piątek, 5 grudnia 2014

Laurie Halse Anderson - "Motylki"

Autor: Laurie Halse Anderson 
Tytuł: Motylki
Wydawnictwo: Lucky
Data wydania: 2010
Ilość stron: 277
Ocena: 9/10


Opis:


Każda osiemnastolatka pragnie być piękna, a piękno wymaga wyrzeczeń, szczególnie jak ktoś chce być szczupłym mimo wszystko.

Liz przy wzroście 165 centymetrów waży niecałe 45 kilogramów i chudnie dodatkowe sześć.
Zdaje sobie jednocześnie sprawę z tego, że tak naprawdę liczba kilogramów nie ma znaczenia.
"... Jeśli dojdę do 32, będę chciała ważyć 29. Gdybym ważyła cztery kilo, chciałabym zejść do dwóch.
Jedyna liczba, która tak naprawdę by mnie zadowoliła to 0..." I to prawie udało się jej najlepszej przyjaciółce, niestety wcześniej... zmarła.
Anderson tworzy postacie głęboko zapadające w pamięć. Wciąga czytelnika w wir przeżyć wewnętrznych bohaterki, a nam uświadamia, co to znaczy ANOREKSJA.




Recenzja:

"Chcę biec, lecieć, bić skrzydłami tak mocno, aby nie słyszeć niczego poza łomotem własnego serca."


Muszę się przyznać, że od zawsze pasjonowała mnie tematyka chorób psychicznych, szczególnie w książkach. Współcześnie dosyć sporą "popularnością" cieszy się np. anoreksja, czy też bulimia. Odpowiedzmy sobie szczerze - czy widząc swoje odbicie w lustrze częściej myślimy o sobie w sposób pozytywnym, czy negatywny? 
Większość z Was opowiedziała się pewnie za słowem "negatywnie" i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ kompleksy i niskie poczucie własnej wartości to właśnie z nami czynią, a niektórzy nie wytrzymują tego napięcia, tej oceny własnego ciała... i popadają właśnie w choroby klasyfikowane pod "zaburzenia odżywiania".


"Nie powinnam. Nie mogę. Nie zasługuję na to. Jestem gruba i brzydzę się sobą. I tak zajmuję za dużo miejsca. Jestem brzydką, paskudną hipokrytką. Jestem utrapieniem. Jestem marnotrawstwem. Chcę zasnąć i nigdy się nie obudzić, ale nie chcę umierać. Chcę jeść tak jak każdy normalny człowiek, ale muszę widzieć swoje kości, bo inaczej znienawidzę siebie jeszcze bardziej, a wtedy wytnę sobie serce albo wezmę wszystkie tabletki świata."


Liz, główną bohaterkę tejże książki, można opisać jako zwykłą, przeciętną nastolatkę. Przynajmniej, dopóki nie zaczyna ona próbować zrzucić paru kilogramów - początkowa dieta i ćwiczenia, ostatecznie - anoreksja. 
I właśnie wtedy osiemnastoletnia dziewczyna zaczyna swoją egzystencję na granicy życia i śmierci, a autorka książki świetnie opisuje nie tylko sytuacje, ale też uczucia, jakie towarzyszą zarówno Liz, jak i jej bliskim, w tej podróży. 


"Zmarła w strachu i samotności. Odeszła w najgorszy możliwy sposób."


Postacią, którą totalnie nie polubiłam, była natomiast najlepsza przyjaciółka Liz. Chociaż w książce nie było zbyt dużo sytuacji z nią związanych, to dało się odczuć, że gdyby nie ona, to nasza główna bohaterka mogłaby nigdy nie zacząć chorować na anoreksję. 
Niemniej jednak to właśnie moment jej śmierci był swego rodzaju motywacją dla Liz, aby w końcu zrobiła coś ze swoim życiem... Nigdy nie można powiedzieć, że jakiś bohater w powieści jest niepotrzebny, czyż nie?

"Wyciągam z wody dłoń. Jest jak kłoda. Gdy wkładam ją do wody, staje się jeszcze większa. Ludzie widzą kłodę i nazywają ją gałązką. Krzyczą na mnie, bo nie potrafię zobaczyć tego, co widzą oni. Nikt nie umie mi wyjaśnić, dlaczego moje oczy działają inaczej niż ich."


Uważam, że współcześnie, mimo tego iż ta choroba strasznie się rozprzestrzenia, bardzo mało osób odważa się o niej mówi, mało osób odważa się o niej pisać. Podoba mi się to, że Laurie Halse Anderson po części łamie temat tabu, stara się pokazać, że osoby dotknięte anoreksją i bulimią, wcale nie są takie szczęśliwe, że to nie jest choroba, z której tak łatwo się wyleczyć, że jej skutki mogą być dosłownie śmiertelne.

"Oddycham powoli. Jedzenie to życie. Wydech, kolejny wdech. Jedzenie to życie. I na tym polega problem. Gdy żyjesz, ludzie mogą cię krzywdzić. Łatwiej jest zwinąć się w kłębek w klatce z kości albo w zaspie zagubienia. Łatwiej jest wszystkich wykluczyć."

Cała fabuła opiera się na przeprawie Liz od momentu, w którym zdaje sobie sprawę, na co cierpi, aż do momentu, w którym zdaje sobie sprawę, że jeżeli czegoś z tym nie zrobi, to umrze, tak jak jej najlepsza przyjaciółka, która cierpiała na bulimię. 
Bardzo podoba mi się akcja, która nie dzieje się ani za szybko, ani za wolno, co powoduje, że czytelnik wprost idealnie może odnaleźć się w sytuacji i starać się zrozumieć motywy, jakimi kierowała się główna bohaterka.


"Dlaczego? Chcesz wiedzieć dlaczego? Idź na solarium i smaż się tam przez dwa trzy dni. Gdy skóra pokryje się bąblami i zacznie schodzić, wytarzaj się w gruboziarnistej soli, a potem włóź na siebie długą koszule, utkaną z rozbitego szkła i drutu kolczastego. Na nią możesz włożyć zwykłe ubranie, ale tylko jeśli jest obcisłe. Pal proch strzelniczy i chodź do szkoły, aby skakać przez przeszkody, siadać i prosić i tarzać się na komendę. Słuchaj szeptów które wirują nocami w twojej głowie i nazywają cię brzydką i grubą głupią suką i dziwką i tym najgorszym przezwiskiem 'rozczarowanie'. Rzygaj i głodź się, tnij się i pij, bo nie chcesz się tak czuć. Rzygaj i głodź się, tnij się i pij, bo potrzebujesz znieczulenia, a to działa. Przez chwile. A potem znieczulenie zmienia się w truciznę, ale jest już za późno, bo teraz sama je sobie wstrzykujesz, prosto w swoją dusze. Gnijesz od środka i nie możesz tego powstrzymać. Spójrz w lustro i zobacz ducha. Słuchaj, jak każde uderzenie twego serca krzyczy, że wszystkodosłowniewszystko jest z tobą nie tak. 'Dlaczego?' to złe pytanie. Zapytaj 'Dlaczego nie?"


Laurie Halse Anderson, autorka tejże pozycji, sprawiła, że zaczęłam być bardziej świadoma tego, jak wygląda życie osoby, która ma zaburzenia odżywiania. Co więcej, jej lekkie pióro i talent do fantastycznego opisu wydarzeń i emocji, sprawił, że w pewnych momentach potrafiłam wręcz powiedzieć, dlaczego życie Liz zaczęło wyglądać tak, a nie inaczej... bo potrafiłam wczuć się w jej sytuację. 


"- Jak by to wyglądało? Nie jesteś chuda. Jesteś jak wypchany ropą wieloryb. Twoja matka żałuje, że nie oddała cię do adopcji. Twój ojciec w skrytości ducha sądzi, że tak naprawdę nie jesteś jego córką. Ludzie śmieją się na widok twojego trzęsącego się tłuszczu. Jesteś brzydka. Jesteś głupia. Jesteś nudna. Jedyna rzecz, w której jesteś dobra to głodzenie się, ale nawet tego nie potrafisz doprowadzić do końca. Jesteś beznadziejna. - Puszcza do mnie oko. - I dlatego cię kocham. Pospiesz się, dobrze?"


Rozumiem, dlaczego pozycję tę nazwano akurat "Motylki". Czym innym można określić osoby, które za wszelką cenę chcą uwolnić się z własnego ciała, aby stać się kimś lepszym? Są właśnie jak takie motyle - początkowo poczwarkami, które dążą tylko do tego, by kiedyś można było stwierdzić, że stały się piękne, idealne. 


Niestety zagraniczna okładka podoba mi się o wiele bardziej od tej naszej, polskiej. Jakoś bardziej przywodzi mi na myśl swego rodzaju tajemnice oraz ciekawy, chociaż niebezpieczny świat. 

"Przez chwilę, jedną szklano-trumienną chwilę, chcę się poddać. Zamarznąć. Wykrwawić się. Porażka byłaby łatwa do przełknięcia. Potem mogłabym spać przez całą wieczność."


Zdecydowanie mogę powiedzieć, że polecam, naprawdę polecam, tę książeczkę. Uważam, że każdy powinien się z nią zapoznać, a dopiero później wygłaszać jakiekolwiek opinię na temat osób chorych psychicznie. 
Ja natomiast obiecuję, że niebawem sięgnę po kolejne pozycje tej autorki, ponieważ jestem ogromnie ciekawa, jaką tematykę w nich poruszyła. Recenzji spodziewajcie się już niebawem!

Książkę tę dostałam od Wydawnictwa Lucky.

2 komentarze:

  1. Wierzę, że ta książka jest mocna... Jeśli na nią wpadnę, z pewnością po nią sięgnę. Pewnie się wyleży na półce dość długo, ale z pewnością kiedyś ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuh ten tytuł wydaje się na prawdę... Hmmm ciekawy. Spróbuję go dorwać^^

    OdpowiedzUsuń