wtorek, 29 września 2015

Agata Czykierda-Grabowska - "Kiedy na mnie patrzysz"


Tytuł: Kiedy na mnie patrzysz
Autor: Agata Czykierda-Grabowska
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 487
Ocena: 5/10

Opis:
Karina i Aleksander poznają się przypadkiem w deszczowy wakacyjny dzień, ratując potrąconego psa. Oboje są młodzi i straszliwie samotni. Szybko rodzi się między nimi intensywne, namiętne uczucie, ale na jego drodze stoi tragiczna przeszłość Kariny, tajemnica Aleksandra i ogromna odległość – ona na stałe mieszka w Polsce, on w Kanadzie.
„Kiedy na mnie patrzysz” to poruszająca opowieść o uzdrawiającej mocy miłości, która jest najlepszym lekarstwem na głębokie psychiczne rany, a także o intymności i erotycznej bliskości pomiędzy dwojgiem ludzi.

Recenzja:
Wakacje, małe miasteczko na Lubelszczyźnie. Dwoje młodych ludzi przypadkiem poznaje się w środku lasu. Razem ratują potrąconego kundla. Potem wpadają na siebie jeszcze raz i jeszcze raz. Wierzycie w przypadki? Nie? Przeznaczenie? Przypadków będzie w tej książce bardzo dużo. A może przeznaczenia. O to wypadałoby spytać autorkę. Chociaż w jakimś wywiadzie przeczytałam, że nie wierzy w przeznaczenie, więc chyba jednak przypadki.

Otwórz oczy. Popatrz na mnie. Kiedy na mnie patrzysz, wiem, że żyję.

Karina ma dwadzieścia jeden lat. W wieku dziewiętnastu przeżyła traumę, która ją zmieniła. Nie jest już tą samą dziewczyną, co kiedyś. W innym wywiadzie czytałam, że autorka, pisząc tę książkę, nie orientowała się nawet, że istnieje taki gatunek jak new adult. Ale wpasowała się w niego idealnie. Nie czytałam bardzo wielu takich książek, jednak kilka czytałam i wiem dobrze, co i jak. Dziewczyna z przeszłością, chłopak po przejściach, uzdrawiająca siła miłości. I jakoś tak dziwnie się składa, że przeszłość dziewczyny często wiąże się z gwałtem albo jakiegoś rodzaju wykorzystaniem seksualnym. Tym razem też tak było. Za to przejścia chłopaka były dla mnie pewnego rodzaju nowością, bowiem Aleksander walczył od dziecka z chorobą.

Kiedy Karina i Aleksander się spotykają, natychmiast między nimi iskrzy. Wszyscy wiedzą, jak to się skończy, nawet Karina, która opiera się najdłużej. Czytaliście opis? Jeśli nie, przytoczę wam jedno zdanie (jeśli tak, też to zrobię). Szybko rodzi się między nimi intensywne, namiętne uczucie, ale na jego drodze stoi tragiczna przeszłość Kariny, tajemnica Aleksandra i ogromna odległość – ona na stałe mieszka w Polsce, on w Kanadzie. No więc tak, Aleksander mieszka w Kanadzie, a Karina studiuje w Warszawie. Ale zaskoczę was – praktycznie cała akcja tej książki dzieje się w wakacje. Ta historia nie opisuje związku na odległość, przeciwnie – szczegółowo przybliża nam wakacyjny romans, który przeradza się w coś głębszego (bardzo szybko, wystarczają dwa tygodnie). I tu czas przejść do tego, co nie było w tej książce fajne.

Oto ona:


Solidna, prawda? I większą jej część zajmują opisy. Bardzo dokładne opisy wyglądu bohaterów, ich ubrań, spotkań, wszystkiego. Nawet przyroda nie może czuć się pokrzywdzona (książka rozpoczyna się od opisu kasztanowca). Nie jestem fanką długich opisów. W sumie to nie znoszę długich opisów. Przyznam szczerze, że tu zdarzyło mi się kilka ominąć.

Kilka słów o bohaterach – Karina jest w porządku, choć jej przyjaciółka Marta wydawała mi się fajniejsza. Za to Aleksander to chłopak, którego pragną wszystkie kobiety, a którego ja za żadne skarby nie usiłowałbym podrywać. Może i jest przystojny i wytatuowany, ale przy tym takie z niego ciepłe kluchy, że o matko. Jego siostra i jej chłopak wypadli o niebo lepiej od niego. I jeśli już przy tym jesteśmy – osoby, które nie znają angielskiego, albo znają go słabo, mogą poczuć się zirytowane czytaniem nieprzetłumaczonych angielskich dialogów. Mnie to akurat nie przeszkadzało, ale niektórym może.

Kocham cię – powiedziała przy jego uchu. – Jestem przy tobie i patrzę na ciebie.

Podsumowując: ta książka jest strasznie przegadana. Mogłoby jej być o połowę mniej i historia nic by na tym nie straciła. Bohaterowie są dobrze wykreowani, ale niekoniecznie da się ich polubić. Ilość zbiegów okoliczności, które się pojawiają (szczególnie w okolicach końca) może irytować. Ale poza tym wszystkie osoby spragnione romantycznej historii będą tą książką zachwyceni. Cóż może być bardziej romantycznego od dwójki młodych ludzi, którzy zakochują się w sobie silną, pierwszą miłością?

Książkę dostałam od wydawnictwa Novae Res

11 komentarzy:

  1. W gruncie rzeczy książka mi się spodobała. Nie mam okazji czytać wielu książek polskich autorów, ale ta nie jest zła. Nie mniej jednak rozumiem, że ktoś ma inny gust niż ja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma nic gorszego niż przegadane książki. Nie sięgnę po nią, wiem to na pewno. Chociaż okładka prezentuje się nieźle. Przynajmniej tyle.

    Pozdrawiam,
    Po Książkach Mam Kaca

    OdpowiedzUsuń
  3. czytałam kilka recenzji tej książki i teraz to nie wiem czy ilość opisów mnie nie zmęczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam zupełnie inne zdanie na temat tej książki, ale każdy ma prawo mieć inne zdanie.
    Rozumiem, że dla Ciebie może być ona przegadana, ale choć ja nienawidzę w książkach obszernych opisów, w "Kiedy na mnie patrzysz" absolutnie mi one nie przeszkadzały :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, no to ostudziłaś mój zapał...

    Pozdrawiam :) Przy gorącej herbacie

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo wszystko, jak na debiut książka okazała się wyjątkowo dobra. Gdyby wyciąć powtórzenia, przetłumaczyć dialogi i nieco ją "ociosać" byłaby idealna ;) Oczywiście dla wielbicieli NewAdult.

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś, nie wiem sama co, ciągnie mnie do tej książki okropnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama nie wiem, czy powinnam się zabrać za czytanie tej książki. Widziałam już kilka recenzji, a każda była inna. Zaczynam się zastanawiać, jak ja bym ją odebrała. ;)

    Pozdrawiam!
    http://myfantasticbooksworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślałam, że tutaj tytuł sam się obroni, jednak tak się nie stało. Nie wiem czy byłabym skłonna uwierzyć w aż tak wiele zbiegów okoliczności, które pojawiają się w tej książce, chociaż w życiu wszystko jest możliwe. Niestety, ale nie znam angielskiego, dlatego nie byłabym zadowolona, gdybym dialogi musiała rozpracowywać przy pomocy tłumacza internetowego.

    Suma summarum, sądzę, że dla tej wielkiej siły uczuć, która zapisana jest w tej powieści, to raczej skłonna byłabym po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fakt, powieść mogłaby być trochę krótsza i pozbawiona kilku zbiegów okoliczności - wyszłoby to jej na zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Będę omijać szerokim łukiem, zwłaszcza że jest tyle ciekawszych lektur ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń