środa, 30 marca 2016

Vanessa Montfort - "Legenda niemej wyspy"

Autor: Vanessa Montfort
Tytuł: Legenda niemej wyspy
Wydawnictwo: Świat książki
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 368
Ocena: 10/10

Opis:

Położona na rzece East River niemal na wprost Manhattanu mroczna wyspa Blackwella to miejsce, w którym przebywają osoby odrzucone przez konserwatywne społeczeństwo. Znajdujące się tam więzienie, przytułek, poprawczak oraz zakład psychiatryczny zarządzane są żelazną ręką dyrektora Scraugha i panny Grady – ponurej przełożonej pielęgniarek. Ich podopieczni to przestępcy, prostytutki, sieroty oraz chorzy na ciele i umyśle.
W wieku trzydziestu lat Karol Dickens jest już uznanym pisarzem. W trakcie podróży po Stanach Zjednoczonych otrzymuje tajemniczy list, którego anonimowy autor zaprasza go, by odkrył tajemnice skrywane przez wyspę Blackwella. Tam poznaje młodą i oddaną swej pracy pielęgniarkę Annę Radcliffe, która towarzyszyć mu będzie w niezwykłej przygodzie. 
Pisarz i pielęgniarka wspólnie stawią czoło niebezpiecznym tajemnicom wyspy. A kiedy intrygi i przemoc przybiorą na sile, Dickens postanowi opowiedzieć skazańcom pewną historię, licząc na to, że dzięki niej wyrwie ich z letargu i beznadziei. Snuta przez niego opowieść stanie się podwaliną jednej z jego najsłynniejszej książek – „Opowieści wigilijnej”.

Recenzja:


Recenzowanie powieści, które zrobiły na mnie niewielkie wrażenie lub nie zrobiły go wcale, zawsze przychodzi mi z łatwością. Problem pojawia się przy książkach, które pochłaniają mnie całkowicie i trzymają pomiędzy swoimi stronami na długi czas, nawet po zakończeniu czytanej historii. Być może boję się, że swoimi prostymi słowami lub recenzenckimi niedociągnięciami naruszę cudowność danego dzieła, pominę ważny element? Tak jest w przypadku Legendy niemej wyspy, rewelacyjnej powieści o sile wyobraźni i literatury, której jednym z głównych bohaterów jest uwielbiany przeze mnie pisarz, Karol Dickens, a motywem przewodnim powstanie wszystkim znanej Opowieści wigilijnej

- Dziękuję, że zgodził się pan ze mną spotkać, panie Scrooge - powiedział pisarz, nieświadomie dodając własny akcent.
- Scraugh - poprawił go natychmiast stary dyrektor.

Przyznam ze wstydem, że z początku nie spodziewałam się zbyt wiele po powieści Vanessy Montfort, oczekiwałam jedynie intrygującej historii, niczego więcej. Autorka zaskoczyła mnie oryginalnie prowadzoną fabułą, wspaniałymi portretami postaci oraz fantasmagorycznymi opisami budowli i krajobrazów. Wspaniale przedstawiła walkę o wolność, demokrację oraz prawa czarnoskórych i kobiet. Krytycznie ujęła XIX wiek, przede wszystkim na ziemiach amerykańskich, nie stroniąc od brudnych zagrywek politycznych, a także okrutności zwyczajnych ludzi. Vanessa Montfort ukazała w swej powieści najmroczniejsze zakamarki ludzkich dusz, ale... i na te najpiękniejsze nie zabrakło miejsca. Dodatkowo sprytnie wplotła wzmianki i ciekawostki o wówczas żyjących postaciach, m.in. o Marie Składowskiej-Curie, Edgarze Allanie Poe, Juliuszu Verne, Thomasie Edisonie i wielu innych...

Literatura czyni nas wolnymi. 

Bardzo spodobał mi się portret Dickensa, który autorka prezentuje na stronach Legendy niemej wyspy. Prawdę mówiąc, niemal dokładnie tak go sobie wyobrażałam - jako czarodzieja słowa. Karol to człowiek, który słowem potrafi wydziergać obraz w umyśle innych ludzi, zdolny sprawić, że wszystko jest możliwe. Pisarz samymi słowami uratował mieszkańców tytułowej wyspy, dał im nadzieję i... wolność. Wyobraźnia, którą podzielił się z nimi Dickens, uczyniła ich wolnymi i pozwoliła uwierzyć w niemożliwe.

- Droga Margaret, najważniejsze nie jest ani to, czy rozsądne, czy możliwe. Ani nawet to, czy im się udało. Najważniejsze jest to, że garstka pozbawionych nadziei osób wierzyła, że im się powiedzie, nawet jeśli wszystko będzie przeciw nim. Wymyślili swój mały plan, by zmienić świat na lepszy...

Pozostałe postaci także pokochałam, a najszczególniej te, które autor uwiecznił później w Opowieści wigilijnej. Niepełnosprawnego Tima, olbrzyma Toma, więźnia Marley'a, sierotę Szczura i wielu innych. Jednakże moje serce skradły przede wszystkim dwie kobiety, pielęgniarka Anne oraz eteryczna Lili, która według mnie była najpiękniejszą i jednocześnie najsmutniejszą bohaterką całości. Bardzo zapadła mi w pamięć i jestem pewna, że nie zapomnę jej nigdy... 

Nigdy także nie zapomnę, jak wiele emocji wywołała we mnie lektura tej książki. Płakałam, śmiałam się, zapadałam w melancholię, snułam refleksje, smuciłam się, gubiłam i na nowo odnajdywałam... Taki wpływ dotychczas miały na mnie jedynie twory kilku pisarzy, m.in. właśnie Dickensa. Czyżby Vanessa za sprawą przedziwnej magii, czyniąc pisarza bohaterem swej powieści, uszczknęła nieco jego osobowości i talentu? 

Legenda niemej wyspy podobała mi się w każdym calu i mojej oceny nie zmieniły nawet literówki, na które natrafiłam w powieści. Naliczyłam ich kilka, ale możliwe, że umknęło mojej uwadze znacznie więcej - oczarowana bajkowością tworu Vanessy Montfort mogłam nie zwrócić na nie uwagi. Jednakże nie ujmuje to piękna i wspaniałego przekazu tej powieści, równie malowniczego jak cudowna, sugestywna okładka, na której zdają się znajdować Karol Dickens i Anne Radcliffe, podziwiający brzegi Nowego Yorku...

Tę piękną historię polecam wszystkim - jest kompasem wskazującym marzenia (on także występuje w powieści). Vanessa Montfort za pomocą swojego Dickensa i mi pozwoliła uwierzyć w marzenia, zmotywowała mnie do działa i ociepliła chłodne wieczory. Czytając zapomnijcie o tym, że jest to beletrystyka! 

(...) ważne jest nie to, czy opisana tu historia wydarzyła się naprawdę, ale czy mogła się wydarzyć.

Polecam z całego serca!

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu Świat Książki. :)


1 komentarz:

  1. Uwielbiam Dickensa i jego ,,Opowieść wigilijną", więc jak najbardziej sięgnę po tę pozycję, gdy tylko dostanie się w moje łapki :)

    OdpowiedzUsuń