piątek, 24 lutego 2017

Andrzej Goworski, Marta Panas-Goworska - "Grażdanin N.N. Życie codzienne w ZSRR"

Tytuł: Grażdanin N.N. Życie codzienne w ZSRR
Autorzy: Andrzej Goworski, Marta Panas-Goworska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 296
Ocena: 8/10

Opis:
Grażdanin N.N., czyli obywatel nomen nescio – niewiadomego imienia – poświęcony jest powojennym losom mieszkańców Związku Radzieckiego. Kraj ten nie istnieje już od ćwierćwiecza i dla najmłodszych czytelników może być równie odległy jak Cesarstwo Rzymskie. Przez ten czas zdążyły już przylgnąć do niego etykiety supermocarstwa, hegemona czy imperium zła. Dzięki nim łatwiej było rozstać się ze światem, który utożsamiał. Dla trzystu milionów obywateli był jednak domem, który z dnia na dzień przestał istnieć. Rozsypała się, zdawało się, nienaruszalna konstrukcja. Wniwecz obróciły się nie tylko butne deklaracje pierwszych sekretarzy, ale też pielęgnowane w cichości ducha marzenia o ukwieconej daczy pod Leningradem czy prychającym zaporożcu. Autorzy postanowili wyciągnąć dłoń po kawałek tej najmniejszej, ludzkiej Atlantydy, by z bliska przyjrzeć się jej barwom.

Recenzja:
Andrzej Goworski, Marta Panas-Goworska to małżeńsko-pisarski duet. W 2016 roku wydali wspólnie z Wydawnictwem Naukowym PWN książkę Naukowcy spod czerwonej gwiazdy, której niestety nie miałam okazji przeczytać. Piszę niestety, bo po lekturze książki Grażdanin N.N. Życie codzienne w ZSRR chętnie sięgnęłabym po poprzednią pozycję małżeństwa.

Kiedy na lekcjach historii mówi się o ZSRR, często towarzyszą temu takie określenia jak hegemonia czy supermocarstwo, można się też spotkać z porównywaniem ZSRR do kolosa na glinianych nogach. Kolokacje zwykle są pejoratywne, zarówno w szkole, jak i w literaturze utrwalany jest raczej negatywny obraz tego państwa. Nie da się jednak ukryć, że było ono domem dla trzystu milionów (!) osób. Autorzy chcieli w swojej książce przybliżyć losy powojennych mieszkańców ZSRR – losy przeciętnego obywatela, Grażdanina N.N. – czyli osoby niewiadomego imienia (po angielsku powiedzielibyśmy John Doe). Poczynając od dzieciństwa, przeprowadzają czytelników przez kolejne etapy życia homo sovieticus, tj. człowieka radzieckiego. Opisują typowe historie dla przedstawicieli młodzieży, studentów, wchodzących w dorosłość mężczyzn i kobiet, pokolenia średniego (również z podziałem na perspektywę męską i kobiecą) i kończą na staruszkach. Książka składa się więc z części odpowiadających etapom życia człowieka – każda taka część jest poprzedzona czymś w rodzaju opowiadania, a potem następują teksty o charakterze bardziej publicystycznych, eseistycznym. Tekst urozmaicają fotografie – nie ma ich zbyt wiele i są niestety czarno-białe, ale przeważnie świetnie ilustrują to, o czym autorzy akurat piszą. Każdy rozdział kończy się też osobną bibliografią, której znakomitą większość stanowią źródła internetowe – autorzy we wstępie piszą, że robiąc reserch do tej książki, przejrzeli mnóstwo blogów, profilów na Facebooku i forów w rosyjskim internecie (ma się rozumieć przeczytali też wiele książek i dokumentów). Ich praca to swego rodzaju kolaż takich historii.
Pomysł autorów na chronologiczną konstrukcję tej książki sprawdził się – z dziesiątek przedstawionych historii wyłania się obraz przeciętnego obywatela ZSRR i jego codziennego życia. Okrywając kolejne elementy układanki, możemy przeczytać między innymi o dobranockach dla najmłodszych, obozach dla pionierów, o tym jak studiowało się na sowieckich uniwersytetach, czy o tym jak mężczyźni walczyli w Afganistanie, podczas gdy kobiety zakasywały rękawy do pracy i szturmem zdobywały przemysł górniczy. Oczywiście nie mogło zabraknąć tematu pijaństwa – autorzy barwnie opisali, jak kolejni dygnitarze podejmowali walkę z tą chorobą narodową ­– a pomysły mieli różne: od standardowego podniesienia cen, po… zbiorową hipnozę. Sporo uwagi poświęcili też podróżom służbowym, czyli tak zwanym komandirowkom, oraz wycieczkom do uzdrowisk, zwanym patiowkami. Na końcu opisali dość przerażającą starość, którą państwo fundowało obywatelom.
Po przeczytaniu tej książki można dojść do wniosku, że w ZSRR zwykłemu obywatelowi żyło się ciężko – ale w Polsce za czasów komuny też nie było kolorowo. Rosjanie mają niestety pecha do osób, które sprawują władze – często wpadają z deszczu pod rynnę i jednego tyrana zastępuje drugi – jeszcze większy. Radzą sobie jednak jak mogą i przystosowują się do sytuacji. Grażdanin N.N. jest świetnym obrazem tego, jak wyglądało codzienne życie w ZSRR. Polecam wszystkim osobom, które są zainteresowane tematem. Wielu rzeczy można się z tej książki dowiedzieć, a lektura nie jest nużąca, choć miewa fragmenty bardziej i mniej interesujące. Przeczytajcie!


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Naukowemu PWN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz