piątek, 27 czerwca 2014

Clarissa Black - "Klejnoty elfów"

Tytuł: Klejnoty elfów
Autor: Clarissa Black
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 338
Ocena: 4/10

Opis:
Cztery stożki popiołu czerniły się na wyłożonej drewnem podłodze. Stanął na środku pokoju, czując wzbierającą w nim wściekłość. Jedyne, co pozostało po jego braciach, to dym i delikatny swąd spalenizny. […] Bezwiednie zacisnął pięści. Nadchodził czas zemsty.
Od setek lat toczy się walka między dwiema organizacjami skupiającymi nadnaturalne istoty: służącą dobru Gwardią i opowiadającym się po stronie zła Zakonem, które pragną posiąść kamienie dające potężną moc. Gdy jeden z nich dostaje się w ręce Zakonu, staje się jasne, że Gwardia musi zrobić wszystko, by odnaleźć ten drugi, od dawna zaginiony. Czas ucieka, a stawka jest wysoka...

Recenzja:
Niech was nie zmyli angielskojęzyczny pseudonim, autorem tej książki jest Polka – sądząc po sposobie, w jaki została napisana – młoda Polka.
Bohaterką Klejnotów elfów jest Cathy, osiemnastolatka o niezwykłej mocy. Jest centuri, wygląda jak człowiek, ale ma zdolności telekinezy i inne – wyjątkowe nawet wśród jej własnej rasy. Należy do Gwardii i w wolnych chwilach zajmuje się pilnowaniem, by wszystkie rasy przestrzegały Kodeksu. Pewnego dnia, po nieudanej akcji, okazuje się, że jej życie jest w niebezpieczeństwie. To znaczy ciągle było, z racji jej niezwykłości, ale nagle stało się ono bardziej realne. Niebezpieczeństwo nazywa się Angelo Muse i jest Cieniem, któremu wymordowano całą rodzinę. Zdjęty słusznym gniewem postanawia się zemścić, a jako że jedyny trop prowadzi do Cathy, łatwo się domyślić, że będzie chciał ją zabić. Ale Cathy jest niezwykła, jak już pisałam, ma też ładne, niebieskie oczy, którym młody Cień nie potrafi się oprzeć, mimo że jest istotą niezdolną do odczuwania wyższych uczuć, takich jak miłość. A więc jednego dnia chce zabić Cathy, ale następnego zostaje jej sprzymierzeńcem i razem walczą ze złym Zakonem, którego Mistrz chce zdobyć tytułowe klejnoty, by zyskać nieśmiertelność i władzę nad światem.
Siedzę i myślę, czy w tej książce było w ogóle coś oryginalnego? Czy choć na moment wyszła spoza utartych schematów i była czymś więcej niż kolejną młodzieżową książką fantasy z wątkiem miłosnym i „zadziorną” bohaterką, która ratuje świat? Odpowiedź brzmi „nie”. Klejnoty elfów są poprawnie napisane, ale we mnie nie wzbudziły żadnych emocji. Szczerze mówiąc wynudziłam się podczas lektury. Och, trafili się jacyś zdrajcy po drodze, żeby nie było zbyt nudno, ale akcja posuwała się utartym szlakiem w stronę oczywistego zakończenia. Wątek miłosny? Ilu już było takich chłopaków z oczami błyszczącymi złośliwością i dziewcząt, które nie potrafiły się im oprzeć, mimo że trochę działali im na nerwy? Jak dla mnie za dużo.
Co tu dużo pisać, książka mogłaby być dobra dla osób, które nigdy nie miały w ręku innych tego typu pozycji. Ale jeśli ktoś czytał już cokolwiek podobnego, natychmiast dostrzeże powielone schematy.
Na mnie Klejnoty elfów nie zrobiły najmniejszego wrażenia. Ze wszystkiego najbardziej podobała mi się okładka. W sumie szkoda, bo autorka pisze całkiem nieźle i gdyby postarała się i wymyśliła coś bardziej oryginalnego, mogłaby wyjść niezła książka. Tą ciężko mi polecić... 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res

6 komentarzy:

  1. Och, jak szkoda... :( Miałam duże nadzieje względem tej książki. Trudno niestety obecnie wymyślić coś oryginalnego. O tym, czy książka jest dobra, decydują szczegóły.

    Przy okazji zapraszam do siebie na konkurs: http://heaven-for-readers.blogspot.com/2014/06/klub-karmy-czesc-2-wraz-z-tematyczna.html – krótki termin, dlatego informuję osobiście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę czytałam i inaczej ją nieco odebrałam. Jest ciekawa ;)
    Pozdrawiam ciepło :):*

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, w końcu to wydawnictwo dało jakąś ładną okładkę, a w środku nędznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Serio? Szkoda, że tak źle Po okładce sądziłam, że to będzie coś naprawdę: woow! No ale dobrze, że mnie uprzedziłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja książkę przeczytałem i jest naprawdę dobra! Nie czytałem wcześniej zbyt wiele ale ten sposób pisania mi odpowiada. Treść wciągająca bo nie ciągle nie wiadomo co będzie na końcu. Książeczkę oceniam 9/10 :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam że tego typu gatunki : oh on mnie wkurza oh ah a na końcu happy love omijam jak mogę. Jest to nudne dziecinne a wręcz irytujące.. No ale kto co lubi, znam osobę, która uwielbia tego typu gatunek love więc hmm ;)

    OdpowiedzUsuń