poniedziałek, 4 lipca 2016

Michael Crummey - "Rzeka złodziei"


Autor: Michael Crummey
Tytuł: Rzeka Złodziei
Wydawnictwo: Wiatr od Morza
Data wydania: 16 maja 2016
Liczba stron: 400
Ocena: 8/10

Opis:

Michael Crummey, autor głośnych powieści „Dostatek”, „Pobojowisko” i „Sweetland”, w „Rzece złodziei” przenosi czytelników na północno-wschodnią Nową Fundlandię, ukazując ją w czasach, gdy walczyła tam o przetrwanie garstka rybaków i traperów rozproszona na brzegach ogromnej zatoki Exploits, na których spotkać jeszcze można było Beothuków – rdzennych mieszkańców wyspy. Druga dekada XIX wieku. Żyjący w głuszy osadnicy od wielu dziesięcioleci sami stanowią prawo na zajętych przez siebie terenach, na własną rękę rozprawiając się z „Czerwonymi Indianami”. Ci, spychani w głąb lądu przez Europejczyjków, nieudolnie stawiają opór, atakując białych z zasadzek lub niszcząc ich mienie. Sytuacja dodatkowo się komplikuje, gdy wiedziony nadzieją na zażegnanie konfliktu gubernator wysyła w głąb lądu oficera marynarki wojennej Davida Buchana, mającego wyegzekwować przestrzeganie prawa przez osadników i zorganizować pokojową ekspedycję w głąb terytorium Indian. Oficer werbuje do pomocy doświadczonego i bezwzględnego Johna Peytona Seniora – najbardziej wpływowego osadnika na całym wybrzeżu oraz jego syna, rozdartego między niechęcią do ojca a miłością do kobiety, której przyszło wieść życie w ich domu. Mężczyźni nawet nie podejrzewają, w jak wielkim stopniu zakończona tragicznie wyprawa odmieni losy jej uczestników oraz mieszkańców wybrzeża.

Recenzja:

Już wielokrotnie powtarzałam, że uwielbiam książki Wydawnictwa Wiatr od Morza, ponieważ oni nie podążają za trendem, nie wydają tego co modne i rozchwytywaniem, tylko skupiają się na perełkach, wartościowych książkach. Nie są to nowości wydawnicze, ale to nie ma znaczenia. Dzisiaj mam dla Was moja opinię na temat najnowszej, wydanej w Polsce, książki Michaela Crummeya, Rzeka złodziei.

Druga dekada XIX w. Garstka osadników, sama stanowi prawo na terenie, który od dziesięcioleci zajmuje. Pojawiają się pewne komplikacje i muszą oni walczyć o swoją ziemię. Splot zdarzeń stawia na swojej drodze kilku bardzo ciekawych bohaterów. Konflikty ciągle narastają, a nic ni wskazuje na to, aby miały się ku końcowi.

Crummey jak w pozostałych swoich książkach raczy czytelnika surowym klimatem. Nowa Fundlandia, XIX wiek. Właśnie to jest jednym z czynników, które niesamowicie podobają mi się w tej książce. Kiedy sięgam po jakąś książkę tego autora, to spodziewam się z jakim klimatem się spotkam, po czym zostaje jeszcze bardziej zaskoczona geniuszem kreacji tego niepowtarzalnego świata.

Jednym ze znaków rozpoznawczych tego autora, są bohaterowie z krwi i kości. Według mnie trzeba być bardzo dobrym pisarzem, aby stworzyć postaci niebędącymi płaskimi i karykaturalnymi bohaterami. John Senior czy Cassie to tylko nieliczne z postaci, które bardzo mi się spodobały.

Książka nie jest przepełniona nieprzerwaną, pędząca akcją. Normalnie by mi to przeszkadzało, ale autor pisze w taki sposób, że nawet pozornie najnudniejsze kawałki czytam z zaciekawieniem i nie potrafię się oderwać.

Mam wrażenie, że ta pozycja jest bardzo motywującą. Mówi o przekraczaniu granic, które wydają się być nie do przejścia. Bohaterowie nie poddają się, mimo iż są nikłe szanse na wygranie ich sprawy. Początkowo się trochę obawiałam, bo jest to debiut literacki Crummeya i zastanawiałam się czy dorówna on jego pozostałym książką, nie zawiodłam się ani odrobiny.

Sama fabuła jak zwykle jest wielowątkowa. Rotacja między tematami nie pozwala się czytelnikowi nudzić. Kiedy myślałam, że jeden wątek jest moim ulubionym, zaraz pojawiał się następny, a ja skupiałam się już tylko na nim.

Ja książki Michaela Crummeya uwielbiam i polecam Wam wszystkim, bo są to pozycje bardzo wartościowe i takie, na które zdecydowanie zasługują na uwagę.

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wiatr od Morza

4 komentarze:

  1. Książka, którą muszę przeczytać. Recenzja jest bardzo dobra, zachęciła mnie do tego. Jak się rozczaruję, to jeszcze tu coś napiszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wstyd się przyznać, ale dotychczas nie słyszałam o tym wydawnictwie :o Ale skoro mówisz, że warto to na pewno przeczytam jakąś książkę wydaną przez Wiatr od Morza. Pewnie zacznę od "Rzeki złodziei", bo zapowiada się naprawdę świetnie ;)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku pomyślałam - hmm, nie znam tego wydawnictwa, coś jest ze mną nie tak? Ale najwyraźniej to kwestia tego co potem napisałaś: nie skupiają się na wielkich nowościach, tylko wydają to, co wartościowe. I tym samym zostałam zachęcona!
    Pozdrawiam.

    SadisticWriter z http://zniewolone-trescia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakimś cudem nigdy nie słyszałam o tym wydawnictwie, dlatego podwójnie cieszę się, że do was zaglądam, dziewczyny. :)

    Nie każda dobra książka musi być od razu nowością, żeby była ciekawa i warta przeczytania. Po tak optymistycznej recenzji zmuszona jestem zapolować na tą perełkę. :)

    OdpowiedzUsuń