poniedziałek, 8 lipca 2013

Cecilia Randall - "Hyperversum"

Autor: Cecilia Randall
Tytuł: Hyperversum
Wydawnictwo: Wydawnictwo Esprit
Data wydania: 2011
Ilość stron: 750
Ocena: 10/10

Opis:

Ostrzegali cię przed spędzaniem całego wolnego czasu w wirtualnym świecie gier komputerowych? Mieli rację...  
Wyobraź sobie komputerową grę RPG, która pozwala nie tylko śledzić losy bohaterów, ale wejść w ich skórę. Która zaciera granicę pomiędzy rzeczywistością a światem wirtualnym.
Taka gra nazywa się Hyperversum.
Daniel, Ian i Jodie przenoszą się do XIII-wiecznej Francji, żeby w świecie wirtualnym przeżyć największą przygodę swojego życia. W wyniku awarii systemu fikcja miesza się z rzeczywistością, a powrót do teraźniejszości wydaje się niemożliwy. Przed bohaterami pojawiają się nieoczekiwane wyzwania. Czy Ian uratuje ukochaną z przeszłości? Czy Daniel pokona strach i z chłopca stanie się mężczyzną? Czy Jodie odnajdzie się w roli średniowiecznej damy? Czy ich przyjaźń przetrwa próbę czasu i przestrzeni?

Recenzja:

„Przyszłość jest mglista, póki nie staje się teraźniejszością. Jedynie przeszłość jest pewna i znana.” 

Kiedy po raz pierwszy przeczytałam o tej książce pomyślałam tylko: "OMG! MUSZĘ JĄ MIEĆ!". Patrząc bowiem na sam opis wiedziałam, że jest to pozycja, z którą wato się zapoznać i poświęcić jej trochę czasu wolnego - nawet, jeżeli spora objętość trochę mnie odstraszała. Jestem jednak osobą, która wcale tak łatwo się nie zniechęca, jeżeli chodzi o czytanie. Postanowiłam dać "Hyperversum" szansę.

Kiedy tylko dorwałam się do tej książki, wiedziałam już, że jest to strzał w dziesiątkę i wręcz pożarłam ją wzrokiem w ciągu kilku godzin. Nie żałowałam tego, że mój wybór padł akurat na tą powieść. Spędziłam ten czas naprawdę przyjemnie.
Nic dziwnego, książka jest bowiem idealna! Mogłabym rzec, iż jest to jednak z lepszych pozycji jakie miałam okazję przeczytać.

Głównym bohaterem jest Daniel - szczery, odważny i lojalny chłopak, który za sprawą gry komputerowej... przeniósł się w czasie wraz ze swoją dziewczyną, młodszym bratem i najlepszym przyjacielem, który - na szczęście - jest historykiem, umie władać mieczem i zna język francuski.

Pewnie należy wspomnieć, że Ian, bo tak nazywa się najlepszy przyjaciel Daniela, również jest głównym bohaterem tejże powieści.

Jodie (dziewczyna Daniela) natomiast, tak samo jak Martin (młodszy brat) są postaciami ważnymi, ale nie tak, jak wyżej wymienieni.
Postacie są bardzo dobrze wykreowane. Każda jest wyjątkowa, fascynująca i ma swój własny styl bycia.

„Ten kto ma odwagę walczyć w imię tego, co uważa za słuszne, zostaje naznaczony - To znak, który zostaje wypalony w tobie na zewnątrz i w środku, który zmienia Cię na zawsze…”

Bardzo podobał mi się pomysł na tę fabułę. Autorka wykazała się tu sporą wiedzą, kreatywnością i talentem do pisania. Nic więc dziwnego, że fabuła okazała się oryginalna i odchodząca od schematów. Ciężko byłoby spotkać w księgarni coś podobnego i równie dobrze napisanego.
Pani Randall ma naprawdę dużo wyobraźni i naprawdę lekkie pióro.

Akcja rozgrywa się, jak już wiadomo po opisie, w trzynastowiecznej Francji oraz we współczesnej Ameryce.
Wydarzeń jest całkiem sporo - cały czas coś się dzieje, a nasi bohaterowie nie mają ani chwili odpoczynku. A to ich poszukują, a to ktoś się przez przypadek zakochał...
Wszystkiego jest naprawdę pełno. Cecilia Randall zadbała o to, aby fabuła nie była zbyt monotonna i jednolita.

„Nie trzeba być bohaterem, żeby przeżyć, jeśli ma się kogoś, dla kogo warto walczyć. Nawet najgorsze przeżycie zabliźnia się z czasem i w końcu pozwala oddychać pełną piersią.”

Autorka zrobiła tylko jeden błąd: w XIII-wiecznej Francji nie istnieli Niemcy, tylko Prusy. Było to chyba jednak tylko niedopatrzenie. Nie znalazłam bowiem innych błędów - albo nie rzuciły mi się one w oczy. Jestem jednak w stanie jej to wybaczyć, ponieważ nie jest to zbyt istotna rzecz.

Okładka też jest niezwykła.  Sama kolorystyka wprawia nas w ten średniowieczny klimat wojny i grozy, a także kwitnącej miłości. Postacie natomiast są przedstawione w bardzo odpowiedni sposób. Nic dodać - nic ująć. Nie mam żadnych zastrzeżeń.

Sam język autorki jest lekki, łatwy w rozumieniu. Stara się ona stylizować dialogi tak, aby wyglądały one bardziej autentycznie i pasowały do przeszłości. Nie używa ona jednak typowych archaizmów - nie może, byłby one bowiem zbyt niezrozumiałe. Nie używa też jednak slangu.
Całkiem niezły efekt to wywołuje - naprawdę.
Nie zauważa się, że książka ta jest tak obszerna. Czyta się ją jednym tchem. W sumie... prosi się nawet o więcej.
Kiedy tylko zaczniecie czytać "Hyperversum", to przekonacie się, dlaczego tak jest. Atmosfery tej pozycji nie jestem bowiem w stanie ubrać nawet w słowa.

„Był sam, siedział na zniszczonym stołku w pokoju zasłoniętym płótnem, w oczekiwaniu, aż ktoś przyniesie mu nową, ochronną skórę.”

Niebawem podobnież ma wyjść kolejna część, którą na pewno  przeczytam i zrecenzuje! Nie ma innej opcji, za bardzo mi się to spodobało.
Polecam więc wszystkim osobą lubiącym dobre książki, oryginalne pomysły, dobrze wykreowane postacie, niezwykłe okładki, średniowieczne klimaty, rozkwitające uczucia oraz są osobami +13, ponieważ niektóre opisy (szczególnie krwawych turniejów oraz wojen) nie są jeszcze wskazane dla ich oczu.

Wasza Iwi :)

Książkę dostałam od Wydawnictwa Esprit 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz