią zawalczyć!

Obie powieści czytało mi się wspaniale, mimo że na początku gubiłam się w bohaterach i nie do końca rozumiałam zamysł Słonecznego miasta. Mnóstwo tu staruszków, skrajnie różnych od siebie, ale pod jednym względem podobnych - wszyscy zostali porzuceni. Mimo odepchnięcia przez rodziny, starają się oni żyć pełnią życia, odnajdując pozytywy w swojej sytuacji, często też we wspomnieniach (choć te potrafią także zasmucić lub wywołać w nich melancholijny stan). Na przykład, jedna z bohaterek, która nigdy nie była w knajpie - udaje się do niej, a inny bohater oczekuje listu od Jezusa. No i jest jeszcze piękne otoczenie, słońce i bezkresne morze...

- (...) Sporo robi się dla emerytów. Proszę mi wierzyć, nie istnieje na świecie miejsce, gdzie robi się dla nas tak wiele. Zawsze jest lato, no i to morze dookoła! 

Kamienne pole, druga z powieści, skupia się głownie na jednej postaci, Jonaszu, dziennikarzu przechodzącym na emeryturę. Jest to postać dość egoistyczna w dążeniu do celu, idąca po trupach, konkretnie relacji z rodziną. Jonasz skupia się na pisaniu, z którego wcale nie jest zadowolony, a swoje niespełnienie wyładowuje na najbliższych. Zaglądając do swej przeszłości, stopniowo odkrywa, że tak pozwolił pochłonąć się pisarstwu, które nie dało mu tak naprawdę nic, że poświęcił nie tylko swoje szczęście, ale i szczęście swojej rodziny. Zaniedbał ją całkowicie dla czegoś, co nie było tego warte... To zarazem dość przygnębiająca, jak i zachwycająca powieść, w której autorka krytycznie ukazała temat pisarstwa, tudzież oddania się bezsensownej karierze, która na starość nie pozostawia człowiekowi nic poza goryczą... 

Tove Jansson w obu tych powieściach odsłoniła przede mną nową twarz - posępnej myślicielki, moralistki, ale i nietypowej gawędziarki, która wiecznie zdaje się mieć coś na końcu języka. Jej opowieści pochłaniają czytelnika i zmuszają do refleksji oraz samooceny naszego dotychczasowego postępowania, a bajeczny styl opowiadania wyjątkowo temu sprzyja. Są to jednocześnie historie słoneczne i radosne, zimne i twarde jak kamienie - zupełnie jak ich tytuły. Polecam tę książkę serdecznie, nie zawiedziecie się i - być może - zmienicie coś w swoim życiu. Nie mogę przestać myśleć o tych powieściach. 

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu Marginesy. :)

1 komentarz:

  1. Uprzejmie proszę o zamieszczanie przy recenzjach nazwisk tłumaczy książek. W tym przypadku autorkami przekładu są: Terasa Chłapowska i Justyna Czechowska

    OdpowiedzUsuń