Autor: Mira Grant
Tytuł: Przegląd Końca Świata: Blackout
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Premiera: 27 sierpnia 2014
Ilość stron: 512
Ocena: 10/10
Opis:
Niespodziewany wybuch epidemii na Florydzie staje się kolejnym kamieniem milowym w spisku stulecia, a ekipa Przeglądu Końca Świata zostaje oskarżona o bioterroryzm. Sytuacja wymaga podziału grupy. Shaun wyrusza zbadać źródło zarazy, natomiast reszta udaje się do legendarnego hakera Małpy po nowe tożsamości. A do tego wszystkiego dochodzi tajemnica Obiektu 7c przetrzymywanego w tajnych laboratoriach CZKC…
Recenzja:
"Prawda Was wyzwoli..."
"Przegląd Końca Świata"
odkryłam dość późno, bo dopiero cztery lata po wydaniu pierwszej części tej
trylogii. Jest w tym jednak jeden plus, a mianowicie nie musiałam czekać latami
na zakończenie mojej nowej ulubionej serii. Jeśli ktoś zarzuci mi w tym momencie,
że nie jestem jedną z najgorliwszych fanek, dostanie ode mnie w prezencie
strzykawkę dostarczoną do ręki własnej z największym możliwym stężeniem
Kellis-Amberlee.
Jednym z największych atutów
trylogii są bohaterowie. Nieszablonowi, indywidualni, znakomici i żywi. Shaun
Mason to największy fenomen książki. Chciałabym go spotkać w rzeczywistości.
Nie dlatego, że jest dżentelmenem, przeraźliwie przystojnym, czy czarującym,
wymarzonym chłopakiem każdej dziewczyny. Tego nie można powiedzieć o Masonie.
No z wyjątkiem tego przystojnego. Shaun jest lojalny, mądry, sarkastyczny,
gotowy do poświęceń, a do tego zgrywa twardziela i stara się zamaskować swoje
szlachetne cechy chamstwem. Jest zagadką. Mira Grant tworząc jego i wszystkich
jego przyjaciół, pokazała, że "Przegląd Końca Świata" nigdy nie był i
nie będzie tylko serią o zombie, ani tym bardziej o śmierci. To jest trylogia,
która uczy, jak ważna jest prawda i dobro.
Fabuła skupia się na finalnej
rozgrywce grupy Przeglądu Końca Świata z czymś, co nawet ich przerazi. Stop,
cofam. Nic nie może bardziej przerazić Shauna Masona niż pewne wydarzenie,
które miało miejsce na końcu „Feed” (pierwszej części serii). Tak oto zręcznie
ominęłam spojler. Bohaterowie zmagają się z siłą, której nie może pokonać
Superman, Spiderman, ani nawet Batman lub Green Arrow. A dzielni bloggerzy
owszem, a to dlatego, że świat Miry Grant jest szalony. A jednocześnie do bólu
logiczny. I do tego wszystkiego jeszcze dochodzą zombie. Istna apokalipsa. To
wciąga.
O "Blackout" mogę
powiedzieć wszystko, ale nie to, że rozczarowuje. Grant nie jest typem autora,
który obniża poziom powieści z każdym kolejnym tomem serii. Wydaje mi się, że
nawet go podwyższała, stopniując napięcie! Jeśli uważasz, że niemożliwym jest
ciekawe opisanie w naukowym żargonie kwestii pewnej choroby, to jeszcze nie
czytałeś żadnej książki Miry, a więc jedynym wyjściem z twarzą ze swojej
ignorancji jest jak najszybsze nadrobienie tego niedopatrzenia. Styl autorki
jest fenomenalny. Pisze z taką lekkością o naprawdę trudnych rzeczach. W jej
książkach nie brak sensacji, horroru, komedii i science fiction. Mogłaby pisać
o zwyczajach pszczół i to byłoby fascynujące! A "Blackout" na pewno
nie opowiada pszczołach.
"Blackout" to
rewolucja. Ostateczne starcie. Nie jest w żadnym wypadku czarną owcą świetnej
trylogii Miry Grant. Ta książka to jej czarny koń.
Prawdę powiedziawszy, nie mam
pojęcia, jak wytrzymam bez zabójczej dawki Miry Grant. Nie opierajcie się
dłużej jej urokowi i przeczytajcie, póki możecie. Póki ta książka nie trafi na
listy ksiąg zakazanych, ponieważ jest po prostu za dobra!
A, zapomniałabym. POWSTAŃCIE,
PÓKI MOŻECIE.
Wasza Ariada :)
Książę tę dostałam od Wydawnictwa Sine Qua Non
Czytałam na razie tylko pierwszą część, ale i bez zachęty mam ochotę na kolejne :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę w końcu zabrać się za tom pierwszy :P
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś poznać pierwszą część :)
OdpowiedzUsuń