poniedziałek, 6 lutego 2017

Dominik Dan - "Grzech nasz codzienny"


Autor: Dominik Dan
Tytuł: Grzech nasz codzienny
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 19 maja 2016
Liczba stron: 448
Ocena: 8/10

Opis:

Krauz i Chosé, detektywi z wydziału zabójstw, znani czytelnikom poprzednich książek Dominika Dána, tym razem poszukują sprawcy zbrodni na kilkunastoletnim chłopcu. Śledztwo, z początku pełne niejasności i znaków zapytania, wydaje się beznadziejne, lecz doprowadza  do zaskakującego finału.
– Nie czytajcie – uprzedza autor. – Jeśli jednak postanowicie wytrzymać do końca, nie wytykajcie mi, że jestem zwyrodniały i spaczony, przesadzam, usiłuję wyolbrzymiać, nie znam miary. Rzeczywistość bywa o wiele gorsza.

Recenzja:

   Po rewelacyjnym Czerwonym Kapitanie jakiego miałam okazję niedawno czytać, wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, kiedy zabiorę się za kolejną książkę tego autora z Krauzem w roli głównej. Grzech nasz codzienny jest kolejny zaraz po Czerwonym kapitanie wydanym w Polsce, ale z tego co wiem jest to siódmy tom, więc zastanawiam się gdzie pięć pierwszych. Ale nie o tych chce dzisiaj pisać. Dzisiaj poznacie moją opinię na temat książki, z którą mocno weszłam w 2017 rok.

Kapitan Krauz dostaje sprawę, która wydaje się niebywale trudna. Znaleziono martwego, trzynasto letniego chłopca. Nie wiadomo kim jest i dlaczego znaleziono go pod śmietnikiem w bogatej dzielnicy. Na domiar złego nie ma żadnych poszlak, żadnego punktu zaczepienia i nikt nie chce współpracować ani o niczym mówić.

Sięgnęłam po tę książkę nie tylko ze względu na świetny poziom poprzedniej części, ale opis tej historii i to co sam autor o niej mówi, niezwykle mnie zaintrygowało i zachęciło do sięgnięcia po nią. Na szczęście się nie zawiodłam, i mam szczerą nadzieję, że autorzy będą pisać więcej takich dobrych książek.

Autor nie wyolbrzymiał wyrażając się o swojej książce tak jak to zrobił. Książka jest momentami przerażająca i brutalna, ale nie chodzi tylko tutaj o jakieś obżydliwe sceny. Autorowi udało się uchwycić okropność ludzkiej natury i to jakim można być wobec drugiego człowieka.

Jasne, można stwierdzić, że większość kryminałów zaczyna się sprawą, w której jest minimalna ilość poszlak i niezidentyfikowana ofiara. Ale mam wrażenie, że w tym przypadku jest to idealnie utkana intryga, której każdy fragment do siebie pasuje.

Dawno nie miałam okazji czytać książki, w której moje podejrzenia co do głównego sprawcy zmieniałyby się tak szybko i tak często.

Recenzując Czerwonego kapitana byłam zachwycona kreacją postaci, zwłaszcza głównego bohatera. Nie wiem czy jest to możliwe, ale tym razem jeszcze bardziej spodobała mi się ta postać. Za sobą już mam te fragmenty, w których nie do końca przepadałam za Kapitanem Krauzem i tym razem nie rozkładać tej postaci na czynniki pierwsze. Tym razem brałam cały pakiet i myślę, że to zdecydowanie ułatwia odbiór postaci.

Autor zbudował fabułę w taki sposób, że do ostatniej strony trzymał mnie w napięciu. Ciężko ostatnio jest mnie już zaskoczyć w kryminałach. Nie uważam, że czytałam ich już tak wiele, ale niestety zauważyłam tendencję do powtarzalności schematów i nie do końca mi się to podoba. W tej książce podobało mi się to, że sama nie do końca wiedziałam co się dzieje wokół bohaterów i mogłam przypuszczać najróżniejsze scenariusze zakończenia.

Myślę, że jest to książka, którą nie jeden miłośnik kryminałów postawi na półce wśród ulubionych pozycji. Przede mną jeszcze co najmniej trzy książki tego autora, więc mam nadzieję jak najszybciej się za nie zabrać.

Z gorącymi pozdrowieniami,

Klaudia.

Za książę serdecznie dziękuję wydawnictwu Media Rodzina

1 komentarz:

  1. Czytałam tylko "Zapisane na skórze " tego autora i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Kawał dobrego kryminału. Po inne pozycje na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń