poniedziałek, 24 października 2016

Tarryn Fisher - "Mimo twoich łez"


Autor: Tarryn Fisher
Tytuł: Mimo twoich łez
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 26 października 2016
Ocena: 7/10

Opis:

„Mam wszystko, bo ciężko na to zapracowałam”. Gdy ktoś tak mówi, to zazwyczaj myślimy o bogactwie, spełnionych marzeniach i szczęśliwej rodzinie. Czy pod tym pojęciem mogą kryć się kłamstwa, krzywdy i rany? Czy ktoś może sobie zapracować na wszystkie nieszczęścia świata?
Cóż, ja naprawdę mam wszystko i nie pozwolę, by ktokolwiek mi to odebrał.
Ta żmija ciągle próbuje wślizgnąć się w nasze życie i nadszedł czas, by skosztowała własnej trucizny. Ja też potrafię kąsać – każda z nas potrafi, gdy ktoś podstępem chce zniszczyć nasze związki, rodziny, życie. Czujesz złość na samą myśl o zdradzieckich żmijach, prawda?
"Wypowiedzenie mi wojny to nie najlepszy pomysł. Nie poddam się bez walki, bo zawsze dostaję to, czego chcę. Tym razem poleją się łzy i nie będą to moje łzy. Powiem Ci więcej: mam w zanadrzu coś, co definitywnie przeważy szalę na moją stronę. O tak, w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. "
L.
Dalsze losy Olivii, Leah i Caleba, których znasz z powieści Mimo moich win. Czy miłość, o którą tak zajadle walczą, wytrzyma napór intryg, kłamstw i tajemnic? Z pasją można kogoś kochać – można też nienawidzić, a granica między tymi uczuciami jest cienka.
Tarryn Fisher, mistrzyni w wywoływaniu skrajnych emocji, powraca!


Recenzja:

    Jakiś czas temu nie mogłam opanować swoich emocji po pierwszej książce Mimo moich win, oszalałam na jej punkcie i miałam kaca książkowego giganta. Tak bardzo się cieszyłam kiedy w końcu mogłam zabrać się za kontynuacje tej pozycji, że dosłownie rzuciłam wszystko co aktualnie robiłam i zabrałam się za czytanie. Już za kilka dni premiera, a już teraz możecie zapoznać się z moją opinią na jej temat.

Leah jest żoną Caleba i spodziewa się jego dziecka. W końcu ma czego tak bardzo chciała. Olivii już nie ma, a tak przynajmniej jej się wydaje. Czegóż chcieć więcej. Nic nie jest jednak perfekcyjne. Starannie ułożone kłamstwa zaczynają wychodzić na jaw, a to rujnuje idealne życie Leah.  Nie tak wyobrażała sobie przyszłość z ukochanym meżczyzną.

Tak jest, w końcu mogłam to przeczytać. Byłam bardzo ciekawa jak wyjdzie koncepcja autorki, czyli że każda z części ma innego narratora. Trochę obawiałam się tego pomysłu, ale mogę stwierdzić że wyszło to całkiem nieźle. Ale może po kolei.

Leah jest bohaterką, którą z zasady się nie lubi. Czytając pierwszy tom, bardzo się nie polubiłyśmy i perspektywa czytania książki z jej punktu widzenia jakoś nie bardzo mi pasowała. I za bardzo się nie myliłam. Już od pierwszych stron moja niechęć do Niej osiągnęła apogeum i prawie błagałam autorkę, żeby ją ukatrupiła. Tak się jednak nie stało a ja strona za stroną poznawałam ją coraz bardziej. W końcu zaczęłam rozumieć choć trochę podstawy zachowania Leah  i zaczęła mnie coraz bardziej ciekawić jej podejście do całej sytuacji. Nie, nie polubiłam jej, ale cieszę się, że miałam okazję poznać ja trochę lepiej niż w poprzednim tomie.

Dzięki nowej narratorce poznajemy inne podejście do całej historii. Czytelnik dowiaduje się kilku nieznanych wcześniej faktów, które nie były ujawnione w poprzedniej części oraz dostaje ciąg dalszy wszystkich wydarzeń. Jak zwykle przeszłość wymieszana jest z teraźniejszością  i bardzo podoba mi się takie rozwiązanie.

Jest jedna rzecz, a raczej jeden aspekt, który nie do końca mi się podobał a dosyć znacząco wpłynął na całkowity odbiór książki. Po odłożeniu książki miałam wrażenie, ze cała akcja toczyła się w dosyć jednostajnym tempie. Nie było tu jakiś wielkich fajerwerków i bądź nie było spektakularnych zwrotów akcji. Co nie zmienia faktu, że książkę przeczytałam na raz, zaczynając późnym wieczorem a kończąc w nocy.

Najbardziej w tej książce podobało mi się zakończenie. Było mocne, dobre i zostanie w mojej pamięci na bardzo długo. Sam epilog czytałam chyba z 10 razy i za każdym razem podobał mi się tak samo. Odwołując się do poprzedniego zarzutu, zakończenie było jak zrzucona bomba na budynek. Rozwaliło mnie zupełnie i po zamknięciu książki sporo o nim myślałam. Uwielbiam takie zakończenia.

Autorka posługuje się bardzo przyjemnym stylem pisania, który tylko ułatwia szybkie przeczytanie całości. Potrafi wciągnąć czytelnika do swojego świata i nie wypuścić go stamtąd dopóki nie skończy czytać całości. Czytałam z zaciekawieniem czekając na to co przyniesie kolejna strona.

Reasumując, musicie sięgnąć po tę książkę jeśli czytaliście pierwszą część, a jeśli jeszcze nie znacie tej serii to jak najszybciej musicie nadrobić tę zaległość. Ja się już nie mogę doczekać trzeciej części, która będzie pisana z perspektywy Caleba. To będzie coś!

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu

1 komentarz: