czwartek, 24 lipca 2014

J. T. Ellison - "Pocałunek śmierci"

Autor: J. T. Ellison
Tytuł: Pocałunek śmierci
Wydawnictwo: Mira
Data wydania: 2014
Ilość stron: 352
Ocena: 6/10

Opis:

Krwawe ślady maleńkich stóp prowadzą do kuchni. Na podłodze leży martwa Corinne. Obok siedzi jej wystraszona półtoraroczna córeczka...
Śledztwo prowadzi detektyw Taylor Jackson. W trakcie dochodzenia odkrywa wstydliwe fakty z życia ofiary. Piękna i znana Corinne Wolff zażywała silne antydepresanty, mimo że była w siódmym miesiącu ciąży. Czy naprawdę czuła się aż tak nieszczęśliwa? Czy wiedziała, że jej mąż robi nielegalne interesy z bossem miejscowego pornobiznesu?
Lokalne media podgrzewają atmosferę, śledczy pracują pod ogromną presją. Sprawa wydaje się beznadziejna. Brakuje świadków, ktoś nieustannie podsuwa fałszywe tropy i próbuje skompromitować detektyw Jackson. Mimo to policja odnajduje dowody świadczące, że Corinne mógł zamordować tylko ktoś, komu bezgranicznie ufała…

Recenzja:

Autorka "Pocałunku śmierci" trochę skojarzyła mi się z Ericą Spindler, co było całkowicie nietrafionym domysłem. Książki obu pisarek różnią się bardzo. Dreszczyk, który czuję, czytając Spindler nie towatrzyszył mi wcale podczas lektury pani Ellison. Książka okazała się niewypałem, ale co dziwne, tylko po części z winy autorki.

Główną bohaterką powieści jest detektyw Taylor Jackson, którą z początku lubiłam, jednak z biegiem stron zaczynała mnie trochę irytować. "Kobieta, która wie wszystko najlepiej"   to określenie, które zbyt oględnie oddaje jej chęć kontrolowania każdego. Uważam, że autorka szła w jak najlepszym kierunku, kreując nieustępliwą policjantkę, która umie o siebie zadbać, ale chyba trochę się zatraciła. Taylor czsami wydaje się aż zbyt samodzielna i jej odwaga graniczy niekiedy z chęcią do pakowania się w kłopoty. Mimo wszytsko jej poczucie humoru, czasem mało wyrafinowane, było miłym akcentem. Oczywiście duży plus za to, że mieliśmy okazję ją poznać jako prywatną osobę, co niekiedy autorzy pomijają w książkach kryminalnych.

Pomysł na fabułę był dobry. Zabójstwo ciężarnej kobiety może się wydawać trochę makabryczne, jednak nie jest aż tak straszne, jeśli porównywać je ze zbrodniami, które pojawiają się w książkach takich jak na przykład Joego Nesbo, czy nawet wcześniej wspomnianej pani Spindler. Corinne, ofiara, była postacią, która najbardziej mnie zaintrygowała, mimo że pjawiała się jedynie jako wspomnienie. Zafascynowała mnie postać Aidena, a także Naśladowcy. Może sięgnę po wcześniejsze lub późnejsze książki Ellison, aby bliżej poznać tego drugiego. Nie pytajcie, dlaczego seryjni mordercy są obiektem mojego zainteresowania, czysto naukowego, ale dopóki analizuję ich postawy w książkach, można to uznać za szczegół. 

Wracając do "Pocałunku śmierci", akcja najpierw pędziła, potem się zatrzymała i było nudno. Pod koniec zrobiło się znowu ciekawie, jeśli ktoś ne domyślił się wcześniej, kto jest prawdziwym mordercą. Wiedziałam o tym od mniej więcej trzydziestej strony, a więc dodatkowy element zaskoczenia zanikł. Muszę jednak powiedzieć, że książka nie jest aż taka zła, a mogłaby być nawet dobra, gdyby nie to, że już na początku zostają nam ujawnione bardzo ważne informacje. Mam wielki żal do wydawnictwa za to, że tak skonstrowało opis. Streściło ponad dwieście niezłych stron, których ja osobiście bym nie przewidziała, bo TAKICH faktów nikt zdrowy na umyśle by nie przewidział. Z tym wątkiem spotkałam się w ksiązce po raz pierwszy i ani trochę mnie nie zniesmaczył za co brawa dla autorki. Naprawdę sprawnie sobie poradziła z kwestią, którą naprawdę ciężko opisć.

"Pocałunek śmierci" to moje pierwsze spotkanie z Ellison, jednak chyba nie ostatnie, ponieważ więcej potrzeba, aby zrazić mnie do twórczości autora. Dam tej pani jeszcze szansę, bo mimo wszytskich wad, które wyliczyłam, książka była miłą lekturą. 

Wasza Ariada :)

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Harlequin :)




2 komentarze:

  1. Może kiedyś się skuszę ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabójstwo wydaje się intrygujące, może kiedyś sama się przekonam o wykonaniu ;)

    OdpowiedzUsuń