piątek, 4 września 2015

Jasinda Wilder - "Tylko Ty"

Autor: Jasinda Wilder 
Tytuł: Tylko Ty
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 2014
Ilość stron: 304
Ocena: 3/10

Opis:


Nell Hawthorne kocha Kyle’a, swojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa. Ich młodzieńcza miłość jest niezachwiana, a życie pełne obietnic. Do dnia gdy Kyle ginie w tragicznym wypadku i Nell zmienia się na zawsze.
Coltona poznaje na pogrzebie. Oboje robią co w ich mocy, żeby jakoś poradzić sobie z życiem. Kilka lat później spotykają się znowu, w Nowym Jorku, a Colton odkrywa, że Nell nigdy nie doszła do siebie po śmierci Kyle’a. Wciąż zmaga się z głęboko skrywanym bólem i ugina pod nieznośnym ciężarem poczucia winy i żalu.
Oboje mają niezagojone rany. Ale wspólnie uczą się, jak z tym żyć. Nie jak zapomnieć, lecz jak iść dalej – dzięki miłości…



Recenzja:

Jednym zadaniem - zawiodłam się po raz kolejny. Gdzie jest ta dobra część YA, no gdzie?! Bo chyba mi ostatnio gdzieś zaginęła... Albo przynajmniej to ja gdzieś przez przypadek zginęłam w morzu beznadziejnych książek - niestety. 

"Nie naprawia mnie, nie uzdrawia, ale sprawia, że życie jest warte istnienia."

Nell Hawthorne to typowa nastolatka, bardziej niż typowa - umawia się z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, ma kompleksy na temat swojej urody (a dokładnie z tego powodu, że ma za duże piersi i zbyt szerokie biodra - serio, chciałabym mieć takie kompleksy, zresztą chyba jak większość osób płci pięknej), no i spędza sporo czasu ze swoimi przyjaciółmi. W pewnym momencie, kiedy ma szesnaście lat, okazuje się, że jest zakochana w swoim najlepszym przyjacielu - Kyle'u, zresztą z wzajemnością - jak ten fakt wychodzi na jaw, tego wam niestety nie zdradzę, ale powiem tyle, że czytając to, możecie się kilka razy roześmiać. 

"Nie ma cię, nie ma nic.

Imienia ani twarzy.

Cicho tak, pusto tak, już nigdy się nie zdarzysz.

Los coś dał, los coś wziął, nie pytał nas o zgodę.

Szary dym, kropla krwi, musiałeś od nas odejść?

Jak to jest, pytam w snach, pokochać ślad na piasku.
Nie mieć już dokąd iść i nawet nie móc zasnąć.
Byłeś moim marzeniem, modlitwą i ucieczką.
Byłeś wszystkim, lecz cię nie ma, moje dziecko.
Pokaż się, daj nam znak, zakołysz morską falą.
Tyle dni da wał czas i co się z nimi stało?
Byłeś wszystkim, marzeniem i ucieczką.
A teraz cię już nie ma, moje dziecko."


Kiedy Kyle ginie, Nell tak jakby umiera razem z nim - nie dosłownie, ale zachowuje się tak, że równie dobrze mogłaby nie żyć. Jest cieniem człowieka, cały czas cierpi z powodu straty swojego ukochanego i dręczy ją poczucie winy. Powiem szczerze, że jakoś nigdy nie lubiłam głównej bohaterki, odrobinę mnie irytowała, umiałam jednak jej współczuć. 

Kyle jest o wiele ciekawszą postacią według mnie niż jego brat - Colton - sportowiec, inteligentny, uroczy, szaleńczo zakochany w swojej dziewczynie... Był ideałem. Ideałem, do którego mimo wszystko Coltonowi było jednak daleko - jest takim typowym bad boyem. Rozumiem to, dlaczego Nell mogła się w nim zakochać i jak sobie oboje pomogli, niemniej jednak jestem w teamie Kyle'a. 

"Współczucie i litość nie są tym samym. Litość to patrzenie a kogoś z góry, żałowanie go i niezaoferowanie niczego. Współczucie to dostrzeżenie bólu i zaoferowanie zrozumienia."

Najbardziej zabawnym momentem w całej książce, było chyba to, jak Nell i jej przyjaciółka rozmawiały o seksie i Becca stwierdziła, że tracąc dziewictwo stała się nareszcie kobietą - poczuła się starsza i mądrzejsza. Nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić, ponieważ gdyby tak było, to połowa osób na świecie miałaby jednak przynajmniej ciut wyższe IQ... To taka anegdotka, żeby pokazać, na jakim poziomie jest ta książka, 

"Sam fakt przetrwania nie wymaga siły, to tylko wegetacja z dnia na dzień. Kto nauczy się żyć pomimo wszystko, odniesie zwycięstwo."

Cała akcja skupia się na Nell - jej życiu "przed" utratą Kyle'a i "po" utracie". Jest tu mnóstwo różnorakich emocji i niesamowity potencjał... Jednak mimo wielu pozytywnych recenzji, ja jakoś nie zauważyłam tego, aby autorka wykorzystała chociażby w połowie to, co mogła wykorzystać. Przyznam się szczerze, że część wydarzeń była dla mnie po prostu nudna, zapychała strony i według mnie nic do historii nie wnosiła. 
Mogę powiedzieć też, że wszystko dzieje się w zawrotnym tempie i czasem ciężko nadążyć za tym, co właśnie się stało. No cóż... to chyba nawet pasuje do takiego stereotypowego opisu YA.

"Nie ma początku, nie ma końca, nie ma jego i mnie, jesteśmy my, jedność, splątane dusze i zwarte ciała, rozkosz przyprawiająca o zawrót głowy."

Nie podobał mi się styl autorki - narracja była bardzo mącząca, widać było, że nie jest to doświadczona autorka - pisała bardzo w młodzieżowym stylu, często nawet nie potrafiąc nazwać rzeczy po imieniu (np. zamiast "prezerwatywa" używała "użyliśmy... no wiesz..."). Opisy nie były zbyt ciekawe, także pod tym względem książka kulała i wręcz błagała o pomoc. Jestem ciekawa, czy w kolejnych dziełach tej pisarki również jest tak słabo pod względem warsztatu literackiego, czy nie i pewnie za jakiś czas to sprawdzę - nie będę jednak stawiała zbyt wysoko poprzeczki, ponieważ bardzo łatwo mogłabym się przejechać. 

"Naprawić możemy się tylko sami."

Okładka jest typowa dla wydawnictwa Amber - te same kolory, rozmiary i nawet mniej więcej podobne ilustracje na okładkach. Przynajmniej jest to cecha charakterystyczna tego gatunku, powiedziałabym, że nawet jedna z cech, bez których ten gatunek by nie mógł istnieć!

Także... powieść tę polecam wszystkim tym, którzy lubią coś lekkiego do czytania, nie mają zbyt dużych wymagań, nie chce im się myśleć nad treścią... Ostrzegam tylko, że wasze oczekiwania nie mogą być zbyt wysokie, bo inaczej będziecie zawiedzeni. 

Pozycję tę dostałam od OCZYTANI.pl - Tania Książka

10 komentarzy:

  1. Opis mimo słabej oceny mnie zainteresował. Czytałam już kilka pozytywnych recenzji tej ksiażki :) Chyba muszę sama się przekonać czy to w moim guście książka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam opis i myślę sobie, łał, piękna historia, zerkam na ocenę a tu takie rozczarowanie! Ale myślę, że przeczytam tą książkę bo w sumie mnie zainteresowała, pomimo słabego warsztatu językowego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam i nawet mi się podobała. Jednak kolejne książki ''To TY mnie pokochasz'' (chyba, jeśli nie pomyliłam tytułu) są o wiele, wiele lepsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kręcę nosem i już wiem, że to nie dla mnie... :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Hawthorne? Tak jak Gale xD.
    Wow, za duże biodra i piersi...Ta to ma problemy...
    Cóż, szkoda że taki zmarnowany potencjał :(. Może książka by się nadawała na jakieś lżejszcze czytadełko, ale już wiem, że raczej nie będę miała na takowe teraz czasu...
    City of Dreaming Books

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, szkoda, szkoda. Naprawdę zapowiadało się ciekawie :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, co ja bym dała, żeby mieć duży biust i krągłe biodra. :D
    Autorka, tak mi się wydaje, nie zupełnie orientuje się, że powyższe, jak to ona nazwała kompleksy, są raczej atutami kobiecymi. ;)

    Uśmiałam się czytając, że "pierwszy raz", czyli odbycie stosunku seksualnego = większemu ilorazowi inteligencji. ;)

    Może ja i do za mądrych osób nie należę, ale takie romanse jak ten- to jakaś totalna porażka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie rozumiem fascynacji YA, choć moja kobieta też czyta te książki. Po samych opisach szlag mnie trafia, rzadko mam w sobie odwagę czytać jeszcze ich recenzje. Zwyczajnie zamawiam jej te głupoty, żeby mieć gdzie spać... ciężki mój los...

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiadała się super książka... :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem przekonana do tego typu literatury i przyznaję się szczerze, że jeśli widzę szarą okładkę i wydawnictwo Amber, książkę omijam z daleka. Mam wrażenie, że wszystkie są o tym samym. Żadna mnie nie zaskakuje. Oczywiście wyjątek stanową książki New Adult, ale pokroju "Dziesięciu płytkich oddechów" lub "Hopeless". Niestety to wydawnictwo powinno przystopować z wydawaniem tych "szablonowców".

    OdpowiedzUsuń