wtorek, 13 maja 2014

Ewa Mazur - "Córa Lechistanu"

Autor: Ewa Mazur
Tytuł: Córa Lechistanu
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2014
Ilość stron: 150
Ocena: 1/10

Opis:

Tu, gdzie graniczą ze sobą Moscavia i Sarmacja, istniał dawniej kraj zwanym Lechistanem. Czy ma szansę się odrodzić?
Siedemnastoletnia Karina Poniatowska nie jest typową nastolatką. Nie lubi potulnie siedzieć w domu i czekać na rozwój wypadków. Chce służyć krajowi, o którym prawie wszyscy zapomnieli. Kim naprawdę jest dziewczyna i jakie jest jej przeznaczenie?
„Córa Lechistanu” to opowieść o odwadze, samotności i potrzebie miłości, jak również odnajdywaniu własnej tożsamości w służbie ojczyźnie. 


Recenzja:

Opis książki jest naprawdę zachęcający - pomyślałam i zamówiłam pozycję. Nie spodziewałam się jednak, że powieść ta okaże się tak słaba! Muszę przyznać, że jedyną rzeczą, która jest w niej dobra, to właśnie ten opisik... 

Główną bohaterką jest siedemnastoletnia Karina Poniatowska, która podobno nie jest taką typową nastolatką. Może i jest to prawda - jej nazwisko daje nam dosyć pozytywne skojarzenia, które odnoszą się do historii Polski. 
Tyle, że... Karina jest chłopką. No i na dodatek jest dziewczyną. Więc jak ona ma pomóc ojczyźnie?!

Według autorki sprawa jest prosta. 
Nasza główna bohaterka z dnia na dzień nauczyła władać się bronią, pokonała jednego z najlepszych wojowników/rycerzy (nie mam pojęcia, jak ich nazwać) i ruszyła z nimi w świat, aby służyć ojczyźnie.
I wszystko byłoby fajne i piękne, gdyby nie to, że całkowicie nie ma w tym sensu! Bo oni przez większość pozycji wloką się po lesie i nawet nie wiedzą, w którą dokładnie stronę mają się kierować!

Zrobię może zbiór wszystkich aspektów, o których powinnam powiedzieć (w takiej krótkiej wersji):

Po pierwsze - styl autorki pozostawia wiele do życzenia. Dziwię się, że w ogóle odważyła się wydać coś tak słabego...

Po drugie - w tej objętości nie mogła zawrzeć zbyt dużo akcji, nie? To było w miarę zrozumiałe. Szkoda tylko, że prawda okazuje się następująca - albo akcji nie ma wcale, albo w niektórych momentach dzieje się tyle rzeczy, że połowa z nich może podchodzić pod czystą fantastykę.

Po trzecie - nic tak naprawdę nie jest dopracowane. Ewa Mazur starała się stworzyć postacie dynamiczne - wyszły jej pełne sprzeczności, ale za to bardzo irytujące (szczególnie główna bohaterka, która sama nie wie, czego chce, ale objawiający się jej anioł podpowiada, co ma robić. Nie mogę zapomnieć dodać, że Karina jest przekonana o własnej wyjątkowości, tak samo zresztą jak jej rodzina, znajomi i wszyscy inni bohaterowie tej pozycji...). Autorka najwyraźniej chciała stworzyć ciekawą, wciągającą akcję... ale nawet nie wiem, jak mam skomentować, ponieważ aż brakuje mi słów, którymi mogłabym opisać to, jak jej naprawdę wyszło.

Po czwarte - lubię ładne okładki, ale ta... nie ma praktycznie żadnego nawiązania do treści. Albo ja go nie widzę.

Po piąte - pozycja ta jest adresowana do młodzieży. Wątpię jednak w to, że akurat młodzież mogłaby się nią zainteresować (są wyjątki oczywiście). 

Książki nie polecam. Nawet gdybym chciała, to nie znalazłam w tej pozycji nic, co mogłabym pochwalić (a naprawdę starałam się coś takiego znaleźć!).
Jest masa dużo lepszych powieści, po które możecie sięgnąć. 
Pozycji pani Ewy Mazur radzę jednak unikać jak ognia. Strata czasu i pieniędzy.


Książkę tę dostałam od Wydawnictwa Novae Res

8 komentarzy:

  1. Odpuszczę sobie, gdyż czeka na mnie wiele lepszych książek.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że to takie rozczarowanie. Wielka szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż się będę bała spojrzeć na książkę w księgarni ... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce wcześniej, piękna okładka, lecz widzę że Cię nie urzekła. Hmm..nie jestem pewna czy chcę ją przeczytać...;/

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja wiedziałem, że lepiej zamówić sobie coś innego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, właśnie dzięki takim książkom wole sięgać po starocie niż napalać się na nowości ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Za niedługo zmierze się z tą ksiażką, jestem pełna obaw, ale i tak ją przeczytam. Skoro mam możliwość jej przeczytania, to chetnie sama zobacze czy jest aż tak kiepsko.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zarówno tytuł jak i opis przykuły moją uwagę. Po takim wstępie spodziewałabym się jakiegoś epickiego tomiszcza - coś na kształt Sienkiewicza. Skutecznie odstraszyłaś mnie od tej książki.

    OdpowiedzUsuń