środa, 9 grudnia 2015

Charlotte Brontë - "Shirley"

Tytuł: Shirley
Autor: Charlotte Brontë
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 640
Ocena: 7/10

Opis:

Nigdy dotąd nie wydawana w Polsce powieść Charlotte Brontë, autorki Dziwnych losów Jane Eyre

Borykający się z przeciwnościami losu młody przedsiębiorca, Robert Moore, sprowadza do swej fabryki nowoczesne maszyny, czym naraża się lokalnej ludności do tego stopnia, że doczekuje się zamachu na swoje życie. By ratować podupadający interes, Moore rozważa poślubienie zamożnej i dumnej Shirley Keeldar, mimo że jego serce należy do nieśmiałej Caroline, żyjącej w całkowitej zależności od swego stryja. Tymczasem Shirley zakochana jest w ubogim Louisie, który zajmuje posadę guwernera w rodzinie jej wuja. Choć Louis odwzajemnia jej uczucie, ambicja i świadomość przepaści majątkowej, która ich dzieli nie pozwalają mu się do tego przyznać.„Shirey”, napisana przez Charlotte Brontë zaraz po „Dziwnych losach Jane Eyre”, to pełna pasji opowieść o konflikcie klas, płci i pokoleń, toczącym się wśród wrzosowisk północnej Anglii i na tle niespokojnej epoki wojen napoleońskich.


Recenzja:

Bardzo lubię Charlotte Bronte i zawsze chętnie sięgam po jej książki. Tym razem wydawnictwo przysłało mi Shirley, po raz pierwszy wydaną w Polsce. Moja znajomość angielskiego nie jest wystarczająca, by czytać książki w tym języku, więc to tłumaczenie umożliwiło mi zapoznanie się z tą powieścią. Jest to piękny gruby tom w twardej gładkiej oprawie, świetnie się komponujący na półce z innymi tomami serii.

Powieść różni się nieco od Jane Eyre i Villette. Jest mniej mroczna i więcej w niej miłości. Jedną z głównych postaci jest pociągający właściciel fabryki, Robert Moore, który próbuje unowocześnić przedsiębiorstwo, przez co zmuszony jest zwolnić część pracowników. Popada w straszne kłopoty, grożą mu nawet śmiercią. Robert jest zakochany w swojej krewnej, Caroline Helstone, słodziutkiej dziewczynie wychowywanej przez stryja, dziwacznego i surowego pastora. Problem polega na tym, że on woli postawić na rozwój firmy i ożenić z bogatą, młodą dziedziczką, Shirley Keeldar, która wróciła po latach do posiadłości rodzinnej. Próbuje więc zapomnieć o Cary.

Tymczasem Caroline kocha Roberta i zdążyła zauważyć, że on coś do niej czuje. Natomiast Shirley kocha innego mężczyznę, którego właściwie nie wolno jej poślubić ze względu na jego niskie położenie społeczne. Na dodatek Shirley i Caroline serdecznie się zaprzyjaźniły tak bardzo, że Caroline życząc szczęścia ukochanemu jest gotowa oddać go przyjaciółce. Sprawa jest zagmatwana i chwilami bardzo smutna. Cary bardzo przeżywa zawód miłosny i snuje nieciekawe plany na przyszłość.

Jest tu jednak więcej wątków niż tylko dziwaczne zawirowania miłosne. Przede wszystkim pełno tu jest pastorów i wikarych, dużo odniesień do wiary, religii, jak zresztą w każdej książce Charlotte. Ci wikarzy nie są fajni, to są dziwni, głośni i niesympatyczni młodzi panowie. Za to wśród starszych pastorów są ciekawsze postacie. Zwłaszcza pan Hall, skromny człowiek, który na każdym kroku stara się pomagać ludziom. Ale wątek pastorów i wikarych ciekawy jest tylko wtedy, gdy robią z siebie idiotów.

Bardzo podobają mi się natomiast rozmyślania Caroline na temat nudnych dziewczęcych zajęć i braku perspektyw. Ona najchętniej wzięłaby się za jakąś pracę, której nie wolno wykonywać dziewczynie. Szczególnie chciałaby pomagać w biurze fabryki Roberta Moora. Shirley też nie jest zadowolona z ograniczeń społecznych. Może co prawda trochę więcej od Cary, bo jest pełnoletnia i ma własne pieniądze, więc właściwie sama o sobie decyduje, ale ma wuja, który opiekował się nią gdy była dzieckiem i teraz chce ją bogato wydać za mąż. Ten wuj to bardzo niesympatyczny i uparty człowiek i Shirley trudno jest go przekonać do swoich planów. Ale jest twarda i zaradna, za co strasznie ją polubiłam.

Powieść porusza kilka ważnych tematów i daje do myślenia, a napisana jest tak, że myśli się chętnie. Charlotte Bronte ma piękny styl, pisze z wyczuciem i naprawdę mądrze. Trudno oderwać się od jej powieści, łatwo natomiast zarywać przy niech noce. Po prostu muszę polecić tę książkę. Jest równie genialna jak pozostałe książki autorki. Warto przeczytać, naprawdę.

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu MG. :) 

4 komentarze:

  1. "Shirley" mam za sobą (chociaż chciałabym też mieć na półce) i bardzo mi się podobała. Może nie aż tak jak "Jane Eyre", ale mimo to zaliczam na wielki plus :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię klasykę, a w szczególności tę autorkę :) Mam nadzieję, że książka trafi w moje ręce, może nawet znajdę ją pod choinką. Tymczasem zapraszam na konkurs – jeśli tylko znajdziesz czas w przedświątecznym szale :)

    Pozdrawiam serdecznie
    www.nalogowy-ksiazkoholik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak do tej pory nie czytałam żadnej książki Charlotte Bronte, ale na mojej półce czekają "Dziwne losy Jane Eyre". Jak się z nią uporam, to na pewno sięgnę po "Shirley" ;P
    Pozdrawiam :)
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. nie słyszałam o tej ksiażce, ale nie przepadam za taką tematyką, więc na razie skupię się na czymś lżejszym ;)

    OdpowiedzUsuń