sobota, 30 sierpnia 2014

Lucy Maud Montgomery - "Ania z Zielonego Wzgórza"

 Autor: Lucy Maud Montgomery
Tytuł: Ania z Zielonego Wzgórza
Wydawnictwo: Skrzat
Data wydania: 2014 (poprawione wydanie 2012)
Ilość stron: 365
Ocena: 9/10

Opis:

Takiej „Ani z Zielonego Wzgórza” jeszcze nie było! Powieść wszech czasów Lucy Maud Montgomery, znakomity przekład Pawła Beręsewicza, znanego autora książek dla dzieci i młodzieży, i wysmakowane artystycznie, oryginalne ilustracje Sylwii Kaczmarskiej złożyły się w niezwykłą całość.

Przekład jest wierny oryginałowi, nie ma skrótów, zachwyca barwny i bogaty opis miejsc, życia codziennego. Odkrywam Anię… jakby od nowa i wiem, że to spotkanie nie jest naszym ostatnim. Ilustracje idealnie współgrają z tekstem, stojąc na pograniczu realizmu i metafory.
Zapraszam do lektury wszystkich, gdyż jest to niezwykle rodzinna książka.
 
- Małgorzata J. Berwid, autorka i scenarzystka programów telewizyjnych dla dzieci "Ciuchcia", "Budzik", "Moliki książkowe" w TVP

Recenzja: 

„W przyjaciołach powinniśmy szukać tego, co w nich najlepsze, i obdarzać ich tym, co w nas najlepsze. Wtedy przyjaźń będzie największym skarbem życia.” 

Pierwszy kontakt z tą powieścią miałam, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, a moja nauczycielka powiedziała, że mamy przeczytać Anię z Zielonego Wzgórza, ponieważ jest to lektura obowiązkowa. Pamiętam, że wypożyczyłam ją jeszcze tego samego dnia... i po prostu się w niej zakochałam. Przeczytałam ją dosyć szybko, a w późniejszym czasie sięgnęłam po kolejne części, które opowiadały o fenomenalnej, rudowłosej istotce. 

Ostatnio postanowiłam powrócić do tej pozycji i sprawdzić, jak będę ją odbierała, jako osoba trpchę starsza, która patrzy już inaczej na niektóre sprawy. 
Niby wiele się zmieniło, ale... na końcu byłam tak samo wzruszona, jak lata temu. Nie dziwię się, nigdy zresztą nie dziwiłam, że Anię z Zielonego Wzgórza można zaliczyć do klasyki literatury.

Główną bohaterką, nie tylko zresztą tej książki, ale i kolejnych części, jest rudowłosa dziewczynka z domu dziecka, która nazywa się Ania. Kiedy poznajemy ją po raz pierwszy, jest ona małą gadułą, która czeka na dworcu na Mateusza, który ma  przyjechać po nią i zapewnić jej pełen ciepła rodzinnego dom...

W pierwszym rozdziale widzimy jednak, że Mateusz i Maryla chcieli z sierocińca przygarnąć nie dziewczynkę, a chłopczyka, który mógłby pomóc mężczyźnie w zarządzaniu gospodarstwem domowym.

Jednak już podczas pierwszej rozmowy Mateusz zostaje zauroczony dziewczynką - jej śmiałością, wyobraźnią i poglądami na świat. Nic więc dziwnego, że po długich dyskusjach... rodzeństwo postanawia zatrzymać Anię. 

„Jutro jest wolne od błędów.”

W tym momencie zaczyna się cała historia (zdecydowanie pełna przygód, nieprzewidzianych wydarzeń, problemów i zaszczytów) - nie tylko naszej głównej bohaterki, ale także jej nowych opiekunów, sąsiadów, przyjaciół... Autorka z wielką wprawą ukazuje nam zarówno wzloty, jak i upadki, pokazuje nam, że ludzie są w stanie się zmienić, jeżeli tylko tego chcą. 
Wracając jeszcze do autorki - po stylu widać, że książka nie jest pisana współcześnie, ale bardzo łatwo jest przywyknąć do języka, jaki jest użyty w jej książkach. Nie ma więc żadnych problemów z czytaniem (przypuszczam, że jest w tym duża rola współczesnych tłumaczy, którzy trochę bardziej unowocześniają niektóre sformułowania, ale pewna nie jestem). 

Pozycja, którą posiadam ja, ma nie dosyć, że wspaniałą, twardą oprawę, ale jeszcze masę ślicznych ilustracji, które zdecydowanie mi się spodobały! 
Przykład widać obok :)
Ilustratorką tego wydania była Sylwia Kaczmarska, a ja chciałam po prostu pogratulować jej umiejętności i talentu.

Było wiele wydań Ani, ale mam wrażenie, że to, które posiadam ja... jest najlepsze na współczesnym rynku (to nie miały być przechwałki, a stwierdzenie faktu!).

Książkę, a raczej książki, polecam dokładnie wszystkim - młodym, starym, kobietom, mężczyznom... Zobaczcie, jak w barwny i bogaty sposób można opisywać nie tylko miejsca i rzeczy, ale też ludzi i ich emocje. 
Życzę nie tylko sobie, ale nam wszystkim, aby z powieścią tą zapoznało się jak najwięcej osób i wyniosły z niej parę, oczywistych po zapoznaniu się z treścią, wniosków.

Powieść tą dostałam od Wydawnictwa SKRZAT

10 komentarzy:

  1. Kocham Anię! Chyba ją jeszcze raz przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam ją z dawnych lat, gdy byłam młodsza i zaczytywałam się w jej historiach, ciekawe czy nadal by mi się podobała, gdybym po nią po latach sięgnęła, sądzę że tak ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam ją w podstawówce i podobała mi się. Na początku trochę mnie nudziła, ale później było tylko lepiej:) Muszę przeczytać ją ponownie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nigdy nie mogłam sie wziąć za czytanie Ani ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ukrywam że po Twojej recenzji nabrałam ochoty by ponownie zajrzeć do Ani ;-) Najchętniej właśnie w takiej ślicznej wersji z obrazkami :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem fanką tej ksiażki. Nie spodobała mi sie jak czytałam ją w podstawówce i wątpie aby spodobała mi sie teraz.
    P.S
    Fajny nagłówek!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuje wielki sentyment do ''Ani z Zielonego wzgórza'', bo wiąże się z najpiękniejszymi latami mojego dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wstyd się przyznać ale nawet kiedy "Ania" była moją lekturą nie zdołałam przez nią przebrnąć i aż do dziś nie przeczytałam książki.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Anię..." przeczytałam, bo musiałam, ale po następne części sięgnęłam już zupełnie dobrowolnie. Pamiętam, jak wypożyczyłam kolejne tomy w szkolnej bibliotece :) Po kilku w końcu mi się znudziło, ale i tak miło wspominam.

    OdpowiedzUsuń