czwartek, 15 grudnia 2016

Anna Cieplak - "Ma być czysto"

Tytuł: Ma być czysto
Autor: Anna Cieplak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 232
Ocena: 7/10

Opis:
Mieć piętnaście lat to jak cierpieć na nieuleczalne zaburzenia urojeniowe. Każdą uwagę na swój temat analizuje się po sto razy, kompleks wyrasta na kompleksie, a wszystko, co fajne, jest zabronione. Oliwia boi się, że zaszła w ciążę z Chomikiem o grzywce Biebera. Czy z powodu pechowego wypadu do sklepu, gdy jej kolegów przyłapano na kradzieży batonów, wyląduje w ośrodku? Julii to raczej nie grozi, jest z lepszego osiedla. Nie jest jednak pewna, czy w sercu Usziego wygra z żołnierzami wyklętymi, ani nawet, czy by tego chciała. Magda, macocha Julii, próbuje pomóc Oliwce, ale trudno wsadzić kij w szprychy bezlitosnej biurokratycznej machiny, tym bardziej, gdy samej się żyje bez papierów i na umowie śmieciowej.
Przejmująca powieść Anny Cieplak opowiada o Polsce, jakiej prawie nie znamy. O brudzie prowincji, gdzie o być albo nie być może zadecydować złośliwa plotka. O dorosłych, którzy są bardziej bezradni niż dzieci. I dzieciach, które muszę dźwigać odpowiedzialność dorosłych. Jakby życie nie było wystarczająco trudne, nad losem ich wszystkich czuwa zmęczony kurator, wielkie państwo polskie.

Recenzja:
Wbrew pozorom ciężko jest pisać dla młodzieży, a jeszcze trudniej o młodzieży. Anna Cieplak podjęła się nawet trudniejszego zadania, bo zdecydowała się pisać o gimnazjalistach, a konkretniej o tak zwanej „patologii”.
Chciałam powiedzieć, że sama chodziłam do gimnazjum nie tak dawno temu, ale po szybkich obliczeniach wyszło mi, że to już jakieś dziesięć lat. Choć nadal dobrze wspominam tamten czas, wiem, że przez te dziesięć lat zmieniło się tak wiele, że mnie-gimnazjalistkę i współczesnych gimnazjalistów dzielą całe lata świetlne. Tym większy jest mój podziw dla Anny Cieplak, która piętnaście lat miała jeszcze dawniej niż ja. Udało jej się jednak uchwycić język i „ducha” współczesnych nastolatków, choć niestety jestem za stara, żeby określić, w jakim stopniu. Wiadomo, że młodzieżowy slang zmienia się bardzo szybko i z próbą oddawania go w książkach wiążą się przynajmniej dwa niebezpieczeństwa – po pierwsze ciężko powiedzieć, czy w chwili, kiedy wyjdzie książka, niektóre słowa będą jeszcze w ogóle w użyciu, a po drugie, to jednak język „nasz, a nie wasz”. Nastolatki mogą się nim swobodnie posługiwać, ale będą kręcić nosem, gdy ktoś będzie usiłował ich naśladować. Przyznam szczerze, że choć sama raczej nie używam takiego języka, nie miałam problemów ze zrozumieniem wyrażeń przytaczanych przez autorkę. W każdym razie w większości.
Oliwka, nastolatka z gorszego osiedla mieszkająca z ojczymem i opiekująca się przyrodnim rodzeństwem; Julka, koleżanka Oliwki „z lepszego osiedla”; macocha Julki, Magda – to trzy główne bohaterki tej książki. Ciężko pisać o jakiejś akcji, bo tak naprawdę nie jest to klasyczna historia z rozpoczęciem, rozwinięciem, jakimiś zwrotami akcji i punktami kulminacyjnymi oraz zakończeniem – to przedstawienie pewnych epizodów z udziałem bohaterów, jakiegoś urywka ich życia. Poznajemy ich problemy, ale nie poznajemy ich rozwiązania – może dlatego, że go nie ma? Anna Cieplak ukazując tych kilka scen z życia „patologii” i „niepatologii” zwraca między innymi uwagę na problem, jakim jest system i to, jak bezradni są żywi ludzie w starciu z nim – dorośli, o nastolatkach nie mówiąc.
Oliwka jest tak naprawdę przeciętną nastolatką. W głowie pusto, kompleksów masa, za wszelką cenę chce się dopasować, więc udostępnia zdjęcia na fejsie, snapie, insta i innych portalach, lajkuje, hasztaguje, komentuje i tak dalej. Jednocześnie próbuje zakazanych rzeczy – alkohol, zioło, pierwsza baza, druga, potem płynnie trzecia. Później martwi się, że jest w ciąży, mówi o tym dorosłym i koleżankom, pojawia się plotka, która zatacza szerokie koło i wraca – pod postacią kuratora. Potem wystarczy znaleźć się w niewłaściwym miejscu i czasie i bach! Ośrodek. Czy Oliwka jest złą, wulgarną dziewczyną, którą należałoby zresocjalizować? Jeśli tak, razem z nią do ośrodków powinna trafić większość „gimbazy”. Ale nie trafia. Dlaczego? Bo problem mają tylko ci, którzy pochodzą ze złego środowiska. Julka nie różni się tak bardzo od Oliwki, nawet razem z nią znajduje się w tym samym złym miejscu i złym czasie. Ale zły jest tylko dla Oliwki, bo Julka mieszka na lepszym osiedlu. Ot, paradoks, na który zwraca uwagę autorka. Walczyć z systemem można, ale czy ma się jakieś szanse, by wygrać?
Mówi się, że młodość to piękny czas, ale tak naprawdę chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby mieć znowu piętnastu lat. Cieplak pokazuje jak ciężki jest to wiek - z całym tym parciem na posiadanie chłopaka, z desperacką potrzebą akceptacji przez rówieśników, z problemami w komunikacji z rodzicami - czy też opiekunami. Niestety obraz współczesnej młodzieży na „brudnych prowincjach”, jaki przed nami rysuje, nie jest kolorowy. Jest raczej przerażający. Jak żyć w czasach „szybkich jak sraczka”? Nie ma co generalizować, nie wszyscy gimnazjaliści są tacy jak w książce Cieplak i nie wszędzie się tak żyje. Ale jakiegoś procentu społeczeństwa problemy przedstawione przez autorkę niestety dotyczą. Książka nie dostarczy co prawda odpowiedzi, jak je rozwiązać, ale otworzy na nie oczy. Choćby dlatego warto ją przeczytać.


Książkę dostałam od Wydawnictwa Krytyki Politycznej

2 komentarze:

  1. To chyba jesteśmy w podobnym wieku... Ja też niedawno uczyłam się w gimnazjum, ale jak zaczynam liczyć, to wychodzi ładnych kilka lat (w zasadzie zaraz dobiję do kilkunastu...). Książka bardzo mnie intryguje, chociaż jak tak sobie pomyślę, to ten gimnazjalny wiek był najgłupszym z możliwym. Nigdy nie chciałam czuć się tak mocno dorosła, jak właśnie wtedy. Dobrze, że w liceum już mi przeszło. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. racja, był najgłupszy i mam wrażenie, że przez to najciekawszy :D ale kto by chciał do niego wrócić :x

      Usuń