wtorek, 14 kwietnia 2015

Anna M. Gorgolewska - "Mrówki na śniegu"

Autor: Anna M. Gorgolewska
Tytuł: Mrówki na śniegu
Wydawnictwo: Lucky 
Data wydania: 2012
Ilość stron: 160
Ocena: 3/10

Opis:

Najnowsza książka Anny Gorgolewskiej zaskakuje od pierwszych stron. Agnieszka Anioł wzorowa uczennica, wspaniała córka i kochana siostra dla młodszego brata. Jedna decyzja zmieni całe jej życie. Szkoła, rodzina przestaną się liczyć. Staczając się coraz bardziej stanie na krawędzi. Jeszcze krok, a nie będzie już odwrotu. Czy zrobi ten krok? Czy jednak ktoś ją uratuje? Kiedy zaczniesz ją czytać, przestaniesz dopiero, kiedy zobaczysz napis: KONIEC.



Recenzja:

Z twórczością tej autorki zetknęłam się już jakiś czas temu - "Kiedyś jutro" też jednak nie za bardzo mnie zachwyciło. 
Zastanawiam się tylko, czym to jest spowodowane - małą objętością tekstu, bo trzeba przyznać, że definitywnie akcja nie ma szans się w pełni rozkręcić przy takiej licznie stron, czy raczej tym, że postacie bohaterów i pomysł autorki na fabułę nie są zbyt dopracowane?

Przede wszystkim, podczas czytania tej powiastki, miałam wrażenie, że pani Gorgolewska po prostu siadła do pisania i bez konkretnego zarysu, opisywała to, co tylko przyszło jej na myśl. Z tego powodu Agnieszka Anioł - główna bohaterka tej książki - definitywnie nie pasuje do tego, co starała się autorka podać czytelnikowi. 

Cała ta aura buntowniczej Agnieszki... jest trochę śmieszna. Nie dosyć, że trwa ona zaledwie kilkanaście stron, to jeszcze jest mocno naciągana. Musicie mi uwierzyć, że współcześnie nastolatki robią coś więcej niż kilka pasemek, kolczyków i chodzenie na imprezy, jeżeli chcą dopiec swoim rodzicom - a jak są typowymi buntownikami, to nie wykręcają się od różnych akcji wymówkami typu "mama kazała odebrać mi brata ze szkoły".

Co do innych bohaterów... Naprawdę nikt nie rzucił mi się w oczy. Nikogo nie polubiłam, nikogo nie doceniłam. Wszyscy byli po prostu przeciętni. 
Jedynie ciotka stanowiła przez kilka stron swego rodzaju przyjemną odmianę - ale to ze względu na to, co robiła, a nie ze względu na to, że była jakoś super dopracowana. 

Gdybym miała powiedzieć, co myślę o akcji, to chyba zabrakłoby mi negatywnych przymiotników. Nic się nie dzieje. Nic. Nieliczne sceny, które mają być jakimś urozmaiceniem od wszechobecnej nudy i monotonności. Po dobrej książce oczekuje zdecydowanie czegoś więcej.

Zachowanie Agnieszki na sam koniec... Po prostu muszę przyznać, że końcówka mnie rozwaliła. Śmiałam się - długo i głośno, chociaż tak naprawdę chyba powinnam być wzruszona tym, że ludzie są w stanie przebaczyć wszystko, albo zwątpić w społeczeństwo, ponieważ są tak naiwni. 

Sam styl autorki nie jest zły - pozycję tę czyta się szybko, lekko i nawet przyjemnie. Gdyby tylko trochę wszystko przemyśleć, poukładać i zaplanować... I poświęcić więcej czasu na rozbudowanie pewnych treści i wątków, to mogłabym powiedzieć, że książki tej pani będą miały ogromny potencjał na to, aby stać się popularnymi powieściami.

Dziś recenzja trochę krótka, ale naprawdę nie da się o samej tej lekturce napisać nic więcej. Mam nadzieję, że to, co napisałam, sprawi, że albo będziecie chcieli zapoznać się z nią, by ocenić, czy naprawdę jest aż tak źle, albo stanowczo po nią nie sięgniecie i zaufacie mojej opinii.

Książkę tę dostałam Wydawnictwa Lucky 

4 komentarze:

  1. ;D jak ja lubię takie recenzje ;) nie jestem sama. Widać, że książka jest beznadziejna, jaki jest cel wydawać takie "rzeczy" ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka zapowiadała się ciekawie ale Twoja opinia ostudziła mój entuzjazm....

    OdpowiedzUsuń
  3. Tytuł jakoś mnie nie zachęca. Nawet nie umiem sobie wyobrazić treści książki..

    OdpowiedzUsuń
  4. myślę, że ta ksiażka należy do moich kilmatów ksiażkowych, ale skoro nie polecasz to raczej nie bedę wydawać na nią pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń