wtorek, 19 lipca 2016

Keri Arthur - "Wschodzący księżyc"

Autor: Keri Arthur
Tytuł: Wschodzący księżyc
Wydawnictwo: ERICA
Data wydania: 2011
Ilość stron: 438 
Ocena: 6/10

Opis:

Riley Janson, na co dzień zatrudniona w biurze Departamentu Innych Ras w Melbourne, skrywa niezwykłą tajemnicę. Jest rzadko spotykanym połączeniem wilkołaka i wampira, ale jej wilcza natura dominuje.
Nie chce być Strażnikiem, jak jej brat bliźniak, Rhoan, który musi zabijać, aby ochraniać ludzi. Jednak nie zawsze okoliczności sprzyjają naszym planom, czasem życie decyduje za nas…

Zbliża się pełnia, która wilczą część Riley bierze w posiadanie i doprowadza do burzy zmysłów. Gdy Rhoan znika w trakcie misji, a tajemniczy, nagi i niezmiernie pociągający wampir staje na progu jej mieszkania, Riley wie, że zbliżają się kłopoty. Aby odszukać brata, angażuje się w sprawę tajemniczej śmierci Strażników Departamentu. Jakby tego było mało, pojawia się niebezpieczny szaleniec ogarnięty obsesyjną myślą stworzenia doskonałej istoty powstałej z połączenia kilku genów nieludzi…

„Wschodzący księżyc” jest pierwszą z serii dziewięciu książek o Riley Jenson.

Daj porwać się księżycowej gorączce i wejdź do świata, gdzie wilcza namiętność budzi do życia nawet nieumarłych…


Recenzja:

Kiedy byłam młodsza, uwielbiałam czytać paranormal romance. Teraz też je uwielbiam, chociaż nie jest to gatunek, po który sięgam aż tak często. Dlaczego? Bo pomimo, że ten typ literatury jest bardzo lekki i bardzo fajnie się go czyta, to jednak większość schematów powtarza się w każdej książce odnośnie danych istot paranormalnych. Muszę więc przyznać, że kiedy zobaczyłam opis pierwszego z recenzowanych dziś przeze mnie tomów, zaczął mnie on ciekawić na tyle, że postanowiłam sprawdzić, czy i w tym wypadku tak będzie.

Riley jest dziewczyną, która pracuje w biurze zajmującym się rozwiązywaniem spraw, które tyczą się różnych istot paranormalnych. Pomimo tego, iż jest namawiana, aby ruszyć w teren, tak jak jej brat bliźniak, dziewczyna twardo się zapiera, iż misje nie są dla niej i czułaby się na nich źle i niekomfortowo. W momencie, w którym jednak jej brat ginie na jednej z misji, a nikt tak naprawdę nie śpieszy mu z pomocą, Riley decyduje się na to, aby postarać się odszukać go na własną rękę. No cóż... nie do końca jej się to udaje, patrząc chociażby na to, że nagi wampir, który pojawił się tuż przed jej mieszkaniem, też jest zainteresowany odnalezieniem jej bliźniaka... Okazuje się jednak, że odnalezienie go jest najmniejszym z ich problemów, a Riley Jenson wraz ze swoimi towarzyszami musi odnaleźć osobę, która klonuje wampiry i zgładzić wszystkie powstałe już kopie. 

Riley jest dhampirem - pół wampirem i pół wilkołakiem, co wiemy praktycznie od samego początku tego cyklu. Autorka dobrze to uargumentowała i w całkiem fajny sposób zmieszała różne cechy obu tych gatunków, nie tworząc jednak z bliźniąt kogoś niepokonanego, najlepszego i niezastąpionego. Dodatkowo mogę powiedzieć, że postacie są na tyle dopracowane, że każda z nich ma swój własny, wyjątkowy charakter, który zazwyczaj wiąże się także z ciętymi ripostami, sarkazmem, ironią i tym, co uwielbiam w bohaterach.

Moją ulubioną postacią okazał się nagi wampir, którego Riley poznała praktycznie na samym początku tej pozycji. Zmysłowy, seksowny, cholernie niebezpieczny, szczery, bogaty, ale jednocześnie na tyle tajemniczy, że od razu budzi zaciekawienie czytelników. Od samego początku nie kryje się z tym, że nie szuka partnerki na dłużej, liczy się dla niego seks, a z drugiej strony, że przede wszystkim chce odnaleźć swojego przyjaciela i jest w stanie zrobić to za wszelką cenę, nawet raniąc przy tym osoby, z którymi współpracuje, aby ten cel osiągnąć.

Fabuła cały czas jest dynamiczna, cały czas się coś dzieje i fajnie, że nie mamy wszystkich wskazówek od razu podtykanych pod nos. Pomimo, że czasem naprawdę ktoś może się czegoś domyślić, to stanowi to zaledwie malutki odłamek całości tajemnicy, co jest dosyć ekscytujące. Podobało mi się także to, że tak naprawdę w tej pozycji nie ma wątku miłosnego - główna bohaterka uprawia seks, ale nie ma to nic wspólnego z jakimikolwiek uczuciami, tylko raczej ze zbliżającą się pełnią, która akurat uwalnia pożądanie. Powiem tak - miłości w paranormal romance jest aż za dużo od samego początku, a tutaj jest jasno pokazane, że niekoniecznie trzeba startować od razu z miłością od pierwszego wejrzenia, żeby napisać całkiem niezłą książkę. Co więcej, spodziewam się, że w kolejnych tomach tego cyklu też będzie więcej akcji niż jakichkolwiek miłosnych wyznań i jestem stanowczo na "tak!".

Keri Arthur jest osobą, która całkiem dobrze włada piórem. Jej opisy są całkiem niezłe, ma bogaty zasób słownictwa i potrafi to wykorzystać. Powinna popracować odrobinę nad sposobem wyrażania uczuć, aczkolwiek sądzę, że w kolejnych tomach emocji będzie coraz więcej i samo to zmusi ją do tego, aby nad tym popracowała. Dodatkowo muszę pochwalić dialogi, bo często sprawiały, że albo się śmiałam, albo byłam wręcz zszokowana.

Dużym plusem tej powieści jest także to, że pojawia się w niej wątek homoseksualny - w polskich pozycjach zazwyczaj jest on unikany i krytykowany, ale w zagranicznych powieściach, jeśli już się pojawia, to jest całkiem dopracowany. Tak więc brat bliźniak Riley jest osobą, która lubi ludzi tej samej płci i w recenzowanej przeze mnie książce możemy między innymi poznać jego kochanków.

Bardzo podoba mi się tytuł tej powieści - "Wschodzący księżyc" ma w sobie coś tajemniczego i uwodzicielskiego. Jednak okładka, która została dobrana do tej pozycji, jasno świadczy, że w tej pozycji możemy oczekiwać sporo scen erotycznych. To takie trochę tandetne pokazanie, że jest to paranormal romance, albo przynajmniej coś, co tyczy się romansu.

Nie mam za bardzo do czego się przyczepić, ponieważ pozycja ta, jak na paranormal romance, jest naprawdę całkiem niezła. Mam nadzieję, że w przyszłości będę miała także okazję zapoznać się z pozostałymi tomami tego cyklu i wierzę w to, że będą one jeszcze lepsze od tego. Jeśli macie trochę czasu wolnego i chcecie sięgnąć po coś wciągającego i lekkiego, to zdecydowanie polecam twórczość Keri Arthur.

Pozycję tę otrzymałam od TetraErica


2 komentarze:

  1. Bardzo zaintrygowała mnie już okładka, później tytuł, następnie Twoja zachęcająca recenzja, aleee... Nie przepadam już tak za wilkołakami, wampirami i tego typu fantasy, niestety. Może kiedyś wrócę, jednak póki co - czytam inne gatunki. :)

    Pozdrawiam! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Byłam paranormal romance kiedyś bardzo zauroczona, jednak po latach mój entuzjazm nieco opadł i teraz bardziej stawiam na kryminały. ;) Nie oznacza to, że nie lubię poczytać sobie o nadprzyrodzonych istotach, które w tej książce zostały w ciekawy sposób wykreowane. :)

    OdpowiedzUsuń