środa, 2 listopada 2016

Magdalena Knedler - "Klamki i dzwonki"


Tytuł: Klamki i dzwonki
Autor: Magdalena Knedler
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 350
Ocena: 6/10

Opis:
Eliza Ostaszewska, poetka utrzymująca się z pracy w bibliotece i z korepetycji, właśnie wydała tomik swoich wierszy, a zaprzyjaźniony pub zorganizował jej wieczór autorski. Nie jest jej jednak dane nacieszyć się sukcesem, ponieważ już nazajutrz odbiera tajemniczy telefon ze szpitala. W jednej chwili dramatyczna przeszłość gwałtownie wkracza w jej życie i całkowicie je zmienia.
Co się wydarzy, gdy unikająca bliskich związków trzydziestolatka z dnia na dzień zostanie matką nastoletniej dziewczynki? Jak artystka, kochająca literaturę i sztukę absolwentka kulturoznawstwa poradzi sobie z prowadzeniem firmy? Czy będzie potrafiła dokonać właściwych wyborów?

Recenzja:
Magdalena Knedler debiutowała stosunkowo niedawno, bo w zeszłym roku. Od tego czasu zdążyła wydać kilka książek, a ja, mimo że nadal pamiętam zamieszanie, jakie powstało wokół debiutu Pan Darcy nie żyje, ciągle nie miałam okazji zapoznać się z którąś z jej powieści. Widziałam za to sporo pozytywnych recenzji i względem Klamek i dzwonków miałam spore wymagania. Czy zostały spełnione?
Eliza Ostaszewska ma trzydzieści jeden lat i jest absolwentką kulturoznawstwa. Stosunkowo szybko po ukończeniu studiów zdała sobie sprawę, że świata po takim kierunku nie zwojuje. No i nie zwojowała. Pracuje w osiedlowej bibliotece na pół etatu, udziela korepetycji i jakoś wiąże koniec z końcem. By spełnić swoje marzenie i wydać tomik poezji, oszczędza równo dwa lata, żywiąc się jedynie ryżem i najtańszymi produktami. Wreszcie tomik się ukazuje, a zaprzyjaźniony pub organizuje jej nawet wieczorek poetycki, który odnosi umiarkowany sukces. Ale już jej nazajutrz nieco nudne, choć poukładane życie wywraca się do góry nogami. Nagle zostaje opiekunką dwunastoletniej córki swojej umierającej niegdysiejszej przyjaciółki. Pojawia się Albert – chłopak z przeszłości, teraz już mężczyzna i odnoszący sukcesy adwokat. Choć między tym dwojgiem nigdy do niczego nie doszło, oboje o sobie myśleli. Przez lata żyli we Wrocławiu równolegle, ale osobno. Ona samotna, radziła sobie z życiem na swój sposób, on w niezbyt udanym małżeństwie, starał się jak mógł. Eliza wpada też w oko lekarzowi, który opiekuje się umierającą Heleną i z dnia na dzień staje się współwłaścicielką dobrze prosperującego zakładu fryzjerskiego.
Autorka podzieliła książkę na kilka części i prowadziła równolegle kilka wątków. Na początku irytowała mnie ta mnogość pozornie niezwiązanych ze sobą fragmentów. Kiedy wszystko zaczęło się mniej więcej łączyć, czytało się lepiej. Dużo tu nawiązań do poezji, ale choć etatową poetką jest Eliza, nie tylko ona ciągle myśli o wierszach czy literaturze – nawet dwunastoletnia Agata czyta pod ławką Wiek niewinności.
O czym właściwie jest ta książka? Trochę o miłości, ale tylko trochę. Chciałoby się powiedzieć, że o życiu, ale cała ta historia jest zbyt nierealna, żeby to zrobić. Wyobraźcie sobie, że Elizie po latach w zasadzie bez żadnej konkretnej przyczyny śni się Albert. A potem pomyślcie, że dokładnie tego samego dnia Albertowi po latach śni się Eliza. Oboje wspominają to samo wydarzenie w bibliotece, kiedy coś między nimi zaiskrzyło. Oboje słuchają tej samej piosenki i myślą o tym samym. I oboje robią to zupełnie niezależnie od siebie. Wiecie już o czym mówię?
Klamki i dzwonki to dość przyzwoita powieść obyczajowa, ale mi się zwyczajnie nie spodobała. Nie podobał mi się sposób, w jaki pisze autorka – za dużo bezsensownych kurew i te przemyślenia bohaterów jakieś nieprzekonujące.  Przez większość czasu nie mogłam wgryźć się w tę historię, udało mi się dopiero pod koniec. Wiem, że szybko zapomnę o tej książce i niestety nie mogę powiedzieć, żebym miło spędziła z nią czas. Jednocześnie nie mogę powiedzieć, że była zła. Sięgnijcie po nią, jeśli lubicie prozę autorki, albo jeśli zaczytujecie się w polskich powieściach obyczajowych. Całkiem możliwe, że wam przypadnie do gustu.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res



Zajrzyjcie na ich fanpejdż 

5 komentarzy:

  1. Tak się składa, że niedawno dostałam tę książkę i mam zamiar zacząć ją czytać jeszcze dzisiaj. Nieczęsto zdarza mi się czytać powieści obyczajowe, a tym bardziej polskich autorów, ale tym razem zrobię wyjątek. Szkoda, że Tobie powieść nie do końca przypadła do gustu, ale ja jednak mam nadzieję, że znajdę w niej coś dla siebie. :)
    Pozdrawiam cieplutko
    Dominika z Books of Souls

    OdpowiedzUsuń
  2. Odniosłam dość kiepskie wrażenie o tej książce po Twojej recenzji. Nie bardzo podoba mi się tematyka- przypomina kiepski brazylijski serial. Szkoda, że nie znalazłam jeszcze żadnej polskiej autorki powieści, która by mnie oczarowała. Może masz coś do polecenia?

    http://bibliotekaksiazkowychrecenzji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja! Ja! Ja polecę! Iga Wiśniewska <3 Nie dosyć, że świetnie pisze, to jeszcze jest recenzentką na tym blogu :D
      Skuś się na jej najnowsze perełki - "Przeklętą" (jeśli lubisz fantastykę), albo na "Urodzeni, by przegrać" ;)

      Usuń
    2. Koniecznie muszę przeczytać skoro tak bardzo zachwalasz!!

      Usuń