piątek, 27 marca 2015

M. R. Foti - "Syreny i bogowie. Tom 1: Dokąd teraz popłynę?"


Tytuł: Syreny i bogowie. Tom 1: Dokąd teraz popłynę?
Autor: M. R. Foti
Wydawnictwo: Nova Res
Rok wydania: 2015
recenzja przedpremierowa
Liczba stron: 273
Ocena: 1/10


Recenzja:
Autorka książki Syreny i bogowie ukryła się za pseudonimem, ale to jej nie pomoże – na pierwszy rzut oka widać, że jest nastolatką, która dopiero zaczyna przygodę z pisaniem. Spełniła swoje marzenie i wydała książkę, ale niestety czytelnicy mogą się jedynie zmęczyć tą lekturą.
O czym są Syreny i bogowie? Ciężko powiedzieć. Mamy Amelię, która jest księżniczką Antymidy (brzmi prawie jak Atlantyda). Jej królestwo z dnia na dzień przestaje istnieć, a ona budzi się na suchym lądzie. Nie ma na sobie „gaci”, ale niczym prawdziwej damie w opałach na ratunek spieszy jej poznany w barze młodzian, oferując tę właśnie część garderoby. Amelia przyjmuje podarunek. Okazuje się, że mężczyzna jest trytonem. Później w zasadzie na każdym kroku Amelia będzie spotykała swoich pobratymców. W sumie spotka mniej ludzi niż syren, mimo że przebywa na lądzie. Ale to szczegół.
Amelia udaje się z nowo poznanym mężczyzną na łódź i podpisuje z nim cyrograf (tak naprawdę umowę, ale ponownie – to szczegół). Robi to, bo ma asa w rękawie – zna karate i wierzy, że dzięki temu będzie potrafiła się obronić. Amelia dostaje od Jet Mira – bo tak nazywa się tryton – zadanie. Ma dostarczyć mu artefakty. Później następuję ciąg chaotycznych wydarzeń, które nijak mają się do siebie. Jedno nie wynika z drugiego, razem nie stanowią żadnej logicznej całości.
Amelia ma piętnaście lat i zachowuje się jak przeciętna polska gimnazjalistka. Taki też jest jej sposób wysławiania się. Inni bohaterowie nie ustępują jej pod tym względem. Wszyscy są płascy, bezbarwni i scharakteryzowani bez ładu i składu. Raz źli, raz dobrzy, w zależności od tego, jak bardziej pasowało.
Autorka postarała się i wymyśliła (mniej więcej) cały syreni świat. Nowe nazwy, krainy, wydarzenia, podział czasu. Niestety nie umiała wpleść tego ładnie w narracje – zamiast tego „syrenie” informacje podawała na przykład w nawiasie. Tak naprawdę nie było żadnego porządnego wyjaśnienia, na jakiej zasadzie świat ludzki i syreni koegzystują ze sobą.
Dialogi są mniej więcej na takim poziomie, co bohaterowie. Czytając je, można odnieść wrażenie, że słyszy się rozmowę jakichś gimnazjalistów. Wykrzyknienia w co drugim zdaniu, kolokwialny język, mnóstwo wyróżnionych drukowanymi literami zdań. Aż oczy bolą.
Z przykrością to stwierdzam, ale nie polecam nikomu tej książki. Nie wiem, jaką można mieć przyjemność z czytania czegoś tak chaotycznego i niedopracowanego. Niestety autorka nie umie dobrze pisać. Jeszcze. Może kiedyś się nauczy.

Książkę dostałam od wydawnictwa Novae Res

6 komentarzy:

  1. Już wiem, czego na pewno nie przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnie trzy zdania są optymistyczne, ale chyba poczekam, aż ten czas nadejdzie, a póki co, tę książkę będę omijać z daleka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również miałam okazję przeczytać "Dokąd teraz popłynę?". Według mnie autorka pisząc tę książkę, miała na celu zaadresować ją dla młodych ludzi w wieku 12-16 lat więc wydaje mi się, że dialogi na poziomie gimnazjalistów są jak najbardziej na miejscu. Widać, że autorka jest młoda, to prawda, natomiast wkład jaki włożyła w napisanie tej książki jest godny podziwu wymyślając szczegółowo cały syreni świat. I za to przede wszystkim powinno się docenić jej książkę. Uważam, że recenzja jest zdecydowanie zbyt surowa, a ocena za niska. Najwidoczniej nie każdy z nas wie, że napisanie książki to nie lada wyzwanie. Osobiście polecam ją wszystkim młodym ludziom o barwnej wyobraźni i zamiłowaniu do syren

    OdpowiedzUsuń
  4. 1/10? To ja podziękuję. Zresztą, syreny w powieściach nigdy mnie specjalnie nie interesowały.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię książki fantastyczne. Mimo negatywnej recenzji myślę, że sięgnę po tą pozycję. Każdy może odbierać książkę inaczej. Chcę sama się przekonać jaka naprawę jest ta powieść.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie i jeszcze raz nie. Po Więzach krwi mam zdecydowanie dość takich gniotów...

    OdpowiedzUsuń