czwartek, 14 sierpnia 2014

Mira Grant - "Przegląd Końca Świata: Blackout"

Autor: Mira Grant
Tytuł: Przegląd Końca Świata: Blackout
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Premiera: 27 sierpnia 2014
Ilość stron: 512
Ocena: 10/10

Opis:

Niespodziewany wybuch epidemii na Florydzie staje się kolejnym kamieniem milowym w spisku stulecia, a ekipa Przeglądu Końca Świata zostaje oskarżona o bioterroryzm. Sytuacja wymaga podziału grupy. Shaun wyrusza zbadać źródło zarazy, natomiast reszta udaje się do legendarnego hakera Małpy po nowe tożsamości. A do tego wszystkiego dochodzi tajemnica Obiektu 7c przetrzymywanego w tajnych laboratoriach CZKC…

Recenzja:

"Prawda Was wyzwoli..."

"Przegląd Końca Świata" odkryłam dość późno, bo dopiero cztery lata po wydaniu pierwszej części tej trylogii. Jest w tym jednak jeden plus, a mianowicie nie musiałam czekać latami na zakończenie mojej nowej ulubionej serii. Jeśli ktoś zarzuci mi w tym momencie, że nie jestem jedną z najgorliwszych fanek, dostanie ode mnie w prezencie strzykawkę dostarczoną do ręki własnej z największym możliwym stężeniem Kellis-Amberlee. 

Jednym z największych atutów trylogii są bohaterowie. Nieszablonowi, indywidualni, znakomici i żywi. Shaun Mason to największy fenomen książki. Chciałabym go spotkać w rzeczywistości. Nie dlatego, że jest dżentelmenem, przeraźliwie przystojnym, czy czarującym, wymarzonym chłopakiem każdej dziewczyny. Tego nie można powiedzieć o Masonie. No z wyjątkiem tego przystojnego. Shaun jest lojalny, mądry, sarkastyczny, gotowy do poświęceń, a do tego zgrywa twardziela i stara się zamaskować swoje szlachetne cechy chamstwem. Jest zagadką. Mira Grant tworząc jego i wszystkich jego przyjaciół, pokazała, że "Przegląd Końca Świata" nigdy nie był i nie będzie tylko serią o zombie, ani tym bardziej o śmierci. To jest trylogia, która uczy, jak ważna jest prawda i dobro. 

Fabuła skupia się na finalnej rozgrywce grupy Przeglądu Końca Świata z czymś, co nawet ich przerazi. Stop, cofam. Nic nie może bardziej przerazić Shauna Masona niż pewne wydarzenie, które miało miejsce na końcu „Feed” (pierwszej części serii). Tak oto zręcznie ominęłam spojler. Bohaterowie zmagają się z siłą, której nie może pokonać Superman, Spiderman, ani nawet Batman lub Green Arrow. A dzielni bloggerzy owszem, a to dlatego, że świat Miry Grant jest szalony. A jednocześnie do bólu logiczny. I do tego wszystkiego jeszcze dochodzą zombie. Istna apokalipsa. To wciąga.

O "Blackout" mogę powiedzieć wszystko, ale nie to, że rozczarowuje. Grant nie jest typem autora, który obniża poziom powieści z każdym kolejnym tomem serii. Wydaje mi się, że nawet go podwyższała, stopniując napięcie! Jeśli uważasz, że niemożliwym jest ciekawe opisanie w naukowym żargonie kwestii pewnej choroby, to jeszcze nie czytałeś żadnej książki Miry, a więc jedynym wyjściem z twarzą ze swojej ignorancji jest jak najszybsze nadrobienie tego niedopatrzenia. Styl autorki jest fenomenalny. Pisze z taką lekkością o naprawdę trudnych rzeczach. W jej książkach nie brak sensacji, horroru, komedii i science fiction. Mogłaby pisać o zwyczajach pszczół i to byłoby fascynujące! A "Blackout" na pewno nie opowiada pszczołach.

"Blackout" to rewolucja. Ostateczne starcie. Nie jest w żadnym wypadku czarną owcą świetnej trylogii Miry Grant. Ta książka to jej czarny koń.

Prawdę powiedziawszy, nie mam pojęcia, jak wytrzymam bez zabójczej dawki Miry Grant. Nie opierajcie się dłużej jej urokowi i przeczytajcie, póki możecie. Póki ta książka nie trafi na listy ksiąg zakazanych, ponieważ jest po prostu za dobra!

A, zapomniałabym. POWSTAŃCIE, PÓKI MOŻECIE. 



Wasza Ariada :)
   
Książę tę dostałam od Wydawnictwa Sine Qua Non



3 komentarze:

  1. Czytałam na razie tylko pierwszą część, ale i bez zachęty mam ochotę na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniecznie muszę w końcu zabrać się za tom pierwszy :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę kiedyś poznać pierwszą część :)

    OdpowiedzUsuń