sobota, 15 października 2016

Sophie Kinsella - "Spójrz mi w oczy, Audrey"

Tytuł: Spójrz mi w oczy, Audrey
Autor: Sophie Kinsella
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 320
Ocena: 8/10
patronat Książkowiru

Opis:

Sophie Kinsella zagościła na brytyjskich listach bestsellerów dzięki swojej pierwszej książce, będącej podstawą kasowego filmu pt. Wyznania zakupoholiczki. Książka Spójrz mi w oczy, Audrey to jej pierwsza powieść dla młodych czytelników.
14-letnia Audrey cierpi na zaburzenia lękowe. Nie chodzi do szkoły, rzadko opuszcza dom, nosi ciągle ciemne okulary. Terapia przynosi powolne postępy, ale nabiera tempa, gdy Audrey poznaje Linusa, kolegę jej starszego brata. Za pomocą przyjacielskiego uśmiechu i zabawnych liścików Linus zaczyna wywabiać ją do normalnego życia – no, w każdym razie najpierw do Starbucksa, ale to dobry początek!
Czy odnalezienie prawdziwej przyjaźni może rzeczywiście zdziałać terapeutyczne cuda? Autorka z niezaprzeczalnym literackim wdziękiem i zmysłem bystrego obserwatora komicznych wypadków życiowych opowiada historię uczucia, które może leczyć rany i koić czytelnicze zmysły.

Recenzja:

Lubię Sophie Kinsellę, ale nie za Wyznania zakupoholiczki, które są wręcz jedną z jej słabszych powieści. Nazwisko Kinsella wiąże się nierozerwalnie z humorem i właśnie to najbardziej mnie do niej przyciąga. Ciężko teraz znaleźć książkę, przy której można się pośmiać. Powieści tej autorki zapewniają odpowiednią dawkę rozrywki i nawet jeśli nie są „ambitne”, dobrze się je czyta. Do tej pory Kinsella pisała dla kobiet. Spójrz mi w oczy, Audrey to jej pierwsza książka o młodzieży i dla młodzieży.

Cześć - powtarza mój niespodziewany gość. - Mam na imię Linus. A ty Audrey, tak?
"Zagrożenie nie jest rzeczywiste". Próbuję zmusić się do myślenia, ale słowa toną w przypływie paniki. To uczucie mnie przytłacza.

Audrey ma czternaście lat i nie wychodzi z domu. Nie chodzi do szkoły, na twarzy zawsze ma przeciwsłoneczne okulary (nawet gdy jest ciemno albo gdy pada deszcz), nie nawiązuje z kontaktu wzrokowego z nikim oprócz swojego czteroletniego braciszka. Przy najprostszym kontakcie z nieznajomym ogarnia ją panika. Audrey nie zawsze taka była. Kiedyś chodziła do szkoły, była wzorową uczennicą, a kontakty z rówieśnikami nie budziły w niej chęci ucieczki. Ale potem ci sami rówieśnicy zrobili jej coś, co sprawiło, że zachorowała.

Nie ma jednak sensu wytykać tego mojej mamie, bo tu chodzi o logikę, a mama w nią nie wierzy. Woli wierzyć w horoskopy i zieloną herbatę. Aha, i oczywiście wierzy w "Daily Mail".

Autorka nie skupia się w swojej książce tylko na tytułowej bohaterce. Co prawda całą historię poznajemy z jej perspektywy, ale chociaż to narracja pierwszoosobowa w czasie teraźniejszym, Audrey jest jakby obserwatorem życia swojej rodziny. Jej terapeutka w ramach domowego zadania prosi, by nagrała film o swojej rodzinie i właśnie taką perspektywę prezentuje nam Audrey. Poznajemy więc zwariowaną mamę, która stara się poważnie podchodzić do swoich rodzicielskich obowiązków. Frank, brat Audrey, ma z tego powodu przechlapane, bo zdecydowanie za dużo czasu spędza przed komputerem. Mały Feliks jest kochanym czterolatkiem, który na razie nie sprawia zbyt wielu kłopotów i którego w razie czego stosunkowo łatwo oszukać. Z Frankiem nie idzie już tak łatwo. Głowa rodziny większość uwagi poświęca pracy, ale stara się trzymać ten sam front z małżonką.   

- Nie, nie możesz nigdzie iść. Masz szlaban, młody człowieku.
Widzi miny domowników i dociera do niego, że się pomylił.
- To znaczy... załaduj zmywarkę.
(podejmuje jeszcze jedną próbę)
- To znaczy, wkładaj swoje brudy do właściwego kosza.
(poddaje się)
- Zrób to, co mama ci każe.

Pewnego razu w domu Audrey pojawia się Linus, kolega Franka. Stara się nawiązać z dziewczyną jakiś kontakt i szybko się okazuje, że jego przyjazny uśmiech i zabawne liściki pomagają Audrey się przełamać. Metodą małych kroczków Audrey przesuwa swoje granice coraz dalej i wychodzi do ludzi. Nie od razu jednak ściąga okulary przeciwsłoneczne.
Audrey mimo swojej przypadłości jest bardzo fajną bohaterką, która w ogóle nie irytuje. Choć ma tylko czternaście lat, jest wnikliwą obserwatorką, która widzi bardzo wiele – i podchodzi do tego z poczuciem humoru. Kinsella ma niewątpliwie wielki talent do opisywania komicznych sytuacji, dowiodła tego już w poprzednich powieściach. W tej pokazała również, że potrafi spojrzeć na świat oczami nastolatka. Udawania czytelnikom, że nastolatki to też ludzie i właśnie tak należy ich traktować, bo rozumieją o wiele więcej, niż wydaje się rodzicom. Z drugiej strony pokazuje też, że rodzicielstwo to ciężka praca i trudno być „dobrym rodzicem”.

Problem z mamą polega na tym, że nie wie, o czym mówi. Nie chcę jednak, żeby te słowa zabrzmiały złośliwie. Po prostu żaden z dorosłych nie wie. Są kompletnymi ignorantami, a jednocześnie to oni mają kontrolę.

Bardzo mi się podobała ta książka. Trochę się obawiałam, że mogę okazać się na nią za stara, ale mimo że sama nie jestem już nastolatką, czytałam tę powieść z prawdziwą przyjemnością i z uśmiechem na ustach. To naprawdę świetna książka dla młodzieży – ale czego innego można by spodziewać się po wydawnictwu Media Rodzina? Polecam serdecznie wszystkim nastolatkom – i nie tylko.

PS Jako że to nasz patronat, niedługo na naszym fanpejdżu pojawi się konkurs, w którym będziecie mogli wygrać tę powieść :)


Za książkę dziękuję wydawnictwu Media Rodzina

1 komentarz:

  1. lubię takie książki, przy których można się uśmiechnąć :)

    OdpowiedzUsuń