niedziela, 18 września 2016

Marta Guzowska - "Czarne światło"

Autor: Marta Guzowska
Tytuł: Czarne Światło
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2016
Ilość stron: 346
Ocena: 7/10

Opis:

Przed złożeniem ciała do grobu ktoś je związał w kostkach. Grubym sznurem. Tam, gdzie kiedyś biło serce, teraz tkwiły kawałki po drewnianym kołku. Zmarły był garbusem i kulał. Dałbym sobie uciąć obie dłonie, że był wampirem. Tyle udało mi się ustalić, dopóki ktoś nie podpieprzył szkieletu. Podobnie jak wcześniej czterech innych.
To miały być zwykłe wykopaliska w małym miasteczku pod Warszawą. Archeolodzy odkryli jednak bardzo ciekawe antywampiryczne pochówki. Nie podoba się to proboszczowi, który podburza mieszkańców i oskarża naukowców, twierdząc, że obudzili Złego. A w takiej niewielkiej społeczności ludzie wolą pozostać ze swoimi grzechami w cieniu, niewiele trzeba, by zasiać zamęt i panikę.

Recenzja:

Małe miasteczka były, są i będą przepisem na doskonałą powieść, jednak nie tak łatwo wydobyć potencjał ukryty w zasłyszanych plotkach i stworzyć zaskakującą fabułę. Niedościgniony wzór  stanowią "Chłopi" Reymonta, które doskonale ukazują reguły rządzące lokalną społecznością. Choć książka została napisana już ponad wiek temu, jej przekaz pozostaje uniwersalny, a pokazane w niej schematy względnie aktualne, co nie stanowi dobrze o Polsce.  

Współczesnego czytelnika trudno jest zaszokować, ponieważ jesteśmy systematycznie uodparniani na przemoc i krzywdę ludzką. Autorka podniosła rękawicę i wyszła z tego starcia zwycięsko. Kathy Reichs może obawiać się poważnej konkurencji. 

Czytelnik szybko poczuje duszną atmosferę podwarszawskiej miejscowości, która wydaje się zupełnie odcięta od cywilizacji. Czas płynie tutaj w innym tempie, a ludzie zatrzymali się mentalnie w epoce średniowiecza. Mamy zabobony, hiperbolizowaną rolę Kościoła, stereotypy i sąsiedzki ostracyzm. Autorka znakomicie oddała polskie realia. Doskonale również opisała odczucia i przemiany, jakie zachodzą w człowieku, który nagle znajdzie się wśród takiej zamkniętej grupy. Do wyboru ma dostosowanie się lub wykluczenie społeczne. Mario czuje się stłamszony i wrzucony w zbyt ciasną formę, która ogranicza go psychicznie. Zaczyna więc kopać i znajduje parę trupów w szafach.  

Sylwetki bohaterów zaskakują, a interakcje między nimi napędzają akcję. Podobno najłatwiej ukryć drzewo w lesie. Cóż, psychopacie najłatwiej wpasować się w małomiasteczkowe środowisko. Tam, gdzie każdy wie o każdym dosłownie wszystko, już nic nikogo nie dziwi. 

Mroczny i złowrogi klimat książki łagodzi lekki styl, w jakim została napisana. Czyta się jednym tchem. Narracja z perspektywy Maria jest niekwestionowanym atutem "Czarnego światła". Uwielbiam kontrowersyjnych bohaterów, obok których nie da się przejść obojętnie, a te warunki spełnia Ybl. Ze swoim sarkastycznym poczuciem humoru, niepoprawnym pesymizmem oraz rozbrajającą szczerością, kupił mnie całkowicie. Kontrast, który powstał między Mariem i pozostałymi bohaterami to temat na osobne wypracowanie.  

Jeśli oczekujecie akcji pędzącej niczym rollercoaster, pościgów oraz nieustannego napięcia, zawiedziecie się. "Czarne światło" to połączenie powieści obyczajowej z elementami thrillera, więc stawiamy na psychologizm oraz sukcesywne i subtelne podgrzewanie temperatury. Marta Guzowska przyznała, że inspiruje się Stephenem Kingiem i dąży do jego pisarskiego kunsztu. Moim zdaniem, nie powinna nikogo naśladować, ponieważ sama jest cholernie utalentowana i bardzo odpowiadał mi klimat "Chciwości". "Czarne światło" przywodziło mi na myśl Kingowski "Joyland". Podczas lektury tej powieści czułam się, jakby autorka po trosze weszła w cudze ubrania i mimo że wyszło coś dobrego, to jednak nie umywa się do "Chciwości". Fabuła mało urozmaicona, jednak główny punkt historii dostatecznie mocno zarysowany. Daję siedem.


Wasza Ariada :)


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Burda Książki


3 komentarze: