poniedziałek, 8 września 2014

Beth Revis - "Milion Słońc"


*muzyka*

  Autor: Beth Revis
Tytuł: Milion Słońc
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data wydania: 2013
Ilość stron: 376
Ocena: 8/10

Opis: 

Misja trwa. Po obaleniu dyktatora na pokładzie „Błogosławionego” zapanowała radość. Nie trwa jednak długo, gdyż okazuje się, że załoga statku skrywała tajemnicę, która może przesądzić o losach wyprawy. Niespodziewanie nowa fala morderstw staje się zalążkiem buntu. Rozpoczyna się walka o przetrwanie.
Amy rusza tropem tajemniczych wskazówek pozostawionych przez jednego z uczestników misji, a Starszy mierzy się z nowymi wyzwaniami, które stanęły przed nim jako przywódcą. Nikt nie zna odpowiedzi na pytanie, czy kiedykolwiek pasażerowie „Błogosławionego” dotrą do nowej Ziemi…

Recenzja:

„Miłość nie jest miłością,jeśli nie ma się wyboru.”

Dawno, dawno temu sięgnęłam po książkę "W otchłani" (wszystkich, którzy jeszcze o niej nie słyszeli odsyłam do recenzji --> tu.) i naprawdę ją pokochałam. Nic więc chyba dziwnego, że sięgnęłam po kolejną część, czyli po "Milion Słońc" (dokładnie, jeżeli chcecie przeczytać tę pozycję [w takiej ładnej okładce *o*], to musicie zapoznać się z tomem pierwszym, żeby wiedzieć, o co chodzi). 
Przyznam się, trochę się zawiodłam, miałam trochę wyższe wymagania wobec tej książki. Niemniej jednak końcówka zapowiada naprawdę niezłą część trzecią. 

„Może warto zrezygnować z dobra, jeśli dzięki temu niszczy się także zło.”

Amy od pierwszej części nabrała trochę charakteru, naprawdę. Stała się bardziej pomysłowa, pewna siebie, uparta, walcząca o własne racje... Brakowało mi tylko tego, że praktycznie jakby zapomniała, że pochodzi z Ziemi, nie tęskni za nią aż tak bardzo, nie tęskni za znajomymi, za byłym chłopakiem... praktycznie o niej nie myśli. Jej myśli o rodzicach też pojawiają się bardzo rzadko i są lekko wymuszone. 
Gdyby nie to... mogłabym rzec, iż Amy jest postacią, która bardzo fajnie się rozwinęła. Nie tylko ona, na szczęście. Autorka się pod tym względem bardzo postarała i dopracowała trochę postacie. 

„Dzięki gwiazdom czułam się jak normalny człowiek.”

Tak więc i Starszy trochę się zmienił. Przede wszystkim trochę dorósł - stał się bardziej odważny, pewny siebie, zaczął ryzykować i myśleć, planować, przewidywać... Chciałby się krzyknąć: nareszcie! Ale ta zmiana była szokująca, przynajmniej dla mnie, czytelnika, który przyzwyczaił się do trochę bardziej... kluchowatej wersji Starszego (to chyba było najlepsze określenie na osobę, która jest posłuszna, uległa, naiwna, bezmyślna i boi się zmian).
Szkoda, że autorka w poprzednim tomie nie zrobiła go trochę bardziej... rozwiniętego w pozytywny sposób. 

-Ty durniu! - Wymierzyła mi kolejny cios - Po co mi nowa planeta bez ciebie? (...) Bez ciebie nowy świat nie byłby nic wart - wyszeptała.”

Co do fabuły - pochłonęła mnie bez reszty, pozycję tę przeczytałam w jakieś dwie godzinki. 
Przez chwilę zastanawiałam się, co tak naprawdę powinnam o niej napisać, skoro nawet nie wiedziałam, co o niej myślę. 
Spodziewałam się, że akcja będzie rozwijała się na trochę innych... kwestiach i poruszała przede wszystkim inne wątki. Tak naprawdę do połowy książki nie dzieje się nic szczególnego, oprócz odszukiwania tych "tajemniczych" zagadek przez Amy - pomocne były, nie powiem, gdyby nie ich obecność, to pewnie ta książka byłaby po prostu nudna i nic takiego by się później nie działo. Ale czasem aż byłam zszokowana, jakim cudem ona tyle pamięta, tyle wie, tyle kojarzy... Takiego szczęścia nikt nie może mieć.
No i... zagadki ukrywane specjalnie dla osoby, która na statku jest od jakiś trzech miesięcy przez osobę, która została... spacyfikowana w pierwszej części, zaledwie w ciągu paru dni/tygodni od czasu, kiedy Amy została obudzona? Trochę to naciągane. Gdybym ja była tą osobą, to wolałabym całą tę wiedzę przekazać Starszemu i już, bo wiedziałabym po latach obserwacji, jakie on ma cechy i predyspozycje. 

„(...)A my byliśmy pośrodku,zanurzeni w morzu gwiazd. Morzu miliona słońc.”

W kwestii stylu autorki dosłownie nic się nie zmieniło od poprzedniej części. Dalej pisze fantastycznie, dalej pisze bardzo obrazowo, dalej używa bardzo prostego języka, a przede wszystkim - dalej sprawia, że czytelnik ma ochotę na dalsze zapoznawanie się z treścią. 
Po pięknym zakończeniu tego tomu mam wielką nadzieję, że trzecia część okaże się fenomenalna, lepsza od tej, jak i od "W otchłani". Jest na to szansa!

Okładka, jak już wspomniałam, jest naprawdę śliczna. "Cienie Ziemi"(trzecia książka tej dystopii, która została wydana w tym roku) też wydaje się nieodstająca od reszty. Za to chciałam pogratulować wydawnictwu. 


Nie mam już nic do dodania, oprócz tego, że polecam, abyście zapoznali się z tą trylogią. Naprawdę warto! Jeżeli macie czas... radzę Wam, abyście udali się do najbliższej biblioteki lub księgarni :)

 Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa Publicat.

4 komentarze:

  1. Jestem zainteresowana tą serią. Ale najpierw sięgnę po "W otchłani";)
    Pozdrawiam!
    pokolenie-zaczytanych.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Już za niedługo mam zamiar wziąć się za otchłań, tym bardziej się cieszę, ze druga część jest równie dobra:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam W Otchłani kilka tygodni temu i bardzo się rozczarowałam, książka mnie nudziła, a bohaterzy irytowali. Mam poważny dylemat czy warto sięgnąć po kolejną część, ale skoro piszesz, że się lekko rozczarowałaś a połowa książki była o niczym szczególnym... chyba spasuję jednak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne okładki. Achh te cytaty... boskie. Skusiłabym się na przeczytanie, ale na razie mam inne plany czytelnicze

    OdpowiedzUsuń