poniedziałek, 10 marca 2014

David Marti - "Czarownice z Arnes"


Autor: David Marti
Tytuł: Czarownice z Arnes
Wydawnictwo: Bellona
Data wydania: 2014
Liczba stron: 264
Ocena: 4/10

Opis:

Rok 1533. W małym miasteczku Arnes położonym pośród oszałamiającej przyrody lasów i gór Terra Alta, Maria, młoda i silna dziewczyna, rodzi swoje pierwsze dziecko, córkę Lunę. Niezmiernie szczęśliwa babcia Magdalena, doświadczona akuszerka i zwolenniczka dobroczynnych sił natury, chce powitać swoją wnuczkę pradawną modlitwą, pełną mocy i mądrości. Popełnia jednak fatalny błąd: jej słowa słyszy stary proboszcz, który jest zdolny do wszystkiego, by wyplenić herezję.
Gdy Luna dorasta, przechodzi inicjację dzięki Marii i tajemniczemu tekstowi, Księdze Wiedzy Tajemnej, kompendium całej wiedzy, magicznej i naturalnej, która na przestrzeni wieków przechodziła z pokolenia na pokolenie. Jednak matka i córka, a także cała ich dawna mądrość są w niebezpieczeństwie. Ograniczenie i fanatyzm rozprzestrzeniają się po tych ziemiach, a oskarżenie o czary powoli nadciągają do miasteczka.

Recenzja:


   Może to przez natłok rzeczy które musiałam robić lub ilość godzin spędzonych nad nauką do sesji, ale chciałam sięgnąć po książkę, która przeniesie mnie w inny świat, gdzie nie będę musiała się skupiać na moich sprawach, tylko nad życiem i przygodami bohaterów. Czytając opis tej książki myślałam, że będzie to idealny wybór. Czy tak było? No chyba nie do końca, ale o tym dowiecie się za chwilę.
Zacznijmy może od tego, że akcja całej historii dzieje się w XVI w. Niestety, jak się okazało, książka w ogóle nie oddaje klimatu tych czasów, przynajmniej według mnie, nie przenosi nas w inny świat, o którym możemy poczytać tylko w książkach. Tak jak na początku myślałam, to tę pozycję można spokojnie przeczytać w jeden wieczór. Warunek jest tylko taki, że żeby poświęcić jej tak nie dużo czasu to ta książka powinna być wciągająca. Mnie w zupełności nie wciągnęła i mimo, że czytało się ją błyskawicznie to pod koniec już trochę się męczyłam.
Na duży plus oceniam to, jak zostały przedstawione, tytułowe czarownice. Nie tyły to, te typowe czarownice ze szpiczastym nosem, czy kapeluszem, z kotem i miotłą, ale zwyczajne proste kobiety, które czerpały swoją moc z natury, tworzące leki i maści z ziół uzbieranych na polach czy doszukujące się znaków w zwierzętach.
Podobało mi się też to, że w książce pojawiało się połączenie kilku wyznań, a nie że całość opierała się tylko na jednej religii. Mieliśmy tutaj chrześcijaństwo, islam a nawet trochę mitologii. Nie wiem na ile historie nawiązujące do Biblii były prawdą (np. czwarty Król, który miał oddać pokłon Jezusowi), ale były przestawione w bardzo ciekawy sposób.
Ostatnią, rzeczą bardzo pozytywną, jest to, że wątek miłosny pojawia się tak w zasadzie na samym końcu książki, a nie jak w większości tego typu historii, towarzyszy nam od początku.
Na tym chyba koniec plusów, które widzę w tej pozycji. Miałam wrażenie, że niektóre rozdziały były zbędne, a autor umieścił je tylko po to, żeby zwiększyć gabaryty książki.
Poza tym, kiedy czytam jakąś historię, to wczuwam się w sytuacje, bohaterów, współczuję im, nienawidzę czy po prostu bardzo ich lubię, ale tutaj nie czułam zupełnie nic. Kiedy działo się coś złego, czytałam to zupełnie obojętnie i bez większego zastanowienia. Przez to mam wrażenie, że ta książka jest, nie wiem czy dobrze dobiorę słowo, jednowarstwowa i nie wnosząca zupełnie nic.
Okładka też nie powala na kolana, ale może być.
Mimo, że mnie ta pozycja nie przypadła do gustu, może akurat wam się spodoba, bo ogólny pomysł był bardzo dobry, tylko troszeczkę gorzej z jego realizacją.

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Bellona



7 komentarzy:

  1. Jakoś nie przepadam za czarownicami :)
    zapraszam do mnie, zaczytan-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że spodziewałam się po tej lekturze więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, że lubię taką tematykę, jakoś nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. przestraszyłam się twojej oceny, jednak mimo wszystko jestem ciekawa książki i byłabym skłonna się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przekonuje mnie ta książka jakoś specjalnie do siebie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś tak czułam, że nie jest to książka wysokich lotów.
    http://krwawiecichozyjac14.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń