środa, 23 lipca 2014

Colleen McCullough - "Ptaki ciernistych krzewów"

Tytuł: Ptaki ciernistych krzewów
Autor: Colleen McCullough
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2013 (pierwsze wydanie: 1991)
Liczba stron: 608
Ocena: 7/10

Opis:
Meggie, jedyna dziewczynka w wielodzietnej rodzinie Clearych, wychowuje się na farmie. Jej powiernikiem i opiekunem jest Ralph de Bricassart, z którym łączy ją głęboka przyjaźń. Jednak z biegiem lat to uczucie nabiera innego wymiaru i przeradza się w miłość. Czy ma ona jednak szansę, skoro Ralph jest księdzem? Jakich wyborów dokonają obydwoje i czy będą szczęśliwi?

Recenzja:
Większość z was kojarzy zapewne tytuł Ptaki ciernistych krzewów z serialem, okrzykniętym mianem jednego z najbardziej romantycznych seriali w historii telewizji. Nadawany w 1983 roku, był oglądany raczej przez nasze matki i to właśnie one kojarzą ten tytuł (zazwyczaj z Richardem Chamberlainem, który grał w nim główną rolę), młodemu pokoleniu nic on nie mówi. Szczerze to i mnie nic nie mówił, za to nazwisko autorki było mi już znane, do tego ten opis na okładce… no i cena, jedyne 9,90 zł za książkę liczącą ponad 600 stron – nie mogłam się nie skusić.
Sagi rodzinne to specyficzny gatunek, który ma swoich przeciwników i zwolenników. Osobiście nie mam nic przeciwko, jeśli są dobrze napisane. Śledzenie losów kilku pokoleń może okazać się zajmujące, czego najlepszym przykładem jest Sto lat samotności. Czasem trudno się oderwać od takich książek, innym razem przysypiamy z nudów. Jak było z Ptakami ciernistych krzewów?
Meggie była jedyną dziewczynką w wielodzietnej rodzinie Clearych. Urodziła się w Nowej Zelandii, ale jeszcze jako dziecko przeprowadziła się do Australii. Właśnie tam poznała księdza Ralpha de Bricassarta. Uczucie, które pojawiło się między nimi, zaważyło na całym życiu przynajmniej jednego z nich. Ralph de Bricassart był pięknym mężczyzną, nieczułym jednak na wdzięki swoich parafianek (w każdym razie dopóki nie poznał Maggie). Był też karierowiczem i wybrał karierę w Watykanie zamiast miłości swojego życia, którą była oczywiście Maggie. Losy tej dwójki splatały się jednak i choć po tym jak Ralph wyjechał z Droghedy z majątkiem, który należał się Clearym, widywali się raz na kilka bądź kilkanaście lat, nie przeszkodziło im to w pielęgnowaniu uczucia, które ich połączyło.
Mówi się, że Ptaki ciernistych krzewów to australijskie Przeminęło z wiatrem. Przyznam szczerze, że nie uniknęłam porównań podczas czytania. Z tym że o ile Scarlett O’Hara była jedną z najbarwniejszych żeńskich postaci w literaturze, o tyle Maggie Cleary, czy Maggie O’Neill była okropnie bezbarwna. Jak określał ją sam Ralph – pogodzona ze swoim losem kobiety, idealna kandydatka na żonę i matkę. No i ta niemożliwa do spełnienia historia miłosna księdza i młodej kobiety – nie wydała mi się wcale szalenie romantyczna. Rhett Butler był romantyczny, co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości. Ale Ralph de Bricassart? Niespecjalnie.
Choć historia kręciła się wokół Maggie, Colleen McCullough przybliżyła nam też losy Fee – jej matki, Justyny – jej córki oraz braci i syna Maggie. Z całej tej plejady bohaterów najbardziej przypadła mi do gustu niesforna Justyna, która ze swoim charakterkiem mogłaby robić pewną konkurencję dla Scarlett, podobnie jak jej adorator Rain, który czekał na nią siedem lat, mógłby zostać porównany do Butlera.
Może cały romantyzm tej książki polega na tym, że opowiada o miłości niespełnionej, niemożliwej do spełnienia? Ralph należał do Boga i choć Maggie udało się na chwilę mu go ukraść, musiała potem oddać dług.

Ptak z cierniem w piersi wypełnia niezmienne prawo. Coś niezrozumiałego pcha go, by przebił się i zginął, śpiewając. W chwili gdy cierń wchodzi w ciało, nie pojmuje jeszcze, że to śmierć. Śpiewa i śpiewa, aż zabraknie mu tchu. Lecz my, gdy wbijamy ciernie w nasze piersi, jesteśmy świadomi, a mimo wszystko robimy to. Mimo wszystko.

Colleen McCullough umie opowiadać historie. W Ptakach ciernistych krzewów przeczytamy o wszystkim, bo jak to z sagami rodzinnymi bywa, to opowieść o życiu. Przeczytamy o samotności, trudnych wyborach i oczywiście miłości. Wszystko to autorka okrasiła opisami Australii, które urzekną niejedną osobę. Jeśli ktoś lubi tego typu książki, a jeszcze nie czytał Ptaków ciernistych krzewów, nie ma na co czekać!

2 komentarze:

  1. Oj ja lubię tego typu książki, więc chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem przyjemna książka, umila czas.

    OdpowiedzUsuń