sobota, 10 grudnia 2016

Wilkie Collins - "Armadale"

Autor: Wilkie Collins
Tytuł: Armadale
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 720
Ocena: 9+/10
Patronat Książkowiru

Opis:

Do niemieckiego kurortu Wildbad dociera bardzo chory pacjent, Anglik wraz z młodą żoną i małym synkiem. Kiedy okazuje się, że nie ma dla niego szans na ratunek, postanawia na łożu śmierci napisać do syna list, w którym opowiada swoje burzliwe losy, historię zbrodni, którą popełnił i zawiera ostrzeżenie na przyszłość. Jest przekonany, że nieodkupiona wina przechodzi z rodzica na jego potomstwo i że syn człowieka, którego zamordował, może kiedyś zagrozić jego własnemu synowi.
Los jednak chce, że drogi obu młodzieńców spotykają się. Między mężczyznami nawiązuje się szczera przyjaźń. Choć obaj głęboko wierzą w siłę braterstwa i dobro, różne dziwne zbiegi okoliczności, stale przypominają im o wiszącym fatum. Obaj przyjaciele będą musieli stawić czoła rozlicznym zasadzkom i intrygom.


Recenzja:

Wilkie Collins pozytywnie zaskoczył mnie powieścią Córki niczyje, dlatego też z ogromną przyjemnością powitałam w swoich progach Armadale. Opis tej książki ogromnie mnie zaintrygował, a treść - choć spodziewałam się fantastycznej lektury - przerosła całkowicie moje najśmielsze oczekiwania. Przekonajcie się dlaczego! 

Na fabułę Armadale sprowadza się wiele kluczowych elementów, których ujawnienie bez wątpienia okazałoby się brutalnymi spoilerami, dlatego nie rozpiszę się za bardzo na jej temat (już sam opis zdradza wiele). Powiem jedynie, że akcja powieści kręci się głównie wokół dwóch przyjaciół, którzy przyjaciółmi być nie powinni oraz fatum, które nad nimi nieuchronnie ciąży. Autor w tym miejscu nie wyjaśnia wszystkiego - pozwala czytelnikowi interpretować pewne wydarzenia na własny sposób, zgodnie z teorią racjonalną lub nadprzyrodzoną (jak wyjaśnia w posłowie). Czyni powieść na swój sposób otwartą, a ja uwielbiam ten zabieg. Dzięki niemu poniekąd mam wpływ na los bohaterów i czuję się częścią historii. 

Bohaterowie Armadale wykreowani są znakomicie. Dzięki pamiętnikom i dziennikom poszczególnych postaci, poznajemy ich prawdziwe oblicza i mamy szansę zajrzeć do intymnych zakątków ich duszy. Ten manewr pozwala również na ujrzenie historii z wielu punktów, co znacząco ubogaca całość i pozwala ocenić wydarzenia z szerszej perspektywy. Moją faworytką jest Lydia Gwilt, najprawdziwsza femme-fatale, w której całkowicie się zakochałam. Collins po raz kolejny stworzył wspaniały portret kobiety, niepokojący i budzący mieszane uczucia. Ta bohaterka wielokrotnie zaparła mi dech w piersi i jestem przekonana, że uwiodła i uwiedzie jeszcze niejednego czytelnika.

- Dziwne z ciebie stworzenie! - wymamrotała, opierając się łokciami o gzyms kominka i leniwie zwracając się do swojego odbicia w lustrze. - Czy zostały ci jeszcze jakieś resztki sumienia? (...)

Poza niesamowitą charakteryzacją bohaterów, muszę pochwalić tempo powieści. Armadale jest pełna zwrotów akcji, w większości niemożliwych do przewidzenia. Sprawiają one, że książkę pochłania się niezwykle szybko, a wcale nie jest cieniutką powieścią (720 stron). Oczywiście miewa słabsze momenty, niektóre fragmenty są nieco nudnawe i spowalniają fabułę, ale z perspektywy całej powieści wiem, że były one niezbędne. Dodatkowo cudowny styl Collinsa sprawił, że nie potrafiłam oderwać się od Armadale i... musiałam sobie ją dosłownie dawkować, co było niezwykle trudne. Jednocześnie pragnęłam poznać zakończenie tej historii (jest genialne) i delektować się nią jak najdłużej... 

Armadale to najprawdziwszy wiktoriański majsterszyk, perełka tego typu literatury - niezwykle porywająca, miejscami niepokojąca, zmuszająca do refleksji. Mogę pisać o tej książce niemal w samych superlatywach. Na jej kartach nie brakuje wątków miłosnych, nadprzyrodzonych, nieco karykaturalnej (w moim odczuciu) społeczności oraz - co oczywiste dla twórczości Collinsa - elementów powieści kryminalno-detektywistycznej. To kawał literatury z najwyższej półki i wciąż nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz doczekała się polskiego wydania. Polecam z całego serca!

Tę książkę zrecenzowałam dla Was dzięki Wydawnictwu MG. :)

1 komentarz:

  1. Nie przepadam za klasykami, ale czytając tę recenzję mam ochotę pobiec do księgarni i nabyć tę książkę ^^
    Pozdrawiam,
    Sara z:
    www.niesamowity-swiat-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń