piątek, 2 października 2015

Rainbow Rowell - "Fangirl"

Autor: Rainbow Rowell
Tytuł: Fangirl
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2015
Ilość stron: 308
Ocena: 8/10

Opis:


Wren i Cath to siostry bliźniaczki „podobne” do siebie jak ogień i woda. Wren chce w życiu spróbować wszystkiego. Lubi imprezować, randkować i poznawać nowych ludzi. Cath woli siedzieć w ich wspólnym pokoju i pisać fanfiction do książki, która zawładnęła całym jej światem. Jest fanką nastoletniego czarodzieja Simona Snowa. Wróć! Jest Prawdziwą Fanką, która… ma swoich własnych fanów, bo pisze fanfiki o Simonie.
Mimo że tak różne, dziewczyny są nierozłączne. 
Gdy bliźniaczki rozpoczynają naukę w college’u, ich drogi się rozchodzą – Wren nie chce już mieszkać z siostrą. Cath musi opuścić swój bezpieczny świat i stawić czoła rzeczywistości. Na swojej drodze spotyka Reagan (Cath prędzej dogadałaby się z Marsjaninem niż z nią) i wiecznie uśmiechniętego Levi’ego (czy on kiedyś zrozumie, co to jest przestrzeń osobista?) oraz panią profesor od kreatywnego pisania (która wszelkie fanfiki uważa za plagiaty).


„Fangirl” to opowieść o przyjaźni wbrew różnicom i o trudnej sztuce dojrzewania. To historia o ludziach, którzy kochają książki tak bardzo, że stają się one ich całym światem.



Recenzja:

Mogłabym spokojnie powiedzieć, że spotkałam się ostatnio z jakimś milionem pozytywnych recenzji na temat tej pozycji - szczególnie, że wcześniejsza pozycja tej autorki (Eleonora i Park, o której niebawem również napiszę kilka - no może trochę więcej - zdań.) okazała się hitem. Przyznam się jednak, że pierwszą pozycją Rainbow Rowell, z jaką się spotkałam, była właśnie ta książeczka, której teraz recenzję piszę. I się zakochałam.

- Po co piszemy? – powtórzyła profesor Piper.



Cath spojrzała na swój notatnik.



„Żeby zniknąć”.


Przede wszystkim opis brzmi trochę stereotypowo - bliźniaczki, które razem wyjeżdżają na studia, tam ich drogi się rozchodzą, poznają masę nowych ludzi - w tym oczywiście kilku przystojniaków... Brzmi trochę jak opis banalnej młodzieżówki, albo Young Adult. Muszę jednak stanowczo zaprzeczyć stwierdzeniu, iż ta historia jest banalna. Daleko jej do jakichkolwiek utartych schematów. 

Żyli długo i szczęśliwie", a nawet samo "żyli długo" nigdy nie jest kiczowate. To najszlachetniejsza i wymagająca ogromnej odwagi rzecz, na jaką mogą się zdecydować dwie osoby.

Główną bohaterką tej książki jest Cath - dosyć spokojna dziewczyna, całkowicie zafascynowana światem Simona Snowa i pisząca o nim fanfiki, czyli swoją własną historię zbudowaną na tej, która już została napisana. Można wręcz powiedzieć, iż Cath jest psychofanką Simona - wszędzie wiesza plakaty z nim związane, ma masę gadżetów i koszulek... I jest sławna, a raczej - jej gejowskie opowiadanie na postawie historii stworzonej przez autorkę Simona Snowa jest sławne. Niemniej jednak, nasza główna bohaterka ma całkiem niezłą pasję. I całkowicie powaloną rodzinę.

- Nic mi nie jest. Wróciłem do gry. 

- Co jest tą grą?

- Życie.


Przede wszystkim, jej bliźniaczka nazywa się Wren - podobno chodziło o to, że matce dziewczyn nie chciało się szukać dwóch imion, więc podzieliła jedno - Catherin - na pół. Ja jakoś tego nie widzę, ale może jestem ślepa i powinnam nosić mocniejsze okulary.  
W każdym razie Wren również jest fanką Simona Snowa, chociaż o nim nie pisze - niemniej jednak zanim zaczęły naukę w college'u, Wren była... redaktorką rozdziałów swojej siostry. Odkąd jednak ich kontakt znacznie się ograniczył, Wren ujawniła swoją duszę imprezowiczki i... No cóż, o tym musicie się już przekonać sami, kiedy będziecie czytać tę książkę. 

Żeby być prawdziwym nerdem, trzeba preferować światy wymyślone nad rzeczywistość.

Matka dziewczyn uciekła od nich, kiedy były jeszcze dziećmi - inaczej nie da się tego nazwać. Pokłóciła się z ich ojcem, stwierdziła, że nie jest w stanie tak żyć, że nie odnalazła jeszcze siebie... i tyle ją widziały. Od tego samego czasu ich ojciec zaczął coraz częściej popadać w różnego rodzaju fazy maniakalne, zaczął całkowicie angażować się w pracę... i od czasu do czasu trafiał przez to do szpitala. 

- Co to, kurde, jest fandom?

– Nie zrozumiesz tego – westchnęła Cath, żałując, że użyła tego słowa, i mając świadomość, że jeśli zacznie się tłumaczyć, tylko pogorszy sprawę. Reagan nie uwierzy ani nie zrozumie, że Cath nie jest taką sobie zwykłą fanką Simona. Była jedną z tych prawdziwych. Była fanką, która ma własnych fanów.


Oprócz tego bardzo podobają mi się postacie drugoplanowe - nowa współlokatorka Cath - Reagan, nauczycielka, która prowadzi lekcje na temat pisania, jej partner do tworzenia opowiadań... no i w szczególności Levi, czyli przyjaciel Reagan. Każda z tych postaci jest charakterystyczna i ujmująca na swój sposób. Można by o nich spokojnie napisać książki i nie trzeba by było wiele wymyślać pod względem tego, żeby nadać tym bohaterom jakiegoś wyrazu. 

Spośród wszystkich wybieram ciebie.

Chociaż pojawia się tu wątek miłosny, to mogę powiedzieć tylko tyle, że jest on skonstruowany w tak fenomenalny sposób, że nawet się nie zauważa, kiedy rozwijają się relację pomiędzy... no właśnie, tego też musicie dowiedzieć się sami! Zresztą, akcji w tej powieści jest tyle, że jestem pewna, iż każdy znajdzie tu coś dla siebie - od problemów z alkoholem, po problemy z rodzicami. 

Czasem pisanie jest jak zbieganie z górki. Palce zostają na klawiaturze, tak samo jak nogi zostają w tle, nie nadążając za resztą ciała.

Styl autorki jest po prostu cudowny - wspaniałe dialogi i niesamowite opisy, od których wprost nie dało się oderwać. Pochłonęłam tę książkę praktycznie od razu, nawet nie zauważyłam kiedy. Po prostu się w niej zakochałam - i wcale się nie dziwie. 
Jedyne, co mi się nie podobało, to niektóre wstawki rozdziałów o Simonie Snowie - zajmowały one tyle miejsca, że miałam wrażenie, że bez nich posypała by się cała historia, że tak naprawdę wszystko opiera się tylko i wyłącznie na tym, że Cath pisze fanfiki. Jakby nic innego nie miało znaczenia. A miało.

Uszczęśliwianie ludzi sprawia mi przyjemność. I jeśli już, to daje mi to jeszcze więcej energii, którą przeznaczam dla osób, na których mi zależy.

Okładka jest bardzo prosta i bardzo w stylu Wydawnictwa Otwartego. No i do tego jest bardzo fajna w dotyku - także powiedzieć mogę tylko tyle, że jeśli ktoś kupuje książki ze względu na wygląd, to tą pozycją też może być zainteresowany. 

Otworzyła książkę i odnalazła miejsce, w którym przerwali. Książka była ogromna. Czytali ją od dwóch dni, z przerwami na naukę i egzaminy, a zostało im jeszcze czterysta stron. Przed nimi był tylko jeden wspólny weekend, więc Cath zamierzała czytać, dopóki starczy jej pary w płucach.

- Nie wierzę, że jeszcze nikt mi nie zdradził zakończenia - powiedziała.

- Ja ci za to zdradzę, że planowałem cię później pozbawić odzienia.


Polecam. Naprawdę - serdecznie, gorąco Was zachęcam do tego, żebyście sięgnęli po tę książkę. Naprawdę warto ją kupić i spędzić przy niej trochę czasu. Będziecie tak zakochani, jak ja - albo jeszcze bardziej. Jeśli czytaliście już wcześniej twórczość tej autorki, to nawet Was pewnie nie muszę namawiać do tego, żebyście zaczęli szukać "Fangirl" w najbliższej księgarni, czy też bibliotece - no chyba, że już to zrobiliście. Jeśli jednak nie mieliście wcześniej styczności z Rainbow Rowell... to powiem tylko tyle, że od razu możecie uzupełnić swoje zapasy o "Eleonorę i Parka". 

W książkach, kiedy ktoś się budzi w obcym miejscu, zdezorientowany nigdy nie wie, gdzie się znajduje.

7 komentarzy:

  1. "Eleonora i Park" od tej autorki zrobiła na mnie ogromne wrażenie, mimo że miała w sobie pewną naiwność, to tamta książka naprawdę miała w sobie wiele uroku. Słyszałam o "Fangiel", że nie dotrzymuje jej kroku i dlatego troszkę się obawiam, choć zamierzam sięgnąć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi jako zachęta do przeczytania tej książki wystarczą cytaty, które przedstawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. E&P to według mnie ogromna porażka, choć miało być tak pięknie. Jednak natłok pozytywnych ocen "Fangirl' i jej tematyka skłaniają do dania pani Rowell drugiej szansy :)

    Dziewczyna z książkami

    OdpowiedzUsuń
  4. "Fangirl" to lekka i przyjemna książka. Naprawdę świetnie mi się ją czytało i przypadła mi do gustu. Mam nadzieję, że jej kolejne książki również mi się spodobają :)
    No i ta cudowna, pastelowa oprawa graficzna *.*
    Pozdrawiam serdecznie :*
    http://my-life-in-bookland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno przeczytam, po "Eleonorze i Parku" obiecałam to sobie i autorce. Nie wiem, kiedy to nastąpi, chciałabym prędko... a jak będzie, to się okaże. Wstawione przez Ciebie cytaty tylko utwierdziły mnie w zdaniu, że odpowiada mi bardzo styl Rainbow Rowell. Wiem, że nie wszyscy są zachwyceni jej twórczością, że pisze dla młodzieży, ale i tak (choć do nastolatek już się nie zaliczam), przepadłam.
    Pozdrawiam! Jeśli znajdziesz chwilkę, to serdecznioe zapraszam do spotkania Po drugiej stronie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam już "Eleonorę i Parka" tej autorki i byłam zachwycona.Nie mogę się doczekać,aby sięgnąć po "Fangirl" :)))

    zznosemwksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Psst - zagadka imienia "Catherine" polega na tym, iż Wren często jest czytane "Rin". Wymowa ich dwóch imion razem faktycznie więc brzmi "Catherine".
    Szczerze mówiąc, czekałam na waszą recenzję książki "Nie poddawaj się", ale po dacie widzę, że już się nie doczekam. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń