piątek, 9 października 2015

Thomas Goetz - "Cudowny lek"


Autor: Thomas Goetz
Tytuł: Cudowny lek
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 10 sierpień 2015
Liczba stron: 384
Ocena: 7/10

Opis:

DOSKONAŁA KSIĄŻKA DLA WIELBICIELI „STULECIA CHIRURGÓW”
Opowieść o wielkim przełomie w medycynie i walce z najgroźniejszą chorobą świata
RYWALIZACJA DWÓCH WIELKICH NAUKOWCÓW O SŁAWĘ, PIENIĄDZE i PRESTIŻ
„Napływali do Berlina całymi dniami, tygodniami i miesiącami (…). Berlińczyków musiała zdumiewać ta istna pielgrzymka zombie: tłumy żywych trupów z całej Europy przybywały do ich miasta w poszukiwaniu czegoś, co oficjalnie jeszcze nie istniało”.
Pierwsze pogłoski o tym, że Robert Koch wynalazł cudowny lek na gruźlicę, ściągnęły na niemiecką stolicę prawdziwą inwazję chorych. Nieuleczalna choroba była w XIX wieku powodem jednej trzeciej wszystkich zgonów, więc zdesperowani ludzie pokonywali tysiące kilometrów w nadziei na ratunek. Jednak czy rzeczywiście lekarstwo Kocha było skuteczne?
Poszukiwaniom leku od lat towarzyszył wyścig między dwoma największymi naukowcami tamtych czasów. Robert Koch i Ludwik Pasteur, Niemiec i Francuz, skromny doktor z prowincji i zamożny badacz. Ich starciu przyglądał się inny lekarz – Arthur Conan Doyle, przyszły autor legendarnych powieści o Sherlocku Holmesie, który rozpaczliwie liczył na ocalenie życia swojej ciężko chorej żony.
Książka Thomasa Goetza to opowieść o wielkiej XIX-wiecznej rewolucji, dzięki której medycyna, dotychczas prymitywna, oparta w dużej mierze na zabobonach i półprawdach, zmieniła się w prawdziwą naukę.


Recenzja:

   Jak mogliście już zauważyć, nie często sięgam po tego typu książki. To chyba głównie, z racji tego, że już kilka razy wynudziłam się niemiłosiernie. Dlatego z oczywistych powodów omijam takie pozycje, aby później nie mieć wyrzutów sumienia, że nie czytam ich. Ale kiedy pojawia się propozycja otrzymania egzemplarza, to włącza mi się taka lampka, że może to dobra okazja, żeby dowiedzieć się czegoś ciekawego, a egzemplarz recenzencki, to gwarancja, że książkę przeczytam do końca i nie rzucę nią w kąt. I nie żałuję, bo sama bym pewnie sobie jej nie sprawiła, a tak miałam okazję przeczytać interesującą, ciekawą i przełomową historię.

XIX wiek to czas, kiedy wielu ludzi umiera na gruźlice, a leku na nią jeszcze nie wynaleziono. Kiedy pojawiają się pogłoski o cudotwórczym leku, którego tak na prawdę jeszcze nie ma, to tam gdzie zaczyna rodzić się coś przełomowego, momentalnie rodzi się także konflikt. Koch i Pasteur, ich życie i konflikt pomiędzy nimi jest jedynie zalążkiem do rewolucji jaka ma nastąpić w medycynie i nauce.

Podoba mi się to, przystępując do czytania lektury, można być zupełnym laikiem, jeśli chodzi o kwestie poruszane w tej książce. Autor, na szczęście, opisuje wszystko chronologicznie dzięki czemu nie jest wprowadzone niepotrzebne zamieszanie i gubienie wątków. Dbałość o szczegóły, także jest wielkim atutem tej książki, ponieważ każdy niezainteresowany tematyką, może się szybko odnaleźć i zrozumieć rzeczy które do tej pory nie zaprzątały jego głową.

Jak na książkę popularnonaukową, język jest bardzo przystępny. Obawiałam się, że mogę tutaj napotkać wiele niezrozumiałych mi zwrotów, czy w ogóle cała książka będzie napisana takim językiem. Oczywiście pojawiło się kilka takich, ale tego wymaga ta książka, ale czytało mi się na prawdę szybko i przyjemnie czym byłam początkowo zdziwiona, jednakże wyszło to na plus.

W tej książce znajdziecie także pewne nawiązanie do Sherlocka Holmesa, ale tu Wam nie zdradzę więcej, po prostu musicie to sami przeczytać.

Gdzieś pomiędzy wyścigiem obu panów, kolejnych słów zamieszczanych w gazetach, można uszczknąć dla siebie trochę klimatu XIX wieku i to także udało się autorowi. To nie jest powieść, tak jak już wspomniałam to gatunek popularnonaukowy, ale autor świetnie uchwycił to co się działo w tamtych czasach,

Polecam wam tę książkę, jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś ciekawego i nie zrażajcie się tematyką ani gatunkiem, bo mnie czytało się rewelacyjnie, a sama za takimi książkami nie przepadam. A mówię Wam, że warto po nią sięgnąć.

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Znak

3 komentarze:

  1. Hymm to raczej nie moje klimaty. Chociaż moze bym się miło zaskoczyła.

    OdpowiedzUsuń
  2. I nie moje klimaty. Jednak zachęciłaś mnie swoją recenzją i złapałam smaka na tę pozycję. ;) Chętnie wkroczyłabym w wiek XIX, w którym nastąpiła rewolucja w medycynie i nauce. :)

    OdpowiedzUsuń