niedziela, 18 stycznia 2015

Edward Strun - "Wolność urojona"

Autor: Edward Strun 
Tytuł: Wolność urojona
Wydawnictwo: NovaeRes
Data wydania: 2014
Ilość stron: 290
Ocena: 9/10

Opis:

Alan Mere ma wszystko: dobrze płatną pracę, luksusowy apartament na sto trzydziestym drugim piętrze, przyjaciela idealnego w postaci sztucznej inteligencji o imieniu Fred… oraz życie, którego nie znosi.

Pewnego dnia spotyka piękną nieznajomą, Syntię, i od tej chwili nie może przestać o niej myśleć. Inne sprawy powoli tracą znaczenie, produktywność Alana w pracy gwałtownie spada, a jego rozkojarzenie natychmiast zostaje zauważone przez przełożonych.

Podczas jednego z bezcelowych spacerów mężczyzna ponownie widzi Syntię. Udaje mu się z nią porozmawiać. Ta rozmowa zmienia wszystko. Alan dostrzega, jak naprawdę wygląda otaczająca go rzeczywistość: ludzie szpiegowani są we własnych domach, zamykani w złotych klatkach, przekonani o swojej wolności i szczęściu, bombardowani nachalnymi reklamami, ogłupieni przez telewizję, otoczeni niepotrzebnymi gadżetami oraz zaawansowaną technologią, której do końca nie rozumieją.

Wreszcie Alanowi udaje się zrzucić kajdany, którymi krępował go bezduszny system. Tylko czy poza murami multikondygnacyjnych wieżowców jest miejsce dla takich jak on? Miejsce, które mógłby nazwać domem i poczuć się wolny? Naprawdę wolny…

„Wolność urojona” to antyutopia będąca ostrą krytyką konsumpcyjnego stylu życia. Powieść w bezkompromisowy sposób obnaża wady współczesnego kapitalizmu i przedstawia przyszłość tego systemu w czarnych barwach, zadając równocześnie pytanie: dokąd nas to zaprowadzi?





Recenzja:

Początkowo do książki podeszłam dosyć sceptycznie - dziwaczna okładka, wydawnictwo, które zazwyczaj wydaje same debiuty i to przeważnie niezbyt udane... Ale za to opis wydawał mi się całkiem ciekawy.
Zaryzykowałam - zgodziłam się zrecenzować książkę, mając jednocześnie ogromną nadzieję, że "będzie dało się ją czytać".

Przyznam szczerze, że byłam naprawdę mile zaskoczona, kiedy po przeczytaniu pierwszych kilku stron... no cóż, mogłam wtedy jedynie powiedzieć, że mi się to strasznie, ale to strasznie podoba. Pozycja ta wciągnęła mnie bez reszty i dosłownie przeczytałam ją w ciągu kilkunastu minut!

Głównym bohaterem jest Alan - człowiek należący do grupy "trójek", pracujący na jednym z wyższych stanowisk. Najpierw spodziewałam się, że takie cechy jak antyspołeczność, czy też skrytość, nie będą nadawały się dla tego bohatera, nie w takiej książce, z taką fabułą. Myliłam się. Pasują idealnie.

Alan jest bowiem bohaterem, który wyłamuje się ze wszelkich schematów, szczególnie tych, które są narzucone przez autora (a może powinnam napisać autorów?).
Nie dosyć, że dostrzega prawdziwą naturę swojej rzeczywistości (co dzieje się za sprawą uroczej Syntii), to jeszcze zaczyna dostrzegać prawdy, jakie rządzą światem od... zawsze. Kwestionuje takie sprawy jak wolność, demokracja, wolność wyboru.

"Ludzie nawet samych siebie traktują jak towar i, co gorsza, nikt nie widzi w tym niczego złego. Każdy tylko zastanawia się, co może zaoferować pracodawcy oraz jak najlepiej się sprzedać."

Bardzo podobało mi się to, że wątek romantyczny był tu ograniczony do niezbędnego minimum. Co więcej - chociaż w pozycji tej jest pełno przekleństw i tekstów związanych z seksem, to pojawiają się one tylko dlatego, żeby jeszcze dokładniej opisać społeczeństwo, z którym styka się nasz główny bohater.

Nikogo nie powinno dziwić, że fabuła opiera się przede wszystkim na losach Alana, jego przygodzie, jego podróży w głąb własnej świadomości, własnych umiejętności, własnych pragnień i przemyśleń. Autor jasno pokazuje, że nigdy nie będzie prawdziwej wolności. Zawsze coś będzie nam ją ograniczało, czyniąc ją tylko tytułową "wolnością urojoną".
Co więcej - według mnie koncepcja społeczeństwa, jaka pojawia się w tej powieści, jest bardzo możliwa. Wysoko rozwinięte pod względem technicznym społeczeństwo, z jednoczesnym nastawieniem tylko i wyłącznie na seks i spełnianie innych zachcianek.

"(O kapitalizmie) Cała sztuka polega na tym, by człowieka jak najbardziej zniewolić, a jednocześnie sprawić, by był przekonany o swej niczym nieskrępowanej wolności."

"Wolność urojoną" określiłabym nie tylko jako fantastykę, science fiction, czy też antyutopię. Przede wszystkim nazwałabym ją książką wartościową, wręcz filozoficzną, zastanawiającą się nad tym, do czego zmierza nasz świat, do czego zmierzamy my sami.
Definitywnie chciałabym, żeby tego typu pozycje były lekturami szkolnymi, zamiast książek, które współcześnie nic nie wnoszą do naszych światopoglądów.

Styl autora jest naprawdę świetny - lekkie pióro, bogate słownictwo, nie doszukałam się żadnych błędów. Można powiedzieć - żyć, nie umierać - takich twórców chcemy, takich twórców potrzebujemy.
Dodam też, że Edward Stun jest kimś, kto bardzo dosadnie, wprost, pisze to, co ma na myśli. Nie bawi się w okrężne drogi, czy domyślanie.

"Kłamstwo powtarzane tysiąckrotnie staje się dla nich prawdą. A kłamstwo powtarzane tysiąckrotnie dziecku staje się niepodważalną świętością."

Nie podoba mi się okładka, co zasugerowałam już w pierwszym zdaniu mojej recenzji. Jest... zbyt prosta? Definitywnie osoba, która się nią zajmowała, mogła postarać się o wiele bardziej.
Chociaż, co trzeba przyznać, okładka ma przesłanie. I bardzo łatwo je zrozumieć, jeżeli zna się treść utworu.

W tym momencie mogę zrobić już tylko jedno - zachęcić wszystkich do tego, żeby zapoznali się z tą książką, bo naprawdę warto. Jeżeli nie po to, żeby poszerzyć własne horyzonty myślowe, to chociaż dlatego, żeby zobaczyć, do czego prawdopodobnie zmierza nasz świat.

Pozycję tę dostałam od autora, za co serdecznie mu dziękuję ;) 



1 komentarz:

  1. Jeszcze nie słyszałam o tej książce, ale zapowiada się naprawdę ciekawie! Muszę gdzieś znaleźć tę ksiażkę! :)

    OdpowiedzUsuń