poniedziałek, 12 października 2015

Erika Johansen - "Królowa Tearlingu"


Tytuł: Królowa Tearlingu
Autor: Erika Johansen
Cykl: Królowa Tearlingu (tom 1)
Wydawnictwo: Galeria Książki
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 486
Ocena: 7/10

Opis:
Młoda księżniczka musi upomnieć się o tron i stoczyć bój z potężną czarownicą w decydującej rozgrywce między światłością a mrokiem.
Kelsea dorastała w ukryciu, z dala od królewskiej twierdzy, i niewiele wie o straszliwej przeszłości Tearlingu. Jej przodkowie odpłynęli z chylącego się ku upadkowi świata, by stworzyć nowy, wolny od technologii. Jednak społeczeństwo podzieliło się na trzy zastraszone narody oddające hołd czwartemu: potężnemu Mortmesne pod rządami okrutnej Szkarłatnej Królowej.
W dniu dziewiętnastych urodzin Kelsea wyrusza w niebezpieczną podróż do stolicy, gdzie ma zająć należne jej miejsce na tronie Tearlingu. Jednak zło, jakie odkrywa w sercu królestwa, popycha ją ku śmiałemu czynowi, który otwiera Szkarłatnej Królowej drogę do zemsty. Śmiertelnie niebezpieczni przeciwnicy – od skrytobójców po ludzi posługujących się najmroczniejszą magią krwi – snują plany zamordowania dziewczyny.
Kelsea dopiero rozpoczyna walkę o ocalenie królestwa. Pełna zagadek, zdrad i niebezpieczeństw droga do jej przeznaczenia jest próbą ognia, z której wyłoni się legenda... lub która doprowadzi do jej upadku.


Recenzja:
Zacznę od tego, na co chyba każdy zwrócił uwagę – okładka. Jest piękna. Prosta, ale magiczna. I nie mogę się zdecydować, czy bardziej podoba mi się jej przód czy tył. Grzbiet przypominał mi trochę jedno z wydań Braci Karamazow, które mam w domu i w sumie dlatego mnie ta książka zainteresowała. Okładka jest taka sama jak w oryginale, za co chwała wydawnictwu. Polskie wydanie jest jednak dużo ładniejsze od anglojęzycznego. Nie wiem, jak to jest, ale w krajach anglojęzycznych książki ogólnie nie są wydawane zbyt ładnie. W Polsce typografia staje się już powoli dziedziną sztuki – i  Królowa Tearlingu zdecydowanie jest takim typograficznym arcydziełkiem.


Wystarczyło przeczytać opis, żeby okazało się, że moje skojarzenie z Braćmi Karamazow jest kompletnie nietrafione. Ta książka to typowa powieść fantasy. Kelsea, bo tak nazywa się główna bohaterka, jest młodą, dziewiętnastoletnią dziewczyną – księżniczką. Przez całe życie mieszkała w ukryciu, ale w dniu urodzin zjawia się Straż Królewska, która ma ją zabrać na zamek, gdzie – jeśli uda jej się tam dotrzeć – ma panować jako prawowita dziedziczka tronu. Kelsea nie wygląda jednak jak księżniczka. Jest zwyczajną dziewczyną o bardzo przeciętnej urodzie. W tym momencie możecie westchnąć i pomyśleć sobie – no tak, znowu to samo. Ale niespodzianka, nie wszystkie schematy będą się powtarzać. Na przestrzeni tych ponad 400 stron nie znajdzie się żadnego przystojniaka, dla którego Klesea będzie piękna. Przeciwnie – przystojniak powie jej, że jest kompletnie zwyczajna. To bardzo ludzka postać. Ma wątpliwości, czuje strach i zwątpienie. Przez pierwszych dziewiętnaście lat swojego życia była jednak kształcona na królową i na swojej drodze korzysta z tego, czego się nauczyła. Musi zdobyć lojalność strażników, a żeby to zrobić, powinna najpierw sama uwierzyć w to, że nadaje się na królową. Powoli do tego dojrzewa, dokonuje pewnych wyborów i jest świadoma ich konsekwencji. To żadna rozpieszczona nastolatka – jest młodą dziewczyną, która radzi sobie jak może w trudnej sytuacji.
Kelsea jest oczywiście główną i najważniejszą postacią tej książki, ale nie brakuje innych, równie dobrze wykreowanych, do których można zaliczyć jej strażników – Buławę, Pena i innych, mniej ważnych. Poznajemy też punkt widzenia złej królowej, wuja Kelsea, który do tej pory był regentem, a także innego czarnego charakteru – nadzorcy Throne’a.
Co mnie odrobinę w tej książce irytowało, to cała masa niedopowiedzeń. Chociaż Kelsea była kształcona, nie wiedziała nic o rządach swojej matki i wielu innych sprawach. Powoli poznajemy razem z nią różne tajemnice, ale bardzo wiele zostało jeszcze nieujawnionych, przez co po przeczytaniu całości czułam duży niedosyt. Na szczęście kiedy weszłam na goodreads.com, przekonałam się, że kolejna część już się ukazała. Mam nadzieję, że wydawnictwo nie będzie nam kazało długo na nią czekać.

Świat, który stworzyła autorka – Tearling i inne królestwa, jest nowy – i trochę dziwny. Kiedyś nastało wydarzenie, które bohaterka nazywa Przeprawą – ludzie przepłynęli wielki ocean, by zacząć od nowa w innym miejscu – Nowej Europie. Nie wszystkie zdobycze technologiczne się zachowały, przepadła też prawie cała wiedza medyczna, kiedy zatonął statek z lekarzami – i tak ludzie nie mają prochu i leków, ale Harry’ego Pottera mogą sobie przeczytać. Świat opisywany przez autorkę ma cechy średniowiecza, jednak pojawiają się też odniesienia do naszej współczesnej kultury – i to była dla mnie trochę zbyt niecodzienne. Do tych realiów Johansen dołożyła jeszcze magię – zła królowa jest nazywana wiedźmą, a Kelsea ma magiczne klejnoty, których możliwości są w zasadzie owiane tajemnicą – ale ratują jej tyłek w wielu sytuacjach.
Królowa Tearlingu to naprawdę przyzwoita powieść fantasy. Wymyka się z utartych schematów, choć kilka elementów budzi moje wątpliwości. Niemniej jednak polecam wam ją serdecznie – chyba każdy chciałby mieć na półce tak pięknie wydaną książkę. Zachęcić was może też fakt, że w ekranizacji ma wystąpić Emma Watson :) 


Egzemplarz recenzencki dostałam od wydawnictwa Galeria Książki

3 komentarze:

  1. "Zachęcić was może też fakt, że w ekranizacji ma wystąpić Emma Watson" - O, serio? Już planują ekranizację? Super, nie mogę się doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ciekawi ta ekranizacja - mam nadzieję, że dojdzie do skutku :)

      Usuń
  2. Emma Watson udowodniła swój wielki talent między innymi w "Harrym Potterze" i nie tylko. :)
    Zarówno książka i film zapowiadają się bardzo obiecująco.

    OdpowiedzUsuń