środa, 13 grudnia 2017

W. Bruce Cameron - "Psiego najlepszego"



Tytuł: Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta
Autor: W. Bruce Cameron
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 296

Opis:
Najnowsza powieść autora bestsellerowej książki „Był sobie pies”
Josh Michaels z oburzeniem odkrywa, że sąsiad podrzucił mu pod drzwi ciężarną suczkę Lucy. Nie może jednak oprzeć się uroczemu spojrzeniu brązowych ślepi i chociaż nigdy nie miał zwierzęcia domowego, postanawia przygarnąć psiaka.
Kiedy na świat przychodzi pięć niesfornych szczeniaczków, Josh zgłasza się po pomoc do lokalnego schroniska. Tam poznaje uroczą i kochającą zwierzęta Kerri, która z zapałem uczy go, jak dbać o psią rodzinkę. Wspólnie przygotowują szczeniaki do adopcji w ramach świątecznego programu szukania nowych domów psiakom ze schroniska.
Wraz z upływem czasu Josh zaczyna darzyć dziewczynę coraz cieplejszym uczuciem. Im bardziej zakochuje się w Kerri, tym bardziej przywiązuje się do futrzaków, które wniosły w jego życie mnóstwo miłości.
Kiedy zbliżają się święta i nieuchronny termin oddania szczeniaków, Josh zastanawia się, czy będzie w stanie bez nich żyć.

Recenzja:
Święta zbliżają się wielkimi krokami. W hipermarketach już od jakiegoś miesiąca wiszą świąteczne dekoracje, ale trudno w pełni poczuć bożonarodzeniową atmosferę, kiedy nie ma śniegu. Jest za to nowa książka Bruce’a Camerona, która idealnie wprowadza w świąteczny klimat.
Jakiś czas temu wielką popularnością cieszyła się zarówno książka autorstwa Cameron Był sobie pies, jak i film na jej podstawie. Przyznam, że widziałam tylko film, więc nie do końca wiedziałam, czego spodziewać się po prozie autora, kiedy sięgałam po Psiego najlepszego. Na pewno nie spodziewałam się, że książka okaże się tak… banalna.
Josh Michaels jest młodym mężczyzną, który całe dnie spędza w domu. Pracuje zdalnie, więc może sobie na to pozwolić. Josh nie ma zbyt wielu znajomych, żeby nie powiedzieć, że nie ma ich wcale, z rodziną kontaktuje się sporadycznie i ciągle przeżywa rozstanie z dziewczyną. Pewnego dnia sąsiad wymusza na nim, by zaopiekował się jego psem. A właściwie suczką. W zaawansowanej ciąży. Josh, który nigdy nie miał żadnego zwierzęcia i nawet samym sobą nie bardzo potrafi się zaopiekować, nagle staje przed prawdziwym wyzwaniem – musi zająć się ciężarną suczką, a potem jeszcze pięcioma szczeniakami. Na szczęście z pomocą przychodzi mu dziewczyna ze schroniska, Kerri, która pomaga mu dbać o psią rodzinkę. Wyjaśnia też Joshowi, który bardzo przywiązuje się do piesków, że nie może zatrzymać wszystkich i pomaga mu znaleźć dla nich domy.
Uwielbiam historie o zwierzętach, choć trochę się ich też boję, bo nic tak nie wyciska łez z człowieka, jak umierające zwierzaki. W Psiego najlepszego nie ma tego typu dramatów, na szczęście, bo świąteczna opowieść nie powinna doprowadzać człowieka do płaczu. Autor poprzez historię Johna pokazuje, że pies to nie zabawka i że opieka nad nim to duża odpowiedzialność. Porusza też temat adopcji piesków, ale tak jak napisałam na początku, wszystko to robi w sposób banalny. Dawno nie czytałam o równie naiwnym bohaterze, jak John. Chociaż jest już dorosłym człowiekiem, często zachowuje się jak dziecko, nie wie czego chce i pozwala, by rządziły nim kaprysy. Co prawda Kerri trochę go temperuje i wyjaśnia, że nie może trzymać w domu sześciu psów tylko dlatego, że chce, ale jednocześnie jej też zdarza się popisać niedojrzałym zachowaniem.
Psiego najlepszego to w gruncie rzeczy urocza historia, ale moim zdaniem nadaje się bardziej dla dzieci niż dorosłych. Co prawda z tego co widzę na blogach i Instagramie, wynika, że podbija serca również dorosłych osób, ale lojalnie ostrzegam: bardziej wymagających czytelników może lekko rozczarować. Jeśli jednak szukacie czegoś nieskomplikowanego, a przy tym rozkosznie uroczego, śmiało sięgnijcie po tę książkę i dajcie się porwać świątecznemu klimatowi.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Kobiece

13 komentarzy:

  1. Patrząc na okładkę myślałam, że ktoś skrzywdził pewnie dobrą książkę bardzo infantylnym obrazkiem. Bo przecież po Był sobie pies spodziewałam się literatury na dość wysokim poziomem. Jak widać jednak grafik wiedział, co robi.
    Choć z drugiej strony opowieści świąteczne mają swoje prawa, mogą być ciut naiwne, bo mają nieść uśmiech, radość i polać trochę miodu na serca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka chyba tak samo sympatyczna jak właściciel książkowych piesków. Czyli psiego wesołego na święta, czemu nie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie szkodzi,że historia banalna. Troszeczkę "uczy", że zwierzę to nie zabawka. Wiem, gdyż sama mam psa i dwa koty. Okładka prosta, bo treść prozaiczna, ale urocza. Wprowadza w świąteczny nastrój. I wystarczy, bo to czas dobrych uczynków, wybaczania, radości i miłości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tę książkę na swojej liście. Czuję, że mi się spodoba, bo lubię takie historie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już od dawna znajduje się na mojej liście "pożądanych" lektur a recenzja jeszcze wzmacnia mój apetyt :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowieść świąteczna, miłość i psiaki- cudowne połączenie;) Nikt tak nie zjednuje ludzi jak zwierzaki;) Może i historia banalna, oklepana, przelukrowana, ale czasem i takie są potrzebne;) Niosą radość i spokój, a czytelnikowi przyklejają uśmiech na twarzy;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No ciekawe.. widziałam wiele zachwytów nad tą książką i myślałam że jest naprawdę świetna. Ale całe szczęście że nie jestem wymagającym czytelnikiem więc zapewne też będę się nią zachwycać. Myślę że wiele osób chętnie przeczyta chociażby dla tych niesfornych szczeniaków, ale też dlatego że jest to radosna książka. Ja na samą myśl o niej się uśmiecham :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Taka niezobowiązująca lektura na czas przedświąteczny - a przynajmniej na to liczę i na to się zapowiada. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. W okresie świątecznym książka która nie wywołuje smutki tylko uśmiech to skarb.

    OdpowiedzUsuń
  10. No własnie przeczytałam wczoraj i mam podobne zdanie - takie Pięciopsiaczki dla nieco starszych ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa książka na leniwe popołudnie )
    Lucyna W-l

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak byłam mała to mogłam czytać takie książki o zwierzątkach,przygodach itd. teraz po prostu mnie nudzą. I sądzę że w tym przypadku byłoby to samo.

    OdpowiedzUsuń
  13. To będzie idealna lektura na święta!

    OdpowiedzUsuń