poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Anna Głomb - "Śmierciowisko"


Autor: Anna Głomb
Tytuł: Śmierciowisko
Wydawnictwo: Videograf
Data wydania: 2012
Liczba stron: 289
Ocena: 7/10

Opis:

Już niewielu mieszkańców zagubionej wśród nieprzebranych lasów osady Bukowsko pamięta tragiczną w skutkach Epidemię sprzed dziesięcioleci. Życie bez pośpiechu toczy się nowymi torami, a ludziom udało się jakoś przystosować do surowych warunków. Jednak ich spokój w pewnym momencie zostaje zakłócony przez niepokojące zdarzenia zachodzące w pobliżu wioski. Niebezpieczeństwo czai się wśród drzew i z każdym dniem nabiera coraz bardziej realnych kształtów. Główna bohaterka, Dorota, rozumie, że splot okoliczności może dotyczyć jej w większym stopniu niż innych, więc postanawia działać. Wtedy zagrożenie się materializuje i ... nie zdradzę więcej, by nie psuć przyjemności płynącej z lektury. 

Recenzja:

   Nie jestem w stanie określić, co tak na prawdę skusiło mnie w tej książce. Jakby nie patrzeć, po opisie można by wywnioskować, że trochę utartych schematów nam się tutaj pojawi. Jednak tutaj pojawia się pierwszy błąd, a książkę nie tak łatwo jest przypasować do jednego gatunku literackiego.
Śmierciowisko jest debiutem Pani Anny i muszę przyznać, że dość udanym, mimo kilku błędów, ale o tym potem.
Trochę ciężko przyszła ocena tej książki. Czy Wy też tak macie, że bardzo polubiliście jakąś książkę, mimo iż jesteście świadomi jej słabości? Mi się to zdarza czasami, i tak też było w tym przypadku.

"Może zresztą wariaci różnią się tym od zwykłych ludzi, że w swojej naiwności dzielą się swoim światem z innymi?"

Zacznijmy może od okładki. Podoba mi się, jest interesują i inna od wszystkich. Na pewno przykuwa uwagę i nie pozwala przejść obok Tej książki obojętnie.
Tłem całej historii jest Epidemia, która zdziesiątkowała ludzi na świecie. Ba, zostało ich bardzo niewielu. Tutaj też mam mały dylemat przy ocenie. Czasem, podczas czytania, myślałam sobie, że ta epidemia to tak właściwie mogła się nie wydarzyć, a historia i tak miała by sens. Ot taki chwyt reklamowy, żeby zachęcić do zapoznania się z lekturą, bo motywy dystopijne są teraz bardzo modne. Za kilka stron jednak zmieniałam swoje zdanie i wiedziałam, że takie tło jest tutaj niezmiernie potrzebne. I tak przez całą książkę, raz tak, raz tak.
Ponadto, wyłapałam jeden mały błąd. Nie wiem, czy to przewrażliwienie z moje strony, a może za bardzo się czepiam, czy po prostu wynika to z mojej nieuwagi. W jednym miejscu narrator mówi, że Dorota pakując się zabrała jedzenia na kilka dni, po czym po kilku stronach dowiadujemy się, że bohaterka była zbyt pewna siebie i zabrała prowiant, tylko na jeden dzień marszu. Wiem, że to nie przeszkadza w odbiorze lektury, ale ja często wyłapuję właśnie takie małe niedogrania. 
Co do głównej bohaterki, to mam wrażenie, że jest ona strasznie niezdecydowaną osobą. Nie potrafi się zdecydować co by tak na prawdę chciała. Niby coś wie, ale nie ma pojęcia jak to wykorzystać i tak w kółko. Dziękuję tylko, że nie ma tutaj wątku miłosnego, bo Dorota wtedy by miała dopiero problem z decyzjami. Nie licząc tego niezdecydowania, to bohaterkę oceniam raczej pozytywnie, ale bez żadnych fajerwerków.
Książka, według mnie, wyraźnie dzieli się na takie dwie części. Część, która dzieje się w osadzie, i część, która dzieje się poza nią. Wiem, że teraz może to trochę banalnie brzmieć, ale nie mogę Wam za dużo zdradzić bo to już by był spojler, a tego bym nie chciała.
Jak na debiut, to jestem bardzo mile zaskoczona. Zdarzyły się momenty, kiedy trochę się wynudziłam, ale wielkiej tragedii z tym nie było.
Bardzo podobały mi się odniesienia do legend czy do starych wierzeń, które autorka wykorzystała w tekście. A jeszcze bardziej podobał mi się sposób w jaki to wykonała. Nadaje to takiego mrocznego charakteru książce, w który prowadza nas już sama okładka.
Tak w zasadzie, to już chyba wszystko, co chciała bym napisać o tej książce. Mimo, że widzę w niej kilka niedociągnięć, to na prawdę serdecznie polecam się z nią zapoznać. 

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Videograf


10 komentarzy:

  1. Może kiedyś się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta okładka jest świetna :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy zobaczyłam ta miniaturkę, od razu musiałam przeczytać recenzję bo ta książka chodzi koło mnie cały czas, ale już teraz się zdecydowałam. Muszę ją zdobyć

    OdpowiedzUsuń
  4. czytałem - świetna książka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Może się skuszę, jak trafi się okazja.
    Moja Teściowa jest uczulona na takie nieścisłości w lekturze - mamy potem o czym dyskutować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka raczej nie w moim stylu, nie moja tematyka. Może kiedyś... :)

    Zapraszam do mnie na wyzwanie: "Stare, dobre czasy!"
    pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka mnie normalnie rozkochała w sobie! Mroczne klimaty to coś dla mnie! Chciałabym przeczytac, myślę, że miło spędzę z nią czas.

    OdpowiedzUsuń
  8. okładka oraz tytuł są bardzo zachęcające ;) z pewnością w najbliższym czasie książka ta przejdzie przez moje ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi i mrocznie, i zachęcająco - możliwe, że dam Śmierciowisku szansę.

    OdpowiedzUsuń
  10. ja nie jestem jakoś przekonana do tej książki i spasuję . I znów książka w przepięknej oprawie, której fabuła mnie nie interesuje.

    OdpowiedzUsuń