poniedziałek, 27 czerwca 2016

Agnieszka Tomczyszyn - "Prawo pierwszych połączeń"

Tytuł: Prawo pierwszych połączeń
Autor: Agnieszka Tomczyszyn
Wydawnictwo: Wydawnictwo MG
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 240
patronat Książkowiru

Opis:
Świat to za mało. To przesłanie zdaje się być myślą przewodnią kilkorga młodych indywidualistów, których losy splatają się przypadkowo na obozie językowym na Korsyce. Odkryją tam smak wolności i bezcenną wartość przyjaźni. Ich energia, walka o spełnienie marzeń i wiara w to, że można żyć inaczej a nie tylko podążać utartymi schematami jest zaraźliwa. Kariera gwiazdy rocka? Kurs fotografii w Arles? Miłość? Podróże? Czy wszystko jest na wyciągnięcie ręki? To zabawna, motywująca i energetyczna powieść dla tych, którym zależy…

Recenzja:
Prawo pierwszych połączeń - każde przeżycie pierwszorazowe (odruch, reakcja, obraz, doznanie zmysłowe) jest najsilniejsze i pozostawia trwały ślad, staje się niejako modelem przeżywania na przyszłość, często stereotypem z trudem ulegającym jakiejkolwiek modyfikacji, punktem odniesienia do przeżyć następnych*
Jonasz właśnie skończył gimnazjum – przed nim dwa miesiące wakacji, po których rozpocznie liceum. Biedny chłopak, ma urodziny w lipcu, a co za tym idzie nikt – oprócz rodziców – nigdy o nich nie pamięta (osoby, które mają urodziny w wakacje zrozumieją!). Jonasz nie ma ambitnych planów na te dwa miesiące – chce razem z kolegami z zespołu przesiedzieć je w garażu, grając w GuitarHero. Kiedy więc rodzice w ramach urodzinowego prezentu fundują mu obóz językowy na Korsyce, nie jest zachwycony. Cóż ma jednak zrobić, skoro już za niego zapłacili – musi jechać. Chce go jedynie przetrwać – jest zupełnie nieświadomy, że ten obóz zmieni go w innego człowieka.
Co ważne, Jonasz ma rodziców humanistów i imię dostał na cześć Jonasza Kofty. Jestem chyba ginącym gatunkiem młodej osoby, która wie, kim był Kofta i że śpiewał o ogrodach, ale podobnie jak bohater, zawdzięczam to rodzicom (swoją drogą moich też poniosła fantazja przy nadawaniu imion :D). W każdym razie biedny chłopak cierpi z powodu tego imienia, bo jak się możecie domyślić, wysłuchał z jego powodu wiele kpin. W autobusie, którym jedzie na obóz, poznaje Ariela (jego rodzice byli z kolei fanami Szekspira). Chłopak jej bardzo „nienarzucający się” i nie mówi zbyt wiele, więc Jonasz postanawia się go trzymać. Miejsce za nimi zajmują dwie przyjaciółki – zwariowana artystka Laura, w której Jonasz zadurzy się swoją pierwszą miłością, oraz o wiele spokojniejsza Gośka, zwana też Bean.
Na rynku jest całe mnóstwo młodzieżowych powieści, które są zwykłymi odmóżdżaczami. Książka Agnieszka Tomczyszyn zdecydowanie się do tej kategorii nie zalicza. To zabawna, ale też w dużej mierze pouczająca historia. Choć Jonasz jest jej głównym bohaterem, poznajemy także inne osoby – jak się okazuje każda z nich ma swoje problemy, przeżycia, z którymi się zmaga. Niektórzy chowają się za maską wesołka, inni odstraszają swoją ponurą postawą – ale każdy ma jakiś powód. Jonasz, jak na syna humanistów przystało, jest wrażliwym młodym człowiekiem, którego przeżycia na obozie w pewien sposób kształtują. Jest dobrym obserwatorem i potrafi odnieść do swojego życia to, co widzi. A widząc, jak wielu jego rówieśników zmaga się z różnego rodzaju problemami, nagle docenia swoich otwartych i wyluzowanych rodziców. Autorka stworzyła naprawdę ciepłą i mądrą opowieść, która wbrew temu, co mógłby sugerować tytuł, udowadnia, że choć warto spełniać marzenia, czasem lepiej docenić to, co się ma, a prawo pierwszych połączeń nie zawsze działa – i dobrze być tego świadomym.
Jest jednak coś smutnego w tej mądrej historii – mianowicie to, że w zasadzie nie znam gimnazjalistów, którzy byliby tak… roztropni, jak bohaterowie tej książki. Niestety teraz liczą się tylko ajfony, imprezy i posty na fejsbuku. Tym bardziej młodzież powinna przeczytać tę książkę – może dzięki niej przekona się, że w życiu liczy się coś więcej, niż głupoty, które tak nas zajmują.
Prawo pierwszych połączeń to idealna książka na wakacje. Polecam serdecznie!

Powieść możecie wygrać w naszym blogowym konkursie TUTAJ!

Za pozycję tę dziękuję Wydawnictwu MG


________________________________________________

* http://www.opoka.org.pl/biblioteka/I/ID/9808V_04.html

7 komentarzy:

  1. Ależ rozbawił mnie ten cytat! :) Podejrzewam, że nie zwróciłabym większej uwagi na tę książkę, ale napisałaś o niej tak interesująco, iż chętnie poznam tę historię bliżej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zaliczam się do nieco starszej młodzieży, która czyta różne książki, a zwłaszcza te, które mają jakiś wartościowy przekaz. I jak tu przejść obojętnie obok książki, która ma tak świetną opinię. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od kilku dni mam ogromną ochotę na tę książkę :D A twoja (świetna) recenzja jeszcze dodatkowo mnie do niej zachęciła :D Nie mam wyboru,muszę się w tę historię zaopatrzyć :D
    Pozdrawiam cieplutko! :*

    http://booksloverj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! "Odmóżdżacze" - bajeczne słowo! Prawda jest taka, że masz całkowitą rację - często w literaturze młodzieżowej bohaterowie są zwyczajnie antywzorami, które (niestety) bardzo chętnie są naśladowane przez młodych ludzi. Nie słyszałam o tej pozycji książkowej, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogłam przeczytać Twoją recenzję. Czasami wartościowe książki, historie zwyczajnie "toną" w zalrwie szeroko promowanych pozycji. Chętnie przeczytam tę opowieść, bo chociaż do młodzieży już dawno się nie zaliczam, to w domu rośnie młody narybek, któremu z czasem trzeba będzie wskazać odpowiednią, wartościową literaturę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pff.. co tam Jonasz- mój tato też miał wielką wyobraźnię co do nadawania imion i chciał nazwać mojego brata- Mojżesz! Na szczęście mama się na to nie zgodziła :D czytając recenzje miałam wrażenie że czytam o starszej młodzieży niż ta gimnazjalna.. niestety masz rację teraz nie ma roztropnych gimnazjalistów teraz dla nich sie tylko liczą "słit focie na fejsbuku markowe ciuchy i chwalenie sie tym ile kto może wypić" naprawdę przeraża mnie ten świat. Warto czytać książki z których można cokolwiek wynieść nawet jeśli do młodzieży sie nie należy to jednak klbedziemy mogli coś tej młodziezy wartościowego przekazać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że powstają takie książki - alternatywa dla social mediów i wyimaginowanego świata.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaciekawiła mnie ta książka. Inna niż wszystkie, z przesłaniem. Nie słyszałam o nie do tej pory, a teraz dzięki Twojej recenzji na pewno jej poszukam i przeczytam. Może wyniosę jakąś naukę, która ułatwi mi wychowanie córki w przyszłości. Książkę schowam i w odpowiednim czasie dam Tosi- na pewno będę w niej zakorzeniała radość z czytania książek;)

    OdpowiedzUsuń