czwartek, 11 grudnia 2014

Janet Evanovich - "Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy"

Autor: Janet Evanovich
Tytuł: Jak upolować faceta? Po pierwsze dla pieniędzy
Wydawnictwo: Fabryka słów
Data wydania: 2012
Ilość stron: 343
Ocena: 8/10

Opis:

Sandałki ze złotymi paseczkami, koszulka z głębokim dekoltem i poręczny Smith&Wesson, kaliber 38. Oto Stepanie Plum, łowca nagród z New Jersey.
Kiedy wylatujesz z pracy, windykator zajmuje ci samochód, a matka zabawia się w swatkę, jesteś gotowa desperacko chwycić się absolutnie każdego zajęcia. Nawet jeśli oznacza to, że zamiast wklepywania danych do arkuszy kalkulacyjnych będziesz łapać bandziorów. Gorzej, jeśli jednym z nich jest facet, który wykorzystał cię na podłodze cukierni. A konkretnie, to za ladą z eklerkami.
No, ale to było dawno temu. Naprawdę, nic osobistego.




Recenzja:

Stephenie Plum w ostatnich czasach rozpanoszyła się trochę wśród bloggerów. Ciągle napotykałam recenzje książki "Jak upolować faceta?", jednak powiem Wam, że jakoś usilnie na nią nie polowałam. Jednak, kiedy trafiła mi się okazja jej zdobycia, stwierdziłam, że raz kozie śmierć. Trzeba sprawdzić, czym taki zachwyt!

Największym grzechem jest uznanie tej powieści za romans. Jeśli tego oczekujesz, odłóż to, boś niegodna! Wątek romantyczny ogranicza się do gierek słownych bohaterów, niezbyt wyrafinowanych. "Jak upolować faceta?" to nie jest także poradnik, niech nie zwiedzie Was tytuł. 
Jak streścić tę całą historię w kilku słowach? Stephanie Plum jako energiczna łowczyni nagród podąża śladem pewnej prostej z pozoru sprawy. Rozwijając wątek, powiem Wam, że zagadka (konieczny element książki chcącej uchodzić za kryminał) jest dobrze przemyślana, a zakończenie nieprzewidywalne.


"Miałam alarm, miałam gaz paraliżujący, miałam jogurt. Czego mogłam chcieć więcej?"

Janet Evanovich stworzyła istny cyrk bohaterów. Zacznijmy od głównej postaci, czyli Stephanie Plum. Tej pani nie da się nie lubić. W sumie poprawka, da się, nie będą jej lubić przede wszystkim zazdrośnice, oczywiście płci żeńskiej. Stephanie jest piękna, zabawna, podoba się facetom, a na dodatek pełna werwy do swojej pracy, czyli łapania przestępców. Jej kwestie potrafiły uczynić śmieszną niejedną sytuację bez wyjścia.

Kolejną ważną postacią jest Joe Morelli, czyli ten "przestępca", którego łapać ma Stephenie. Tutaj mamy do czynienia z dość niezręczną sytuacją, ponieważ relacja tych dwojga jest skomplikowana. W końcu nie codziennie masz okazję łapać człowieka, którego kiedyś przejechałaś autem, ale miałaś do tego powody! Morelli jest w książce przedstawiony jako typowy alfons, trochę arogancki, ale każdy medal ma dwie strony. Nie jest oczywiście typowym oprychem, a nawet może się wydawać uroczy w swoich staraniach pozowania na wroga publicznego numer jeden.


"Zostało mi jeszcze trochę oszczędności na czarną godzinę, które byłam zdeterminowana ocalić. Oszczędzałam na operację ortopedyczną, po tym jak windykatorzy połamią mi nogi."

Komandos... nie wiem, jak mam go skomentować. Duży latynoski facet, typ superbohatera. Mamy też wiele drugoplanowych postaci, na przykład kobietę pracującą - Lulę (to chyba oczywiste, jaki "zawód" wykonuje?), temperamentnego boksera, zwariowaną babcię. Wszyscy oni zostali wrzuceni w historię, która jest zaskakująco logiczna.

Nie mówię już o języku, ponieważ to jest główny atut książki. Mam nadzieję, że już wystarczająco wyakcentowałam to, iż czytelnik po pierwsze ma się trochę zrelaksować podczas czytania powieści Janet Evanovich. Autorka ma swój własny styl, w którym łączy skrajności, a robi to bardzo umiejętnie.

"- Hej- przywitałam go. - Jak leci?
- O kurwa - odpowiedział.- Co tym razem?!

To właśnie kocham w mojej rodzinie. Jesteśmy tacy sobie bliscy, pełni ciepła, tak grzeczni wobec siebie nawzajem."

Jeśli chodzi o gatunek powieści, to nie da się go jednoznacznie określić. Etykietka kryminał niezbyt mi tutaj pasuje. Autorka przedstawia nam sensacyjną historię, ale wszechobecny humor sprawia, że nie obgryzamy paznokci z nerwów przez ciągłe napięcie, ale  świetnie się bawimy. To jest taka trochę parodia, jednak mimo to, sceny akcji występują i nawet dobrze się prezentują. Nietypowe to nie zawsze znaczy gorsze, sami się przekonajcie!

Wasza Ariada :)

4 komentarze: