poniedziałek, 27 stycznia 2014

Yrsa Sigurdardardóttir - "Lód w żyłach"


Autor: Yrsa Sigurdardóttir
Tytuł: Lód w żyłach
Wydawnictwo MUZA S.A
Data wydania: 2010
Liczba stron: 386
Ocena: 7/10

Opis:

Na prawie nie zamieszkałym wschodnim wybrzeżu Grenlandii prowadzi odwierty pewna islandzka firma. Niedawno z bazy w tajemniczych okolicznościach zniknęło troje pracowników, a reszta wyjechała. Okoliczności tych zdarzeń ma wyjaśnić na miejscu prawniczka Thora, doskonale znana z poprzednich książek Yrsy Sigurdardóttir.
Thora wraz z mającą jej pomóc ekipą jedzie na Grenlandię. Na miejscu okazuje się, że baza została odcięta od świata: ktoś uszkodził anteny satelitarne i skutery śnieżne, nie działają telefony. W dodatku wszyscy mają wrażenie, że cały czas ktoś ich obserwuje. Pierwsza noc jest niczym koszmar, a kolejne dni przynoszą coraz bardziej przerażające odkrycia - złowrogą figurkę Tupilaka, ludzkie kości w szufladach biurek, zamrożone zwłoki w chłodni. Mieszkańcy pobliskiej osady uważają okolicę za przeklętą, nie zapuszczają się w te rejony i nie chcą rozmawiać z przyjezdnymi. Swoje śledztwo Thora zaczyna od przeczytania książki o miejscowych wierzeniach i historii wschodniej Grenlandii...

Recenzja:

   Jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Co prawda jest to już któraś z kolei część, w której występuje prawniczka Thora, ale szczerze powiem, że nie potrzeba znajomości wcześniejszych historii, aby orientować się w tej pozycji.
Jest to także moje pierwsze spotkanie z książką, której akcja toczy się aż na Grenlandii. Bardzo rzadko możemy spotkać pozycje, które opisują kulturę północy, a szkoda, bo wcale nie jest mniej ciekawa niż inne wałkowane przez wszystkich regiony świata. Nie wiem, na ile historia i tradycje Grenlandzkie opisane przez autorkę są prawdą, bo jeszcze się w ten temat nie zagłębiałam (ale na pewno to zrobię), ale połączenie wątku kryminalnego, z kulturą regionu jest tutaj bardzo trafione.
Co do fabuły, to trochę oklepany schemat, ale nie ma tragedii. Jak czytałam to miałam odczucie, że czytam Scooby Doo, w wersji dla starszych odbiorców. I na prawdę nie jest to krytyczna, czy szydercza uwaga. Wręcz przeciwnie. Kto z nas jako dziecko, nie lubił oglądać tej bajki? (dodatkowo jest to bajka która jako jedna z nielicznych cieszyła wiele pokoleń i cieszy dalej) A jeśli chodzi o to podobieństwo, to właśnie schemat fabuły sprawił, że odniosłam takie wrażenie. Na początku wydaje nam się, że za wszystkim stoją siły nadprzyrodzone, a potem okazuje się... no, sami już wiecie co się okazuje.
Byłam trochę zaszokowana, kiedy myślałam, że już w połowie książki, autorka zdradza nam rozwiązanie całej sprawy i podsuwa na złotej tacy zakończenie. Nic bardziej mylnego. Powiem szczerze, że zakończenie mnie dość zaskoczyło. Nie było jakieś, wielce spektakularne, ale jednak myślałam, że będzie inne. Co prawda autorka podsuwała nam wskazówki, ale dopiero po zakończeniu poskładałam wszystko w jedną całość.
Bardzo podobało mi się, że w książce występuje podział na dni. Gdyby nie to to chyba bym się nie połapała kiedy zaczynał się nowy dzień i ile w zasadzie cała akcja się toczyła.
Co do postaci mam mieszane uczucia. Niby wszystko w porządku, pasowali do całości, ale zabrakło im tego czegoś, czegoś co pozwoliło by im zostać w moje pamięci na dłużej.
Fajne było też to, że poznawaliśmy historię z różnych stron. Raz była to baza na Grenlandii, a zaraz potem przenosiliśmy się do ośrodka uzależnień AA. Na początku wprowadziło to lekki chaos, ale potem pozwoliło bardziej orientować się w całej sprawie.
I teraz mój ulubiony temat. Okładka. Tu też nie wiem za bardzo co powiedzieć. Nie jest jakaś spektakularna czy coś w tym stylu. Ale ma w sobie coś takiego, że chcemy sięgnąć po nią i zabrać się za czytanie.
Polecam wszystkim, którzy chcą trochę poznać Grenlandię i tym którzy są fanami Scooby Doo : D

Z gorącymi pozdrowieniami,
Klaudia.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA S.A


3 komentarze:

  1. Tym Sooby Doo to mnie przekonałaś :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O autorce słyszałam bardzo dużo, noszę się z zamiarem poznania jej twórczości bo bardzo mnie intryguje, ogólnie lubię takie "mroźne" klimaty ;) hehe Scooby Doo dobre, dobre;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie, chętnie. Już od dawna mam tę książkę w planach:))

    OdpowiedzUsuń