niedziela, 24 stycznia 2016

Katie Alender - "Złe dziewczyny nie umierają"


Autor: Katie Alender
Tytuł: Złe dziewczyny nie umierają
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 13 stycznia 2016
Liczba stron: 360
Ocena: 8/10

Opis:

Alexis ucieka w fotografowanie i trzyma się na uboczu, jak niejedna nastolatka. Nie każdy jest urodzoną cheerleaderką. Zresztą jak się żyje z takimi rodzicami, nie ma w tym nic dziwnego. Młodsza siostra Alexis, trzynastoletnia Kasey, też jest specyficzna, z tym swoim zbzikowaniem na punkcie starych lalek. W sumie życie Alexis, choć trochę wyobcowane, nie odbiega od normy. Tak się przynajmniej wydaje…

Nagle sprawy wymykają się spod kontroli. Staje się jasne, że złowróżbne sygnały to był dopiero przedsmak prawdziwej grozy. Kasey zaczyna się zachowywać jeszcze bardziej niepokojąco niż wcześniej: jej błękitne oczy skrzą czasem zielonym blaskiem, pamięć odmawia jej posłuszeństwa, a słowa… słowa, które wypowiada, są żywcem wyjęte z dawnych epok. Kasey z radosnej kolekcjonerki lalek zmienia się w uosobienie zła. Dziwne rzeczy dzieją się też w domu. Drzwi otwierają się i zamykają, pchane niewidzialną ręką, woda sama się gotuje, klimatyzacja, choć wyłączona, przepełnia całe wnętrze chłodem.

Początkowo Alexis bierze te sytuacje za urojenia, ale wkrótce zdaje sobie sprawę, że wszystko dzieje się naprawdę i tylko ona może podjąć walkę z czającym się zagrożeniem i ratować siostrę. Tylko czy zielonooka potworna dziewczynka to wciąż ta sama osoba co wcześniej?
Recenzja:

Książka zawsze będzie straszniejsza od filmu, przynajmniej ja ta odczuwam. Już nie raz wspominałam tutaj, że ja nie jestem „horrorowa”, najzwyczajniej w świecie się boję, bo potem śnią mi się różne dziwne rzeczy. Ale dlaczego uważam, że książka jest straszniejsza? A no, oglądając film wszystko mamy podane na złotej tacy. Kto jak wygląda, co robi, i gdzie się znajduje. Jeśli zaś chodzi o książkę, to cała historia odgrywa się w naszej wyobraźni i to właśnie od niej zależy, jak wszystko będzie wyglądać. Dlatego też uważam, że książki bardziej przerażają i powodują strach niż filmy, ale co ja się znam. No tak, ale to przecież nie o różnicy mam pisać, a o książce, która jest jedną z głośniejszych i bardziej strasznych premier stycznia czyli Złe dziewczyny nie umierają.

Pierwsze co rzuca się w oczy, to przede wszystkim klimat jaki panuje w tej historii. Jest mroczny i już od pierwszych stron czuć taką atmosferę grozy, że coś wisi w powietrzu i jest tylko kwestią czasu kiedy się coś wydarzy. Jakby nie było, bardzo ciężko jest zbudować takie odczucia u czytelnika, no bo nie oszukujmy się, jeśli coś jest napisane źle, to na próżno szukać jakiejkolwiek atmosfery. Tutaj na szczecie książka jest nią nasycona i to mi się bardzo podobało.

Alexis nie jest typową nastolatką, jej różowe włosy, zwracają na siebie uwagę, ale nie ma ona żadnych przyjaciół. Jest typową buntowniczką, która już nie raz była w gabinecie dyrektora, za większy czy mniejsze przewinienia. Jej pasją jest fotografia, która jest swoistą ucieczką od rzeczywistości. To właśnie Alexis odkrywa, że w jej domu, a dokładniej z jej siostrą, dzieje się coś nie dobrego. Bardzo podoba mi się sposób w jaki autorka wykreowała tą bohaterkę. Bardzo ją polubiłam i choć nie jestem podobna charakterem, to bardzo się z nią zżyłam podczas czytania.

Musze przyznać, że nie raz miałam gęsią skórkę na rękach. Tak, wszystko było tak realistycznie opisane, że mi, osobie która nie lubi się bać było ciężko. Zaczęłam czytać tę książkę któregoś wieczoru, ale już za chwilę stwierdziłam, że to zdecydowanie nie jest lektura na wieczór czy noc. Bezpieczniej będzie ją czytać w dzień. Co prawda kończyłam ją już wieczorem, ale po prostu nie mogłam się oderwać mimo wszystko.

Tak jak przed chwilą napisałam, od książki nie idzie się oderwać. Czytałam i czytał, strona za stroną i coraz bardziej mnie wciągało. Myślę, że to dzięki stylowi jakim posługuje się autorka, a jest on bardzo przyjazny w odbiorze. Przeczytałam ją raz dwa, zapominając o moim postanowieniu, aby czytać ją tylko w dzień. Tak możecie się ze mnie śmiać, ale chyba jestem typem panikary.

Wydawać by się mogło, że takie książki są tylko na jeden tom i to wystarczy aby wyczerpać temat. Ale ta książka to pierwsza część serii, więc spotkań trzeciego stopnia z duchami będzie jeszcze więcej. Ale już cieszę się na kolejne części, bo na pewno je przeczytam.

Ta książka udowadnia, że jeśli coś jest dobrze napisane, to osoby, które tak jak ja, nie lubią się bać, z miłą chęcią będą się zaczytywać. Więc polecam gorąco tę pozycję i mam nadzieję, że jak najszybciej ją przeczytacie!

Z gorącymi pozdrowieniami,

Klaudia.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria

13 komentarzy:

  1. koniecznie muszę przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zamówiłam i mam nadzieję, że jak przeczytam, to też będę oczarowana. Nie mogę się doczekać! Buziaki, Idalia :*

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się nigdy nie boję na książkach, a na filmach tzw. jumpscares potrafią mnie zabić :D Ale lubię ten gatunek w obu dziedzinach ;) Po książkę chętnie sięgnę, ale może nie prędko, jak ten cały szum wokół niej ucichnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Feeria ma ostatnio mnóstwo ciekawych książek. O tej wiele dobrego słyszałam, więc mam nadzieję, że uda mi się ją upolować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi intrygująco, jednak na razie się wstrzymam z jej zakupem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę z pewnością wkrótce przeczytam. Spokojnie sobie czeka na swoją kolej na półce. Mnie rzadko co umie przestraszyć, dlatego zdecydowane będę zaczytywać się nią w nocy ;)
    Pozdrawiam serdecznie.
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo jestem tej pozycji ciekawa! ^^ Naczytałam się trochę bardziej lub mniej pozytywnych recenzji, ale każda coraz bardziej mnie zachęca. :) Mimo, że też nie lubię się bać, a horrory unikam szerokim łukiem, to tą książkę chętnie bym przeczytała. Trzeba w końcu próbować nowych gatunków!
    zaczarrowana

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejna recenzja, która zapewnia mnie, że jak kiedyś znajdzie się w bibliotece, ja nie będę miała najmniejszego powodu żeby jej nie przeczytać. Nawet nie wiesz, jak Ci zazdroszczę, że miałaś okazję ją przeczytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Być może ssię skuszę, ale już kilka recenzji przeczytałam i myślę, że raczej mnie ta powieść nie oczaruje.

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie też niebawem pojawi się recenzja tego tytułu :)
    W czytaniu :*
    She Tetiisheri

    OdpowiedzUsuń
  11. A u mnie jest odwrotnie - filmy zawsze bardziej mnie przestraszą niż książki. "Złe dziewczyny nie umierają" też mnie nie przestraszyło, ale ogółem nie było takie złe.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałem jeszcze okazji czytać tej książki, ani niestety żądnej innej książki tej pisarki. Zachęciłaś mnie jednak skutecznie :) Bardzo ładna i zachęcająca recenzja

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam również do mnie do nowego konkursu i nowych recenzji:
    http://strefatrelaksu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja się lubię bać. :D Fabuła książki zapowiada niesamowite emocje, które chciałabym przeżyć na własnej skórze.

    OdpowiedzUsuń