piątek, 31 lipca 2015

S.C. Stephens - "Niepokorna"

Autor: S.C. Stephens
Tytuł: Niepokorna
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: 2015
Ilość stron: 653
Ocena: 4/10

Opis:

Ogromny, całkowicie niespodziewany sukces, jaki odniósł Kellan ze swoim zespołem, wbrew pozorom sprawia nie tylko radość, lecz także problemy. Kiera i Kellan muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ich miłość przetrwa trudną próbę, jaką jest życie w blasku fleszy i w centrum zainteresowania fanów, a zwłaszcza fanek. W dążeniu do szczęścia przyjdzie im zmierzyć się z ludzką podłością, chciwością i nieuczciwością. Światem rozrywki rządzi tylko jedno prawo – prawo zysku. Czy oznacza to konieczność rezygnacji z ideałów i szlachetnych celów? Czy dwoje młodych ludzi będzie musiało złożyć łączące ich uczucie na ołtarzu bezwzględnego show-businessu?

Sława zawsze kosztuje.
Miłość jest bezcenna.
Rachunek wydaje się prosty, ale czy aby na pewno?

Miliony czytelniczek na całym świecie, które z zapartym tchem śledziły uczuciowe perypetie Kiery i Kellana, mogą się poczuć całkowicie usatysfakcjonowane; trudno sobie wyobrazić ciekawsze i bardziej poruszające zakończenie historii o wielkiej, choć niełatwej miłości.



Recenzja:


Od początku tej trylogii zastanawiam się, jak można napisać coś tak płytkiego pod względem tematyki i jednocześnie przyciągnąć aż tylu fanów. Niektórzy mówią, że ten cykl się kocha, albo nienawidzi - myślę jednak, że nawet jak na zwykły romans - bo tylko tak to mogę nazwać... no cóż, ja definitywnie nie umiem tego pokochać. 

"Kiedy zdarzy się coś, co warto zapamiętać, powinniśmy się na chwilę zatrzymać, żeby móc to docenić."

Jak pisałam w recenzjach poprzednich tomów - uważam, że Kiera jest totalnie bezmyślną i naiwną dziewczyną. To, że początkowo była z naprawdę wspaniałym facetem, a później poznała Kellana i on również oszalał na jej punkcie... Trochę mnie dziwi. Szczególnie, że Kiera cały czas na swój wygląd narzeka - więc na co oni mogli polecieć? Bo zapewniam, ze nie na inteligencję i poczucie humoru. Główna bohaterka jest pozbawiona tych cech. 
Pomimo, iż widać, że zmieniła się ona od pierwszego tomu, to nie do końca zawsze na lepsze. Czasem zaczęłam tęsknić za tą laską, która uważa, że spanie z najlepszym przyjacielem swojego chłopaka "to nic takiego" - szczególnie, kiedy rozpoczęła się trasa koncertowa Kellana.

Specjalnie zrobię nowy akapit, bo o trasie koncertowej Kellana warto napisać więcej - nie dosyć, że media publikują jego zdjęcia z inną gwiazdą - i to całkiem niezłą kobietką, nakręcają praktycznie porno jako teledysk do jednej z piosenek, a Kellan nawet nie próbuje przez większość książki ukazać, że wcale nie jest zaplątany w romans z piosenkarką. Kiera odbiera to wszystko ze... spokojem. Praktycznie nie okazuje żadnych emocji. Co więcej, sama zabiera się za pisanie książki... o historii swojego życia i swoich miłościach. 

"Nie żałuj niczego. To jedyny sposób na przetrwanie w tym mieście."

Sam Kellan w tej części zazwyczaj okropnie mnie denerwował - chociażby dlatego, że zamiast swojej buntowniczej natury, autorka zrobiła z niego pokorną owieczkę, która nie licząc koncertów, uprawiała tylko gorący seks. Ta zamiana definitywnie mi się nie podobała. Cały potencjał tego bohatera runął niczym domek z kart. 

Historia miłosna jest tu przedstawiona w bardzo płytki sposób - w pierwszej części był trójkąt miłosny, w drugiej części były problemy ze związkiem na odległość, teraz dostajemy... no właśnie. Nie wiem, co dostajemy. Przez ponad 600 stron nie zachwyciło mnie praktycznie nic - a jeszcze to, że Kiera i Kellan nazywają siebie małżeństwem od jednego incydentu w barze, po prostu mnie śmieszy. Powiem szczerze, że w niektórych książkach młodzieżowych jest lepiej poprowadzony wątek miłosny. 

"Życie to kręta ścieżka pełna dolin i wzniesień."

Autorka nie zmieniła swojego stylu od początku tej trylogii - masa bezsensownych opisów, czasem kiepskie opisy emocji - a czasem zbyt dużo takowych się pojawiało. Dialogi czasem nie były naturalne, raczej wymuszone, w celu zapełnienia strony. Potrafię wskazać lepszych i gorszych twórców - styl S.C. Stephens mi się nie podobał.

Za to okładka jest chyba najładniejsza - w porównaniu z pierwszym i drugim tomem tej trylogii. Wydawnictwo zadbało o piękną oprawę, ale... co z tego, kiedy treść jest nijaka? Jestem romantyczką, a miłość Kiery i Kellana nie trafiła nawet do mnie.

"Obserwowanie deszczu przynosiło mi spokój i równowagę. Pomyślałam, że jeszcze tego poranka moje życie było jak ten deszcz."

Cieszę się, że dałam radę dobrnąć do końca tej historii - nie lubię bowiem zostawiać czegoś po rozpoczęciu. Nie polecam Wam jednak tej pozycji - poprzednich też nie, zresztą zobaczcie moje wcześniejsze recenzje, z nich też można wyczytać bardzo wiele. 
Dzisiejsza recenzja nie jest zbyt długa, aczkolwiek zawarłam w niej wszystko, co tylko mogę napisać na temat tej części. Mam nadzieję, że nie popełnicie mojego błędu i nie sięgniecie po tę serię. 

Pozycję tę dostałam od Wydawnictwa MUZA




13 komentarzy:

  1. Szkoda, że pod tą pełną uroku okładką nie kryje się coś co wzbudza emocje w czytelniku. Po twojej recenzji wnioskuję, iż daleko tej książce do prawdziwego romansu, romantyzmu też w niej nie znajdziemy, a skoro jest taka nijaka, to warto ją sobie odpuścić na rzecz czegoś ciekawszego. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę musiała przeczytać, ale ostatnio zauważyłam kilka negatywnych ocen i opinii, gdzie wcześniej się z takimi nie spotykałam :/
    http://gabrysiekrecenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. 4/10 to zdecydowanie za wysoka ocena jak na tę szmirę :D Co do reszty całkowicie się zgadzam. Wkurzyło mnie tez to, jak Denny nagle wybaczył Kellanowi i Kierze, że złamali mu serce, a przy okazji... nie będę spojlerowac tym, co nie czytali, chodzi mi o samą końcówkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znajoma czytała i nawet nie skończyła... Raczej klapa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już parę razy widziałam tę serię, ale recenzje zbiera raczej mało pozytywne, więc nie mam zamiaru na nią marnować czasu, zwłaszcza że i tak nie mój gatunek :P.
    Mnie tylko zastanawia jak autorka to zrobiła, że napisała trzy takie cegły xd.
    No nic, też nie lubię zostawiać niedokończonych książek czy czegokolwiek innego, także tym bardziej nie zamierzam sięgać.
    City of Dreaming Books

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem chyba jedyną osobą, której spodobała się ta książka. Po prostu lubię książki, w których jest walka o miłość. Może dlatego, że jestem romantyczką...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wg Twojej recenzji to takie mydlane....nie lubię książek płytkich i traktujących wyłącznie o uczuciu, czasem też bezmyslnym...Ale cytaty jakies zachęcające:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wygrałam tą cześć w konkursie i już kilkakrotnie przeszukiwałam internet aby jakoś taniej wyrwać dwie pozostałe części jednak teraz zastanawiam się jednak nad wypożyczeniem ich z biblioteki bo chyba lepiej wydać kasę na coś co warto mieć w swojej bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałam przerzucić się na new adult, ale znów nic z tego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam tą książkę... Mogę powiedzieć, że czytałam lepsze... Chociaż ta też nie jest, aż tak zła :D Dałabym jej 5/10

    OdpowiedzUsuń
  11. Realistyczna powieść więc na pewno godna uwagi

    OdpowiedzUsuń