czwartek, 15 września 2016

Anna Lange - "Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu"

Autor: Anna Lange
Tytuł: Clovis LaFay. Magiczne akta Scotland Yardu
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2016
Ilość stron: 448
Ocena: 9/10

Opis:

Clovis LaFay ma kłopoty rodzinne. Nieżyjący już ojciec miał reputację czarnego maga, znacznie starszy przyrodni brat jest wrogo nastawiony, a dzieci tego ostatniego… No cóż, na pewne zaburzenia nie ma jeszcze nazw – jest rok 1873 – co nie znaczy, że nie istnieją te zjawiska.

John Dobson, dawny przyjaciel Clovisa i nadinspektor świeżo utworzonej jednostki wydziału detektywistycznego londyńskiej policji metropolitalnej również ma liczne problemy. Z pieniędzmi nie jest najlepiej, z prowincji przyjechała młodsza siostra, podwładni krzywo patrzą na zwierzchnictwo młodego eksporucznika artylerii, a najgorsze, że w Londynie drastycznie brakuje egzorcystów!

Alicja Dobson waha się: zamążpójście czy pielęgniarstwo? Sęk w tym, że konkurenci się nie tłoczą, a zajęcia z magii leczenia na kursie pielęgniarskim okazały się nie całkiem tym, na co miała nadzieję. Clovis LaFay chętnie służy pomocą w tym drugim problemie, a kto wie, może i w pierwszym? Chociaż czegoś się jakby boi…


Recenzja:

Ekipa Sine Qua Non wciąż mnie zaskakuje. Tak było również w przypadku "Clovisa LaFay. Magicznych aktów Scotland Yardu". Wydawca umieścił na okładce notkę o inspiracjach Anny Lange, jednak sama treść książki dostarcza czytelnikowi wiele informacji na temat zainteresowań autorki. Znajdziemy klasyczny i elegancki styl Christie, wysublimowany język rodem z "Dumy i uprzedzenia", a zarazem mocne sceny, budzące lęk u czytelnika.   

Cały utwór jest bardzo nieszablonowy. Występuje bardzo trafione, lecz niezbyt często spotykane połączenie gatunkowe. "Clovis.." na równi budzi skojarzenia z "Draculą", "Przygodami Sherlocka Holmesa", jak i wspomnianą wcześniej nowelą Austen. Bardzo podoba mi się takie fusion.

Sama powieść jest wręcz podręcznikowym (nie mylić z nudnym, to nie synonimy!) materiałem na scenariusz gotyckiego horroru. Bardzo chciałabym zobaczyć nie tylko oczyma wyobraźni świat, który wykreowała pisarka, ponieważ jest on szalenie ciekawy, mroczny, pełen sekretów. Jest również bardzo realistyczny, bo nie brak w nim hipokryzji, brutalności, niepotrzebnych konwenansów oraz zbrodni. Anna Lange zadbała o to, aby jej wiktoriański Londyn jak najbardziej odpowiadał prawdziwym realiom epoki, choć, jak wiadomo, współczesny człowiek nie może mieć pewności, czy to, co zostało zapisane przez historyków, jest prawdą. Znajdziemy tutaj równie wiele postaci historycznych, jak fikcyjnych, a autorka zadbała różnorodność.         

Fabuła rozkręca się dość mozolnie, ponieważ Lange waży każde słowo i w efekcie otrzymujemy dojrzałą oraz dopracowaną książkę. Relacje między bohaterami rozwijają się w swoim tempie, jednak dzięki temu wątek każdej postaci był równie interesujący i rozbudowany. Alicja Dobson zmagała się z uprzedzeniami wobec kobiet, walką płci oraz trudnym dostępem do edukacji magicznej. Clovis pozostawał zamknięty w klatce pomówień, które dotyczyły jego rodziny, a John miał na głowie cały Wydział Magiczny londyńskiej policji. Cała gromada drugoplanowych postaci również zostało należycie opisanych.    

Gdy jednak dotarliśmy do punktu zwrotnego, akcja ruszyła z kopyta. Czytałam jednym tchem, zapominając całkowicie o oddychaniu. Nadal czuję niedosyt i mam nadzieję na kolejny tom, który wyjaśni, jak potoczyły się dalsze losy Clovisa, bo muszę przyznać, że ta postać mnie zauroczyła. LaFay ma tyle cech Pana Darcy'ego, że nie można pozostać obojętnym wobec jego nieporadnego uroku. 

Potencjał historii został wykorzystany w stu procentach. "Magiczne akta Scotland Yardu" jako powieść fantasy oceniam na dziesiątkę. Autorka sprawnie wplotła do powieści znane i lubiane schematy, uzupełniając je swoimi pomysłami i wyszło to naprawdę oryginalnie. "Clovis.." to nie tylko mrok, ale również humor i to wyborny. Wiele scen ma charakter wręcz karykaturalny, co doskonale pasuje do nietypowej konwencji powieści, dodatkowo ubarwiając ją.        

Ostatecznie, bardzo polecam. Dawno nie miałam styczności z tak dobrą i nieszablonową książką, która przecież jest dziełem debiutantki!

Wasza Ariada :)

 Za książkę dziękuję Wydawnictwu SQN

6 komentarzy:

  1. Wow z takiego połączenia musi wyjść wybuchowa mieszanka. Na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kupiłam i cieszę oczy pięknym wydaniem, cieszę się z kolejnej dobrej recenzji. Mam nadzieję, że mi także się spodoba;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już wrzuciłam do empikowego schowka, kupię na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogłam się nie skusić już po samej zapowiedzi. Mam Magiczne akta w najbliższych planach czytelniczych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę mieć w końcu tę książkę na półce, bo jej klimat strasznie mnie do siebie przyciąga :D Lubie Anglię i magię, więc jestem ciekawa jak z tym połączeniem poradziła sobie autorka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fabuła zapowiada się bardzo ciekawie, głównie interesuje mnie ten wątek fantastyczny, bo słyszałam, że autorka uwielbia Sandersona i jego oryginalne systemy magiczne :) Książkę mam w bibliotece, ale szczerze mówić zastanawiam się nad kupnem :)
    Pozdrawiam!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń