sobota, 24 września 2016

Stephanie Laurens - "Dobrana para"


Autor: Stephanie Laurens
Tytuł: Dobrana para
Wydawnictwo: Harper Collins
Data wydania: 10 sierpnia 2016
Liczba stron: 384
Ocena: 7/10

Opis:

Szkocja, XIX wiek
Niniver Carrick, na pozór krucha i delikatna, ma żelazną wolę i po śmierci ojca chce zapewnić własnemu klanowi bezpieczną przyszłość. Dlatego nie zamierza wychodzić za mąż i odprawia niechcianych zalotników. Wkrótce jednak zmuszona jest szukać pomocy u Marcusa Cynstera, którego zna od dzieciństwa. Marcus od dawna czuje, że Niniver jest mu przeznaczona, ale żeby ją o tym przekonać i zdobyć jej wzajemność, musi podjąć grę pełną wyzwań i nieprzewidzianych zdarzeń.


Recenzja:

    Jakoś ostatnio zaniedbałam moje małe zamiłowanie do książek historycznych. W nowościach jakoś nic ostatnio ciekawego nie ma, a tego co zalega na półkach nigdy nie sposób mi ruszyć. Jak zobaczyłam w zapowiedziach Dobraną parę to stwierdziłam, że to idealny czas aby znów sięgnąć po coś XIX wiecznego no i dzisiaj mam przyjemność zapoznać Was z moja opinią na temat tej książki.

XIX w. klan musi się zmierzyć z wieloma problemami. Stracili przywódce, ale przecież on i tak nie najlepiej spełniał swoje obowiązki. Ku zaskoczeniu jej samej, Niniver zostaje wybrana na nową Panią i wie, że teraz to na jej barkach będzie spoczywać dobro całej rodziny. Kobieta nie chce wyjść za mąż bo wie, że pozostając sama lepiej poradzi sobie ze swoimi obowiązkami. W końcu musi się jednak zwrócić z pomocą do Markusa, którego zna od dzieciństwa, a on jest przekonana, że to ona jest mu pisana. Podejmuje więc wyzwanie w grze o jej uczucie.\

Wiecie co jest w tym najlepsze? Że dopiero kiedy książka do mnie dotarła spostrzegłam że to jest Saga, a sama Dobrana Para jest trzecia jej częścią. Trochę się przestraszyłam, bo wiadomo jak to bywa z tymi rodzinnymi sagami, wiele zawiłości i związków, które trzeba uważnie śledzić. No ale cóż począć, nie doczytałam więc trzeba było się zabrać za czytanie i nie ma że boli. Jakie było moje zaskoczenie kiedy okazało się, że nie mam mętliku w głowie i nie było problemu, że nie znam połowy wątków z książki. Później trochę poczytałam i chyba poprzednie książki były o starszych pokoleniach, więc jak dla mnie idealnie. Także już teraz Wam mówię, że jeśli macie właśnie tą cześć to śmiało możecie od niej zacząć.

Czytając opis można odnieść wrażenie, że będzie to typowy romans, w którym jedna osoba będzie się starała o uczucie innej i będą toczyli ze sobą tę typową grę miłosną jakich wszyscy doskonale już znamy. Na szczęście autorka nie funduje czytelnikowi sztampowej historii, ale tworzy coś swojego i ciekawego.

Bardzo podoba mi się, postać głównej bohaterki. Mimo iż zawsze była w cieniu starszych braci, niedoceniana przez ojca, bo przecież jest tylko córką, wyrosła na silną i mądra kobietę, która musi poradzić sobie z problemami całej rodziny. Naprawić to co zniszczyli jej bracia, a przy tym nie nadszarpnąć po raz kolejny reputacji klanu kosztuje ją niezwykle wiele wysiłków. Bardzo lubię takie zdecydowane, mocne i bardzo charakterystyczne postaci, jakich teraz coraz mniej jest tworzonych. W samej książce występuje ich dosyć sporo, ale nie miałam problemu aby połapać się w powiązaniach między nimi.

Jak juz wspomniałam, autorka wprowadziła bardzo ciekawą grę miłosną do książki, ale nie mogę nie wspomnieć, że czasami była ona trochę nudna i można by zdecydowanie podkręcić tempo niektórym wydarzeniom. Ale nie licząc tej uwagi myślę, że ta historia jest akurat czymś, co ciężko spotkać ostatnio w książkach.

Autorka tworzy wspaniałe opisy i aż byłam w szoku, że ja, ta która jakoś nie specjalnie przepada za wszelakimi ozdobnikami, będę z chęcią wyobrażała sobie to co jest opisane w książce. XIX wiek i Szkocja to chyba jakieś magiczne połączenie. Już kiedyś mówiłam, przy okazji jakiejś książki, ze odwiedzenie tego miejsca jest jednym z moich większych marzeń i planów na przyszłość, a autorka jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza.

Język użyty w tej książce jest bardzo ciekawy i przyjemnie się z nim współpracuje. Co prawda nie przeczytałam tej książki z prędkością światła i kilka ładnych dni z nią spędziłam, ale zdecydowanie nie mogę zaliczyć tego czasu do straconego.

Na pewno zapoznam się z poprzednimi książkami tej sagi, bo jestem bardzo ciekawa poprzednich losów tej rodziny, ale myślę też o innych książkach autorki. Wam serdecznie polecam Sagę Rodu Cynsterów, bo myślę, że dobrych sag rodzinnych jest mało i warto mieć jakąś dobrą pod ręką.

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Harper Collins.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz